Czarodziej i wiedźma.

Bardzo dawno temu żył sobie na Ziemi pewien czarodziej i pewna wiedźma. Służyła im przestrzeń. Służył im czas. A jednak zaczęli się nudzić. Dlatego przenieśli się z własnej woli na drugą stronę rzeki istnienia do świata po śmierci. 
I tak się zaczęła ta historia.

Obraz Igora Morskiego

Miejsce: Świat po śmierci.
Czas: Nieokreślony.
Bohaterowie: Aurelia - wiedźma, Bolelut - czarodziej, Roksan - android,

Dialog 1.

Miejsce: Dom czarodzieja Boleluta, jego gabinet.

Aurelia przekręca wytrych w dziurce od klucza. Wysokie drewniane drzwi otwierają się ze skrzypieniem. Wreszcie tajemniczy, zawsze zamknięty przed Aurelią pokój stoi otworem. Zaskakuje ją swoim ponurym czarno-białym wnętrzem. Nie widać niczego w ulubionych, jak sądziła, kolorach Boleluta. Psychodelicznych barwach wżerających się w oczy i umysł jak muchy w ciało nieboszczyka. Tutaj panuje spokój, cisza, nastrój sekretów. 

Aurelia ( myśli ): Na pewno gdzieś to tu jest, coś, co mnie wypuści z tego domu, ale gdzie? Boże, gdzie? Ja dłużej nie wytrzymam. Duszę się. Chcę wrócić do siebie.

Wygląd gabinetu Aurelię rozczarowuje. Zamiast oczekiwanych książek, w końcu Bolelut sprawiał wrażenie oczytanego, szafy. Na półkach obok różne aparaty telefoniczne jakby czarodziej specjalizował się w naprawach albo był zwariowanym kolekcjonerem. Duże biurko niestety zamknięte. Wytrych Aureli nie pasuje do żadnej szuflady. Gdy załamana osuwa się na dywan, z szafy wychodzi nagle kobieta z długimi jakby wylizanymi przez psa włosami. Bardzo wysoka i chuda. Patrzy na Aurelię pomalowanymi na czarno oczami. Krzywi w uśmiechu czarne usta. Biała sukienka sięgająca za biodra wisi na niej jak żagiel. Całość dopełniają czarne dżinsy i glany. 

Marta: Jesteś jego nową kochanką?
Aurelia: A ty?
Marta: Marta, stara kochanka. Zesłał mnie do szafy jak już mu się znudziłam.
Aurelia: Do szafy?
Marta: W zasadzie za szafę. Szafa to tylko przejście.
Aurelia: Dokąd?
Marta: Nie chciałbyś wiedzieć.
Aurelia: Jednak bym chciała.
Marta: Jak już mu się znudzisz, sama zobaczysz.
Aurelia: Próbowałaś stąd uciec?
Marta ( śmieje się ): Nie ma takiej opcji. 

- A może jest? - nowy głos odzywa się z szafy obok okna. Po chwili za głosem pojawia się piękność, oczywiście jeśli ktoś lubi kobiety w stylu Marilyn Monroe. Słodka blondynka w różowej sukience, różowym makijażu i z różową małą torebką. Podchodzi do Aurelii podaje jej rękę w długiej do łokcia białej rękawiczce.

Cecylia: Jestem Cecylia, pierwsza i ostatnia miłość Boleluta.
Marta: Akurat.
Cecylia: Nie słuchaj tej wiedźmy. Tutaj masz klucz do szuflady.

Cecylia podaje Aurelii mały złoty kluczyk. Marta wzdycha i się krzywi jakby zamiast kluczyka zobaczyła paskudną szmatę. Aurelia otwiera pierwszą szufladę biurka. Z środka wyciąga stare podarte gazety. Marta się śmieje.

Cecylia: Mówił, że kluczyk otwiera wszystkie szuflady.
Marta: Kto mówił? Twój kochany Bolelut? I kiedy mówił? Jak cię odstawiał do szafy?
Cecylia: Przestań. Nic nie rozumiesz.
Marta: A ty rozumiesz?
Aurelia: Mam.

Cecylia i Marta już są przy niej. Wyrywają jej z rąk gruby zeszyt w brązowej oprawie. Wygląda jak książka. Każda z nich chce go pierwsza otworzyć. Każda myśli, że to pamiętnik czarodzieja, a tymczasem kartki w środku świecą bielą. Na jednej tylko dwa słowa: prawdziwy człowiek. 

Marta ( znów się śmieje ): Oszukał ciebie, nie, nas oszukał.
Cecylia: Niemożliwe. Pisał pewnie sympatycznym atramentem albo jakoś zaczarował całość.
Aurelia: Nieważne, i tak ucieknę albo w końcu go zabiję.

Dialog 2.

Miejsce:  Kawiarnia Pod mechaniczną pomarańczą.

Właścicielem jest android Stefan. Stworzył to miejsce z myślą o takich jak on, o smutnych, samotnych androidach. Kawiarnia znajduje się na parterze wielkiego wieżowca. Zewnątrz wydaje się mała. W środku tworzy labirynt kolorowych sal. Spotkasz tu wszystkie barwy z wyjątkiem białej, czarnej i szarej, których Stefan nie lubi. Uważa, że przynoszą pecha. Poza tym zgodnie z ziemską nauką nie są kolorami. A Stefan w dawnym życiu był człowiekiem, w dodatku uznanym fizykiem.

W ciemnym rogu pierwszej przy wejściu sali niebieskiej przy okrągłym stoliku też niebieskim siedzi Roksan z czarodziejem Bolelutem. Bolelut pije piwo. Roksan nic nie pije.

Bolelut: Ładnie tutaj.
Roksan: Po co właściwie chciał się pan ze mną spotkać?
Bolelut: Zacznijmy od tego, że mam na imię Bolelut. Możesz do mnie mówić Bolek, dobrze.

Roksan wzrusza ramionami.

Bolelut: Chcę udowodnić ludziom, że nie ma czegoś takiego jak prawdziwy człowiek, bo czym jest prawda? Wiesz czym?
Roksan: Czym?

Roksan żałuje coraz bardziej, że zgodził się spotkać z czarodziejem. Na jego niespodziewany telefon zareagował jak człowiek nie jak android. Uległ impulsowi, ciekawości i pragnieniu, żeby odzyskać szczęście, bogactwo, miłość, które czuł przez chwilę za sprawą Zaczarowanego Ołówka. Przez jedną krótką chwilę czuł się jak człowiek. Teraz znów jest tylko maszyną z ciałem człowieka. Roksan potrząsa głową jakby ten gest mógł odgonić złe myśli. Utwierdzić go na nowo w przekonaniu, że androidy były, są i będą lepsze niż ludzie.

Bolelut: Wiem co myślisz. Nic cię nie obchodzi moja teoria prawdy i mój projekt. Nieważne. Zrobię to nawet, jeśli się nie zgodzisz.
Roksan: Co? Na co mam się zgodzić?
Bolelut: Zacząłeś słuchać? Dobrze. Oddasz mi do dyspozycji swoje ciało, a ja w zamian spełnię twoje marzenia. 
Roksan: Co?! Jak oddam?!
Bolelut: Spokojnie. Zwyczajnie zgodzisz się na moje testy do projektu prawdziwy człowiek.
Roksan: Testy?! Nie, w żadnym wypadku. I dlaczego ja?
Bolelut:Nie będę ci tego teraz tłumaczył. Zgadzasz się czy nie?
Roksan: Nie.
Bolelut: Na pewno? Nie chcesz być bogaty, szczęśliwy?
Roksan: Nie.
Bolelut: Dobrze. Zrobimy to po mojemu.

Bolelut pochyla się nad Roksanem. Łapie go za rękę. Roksan już nie widzi czarodzieja, tylko wielkiego smoka, który wpatruje się w niego czerwonymi, hipnotyzującymi oczami.


Świat Roksana się zatrzymuje. Rozpada na dwie części. Jedna pozostaje z jego ciałem, druga ze świadomością ginie w paszczy smoka. Nikt tego nie widzi. Siedzący przy sąsiednich stolikach zajęci są swoimi sprawami. Zresztą smok jest jedynie iluzją, za którą kryje się czarodziej. On, nie smok, połyka świadomość androida. Później ktoś z pewnością zauważy nieruchome ciało androida. Odstawi je gdzieś, gdzie się oddaje bezużyteczne ciała.

Dialog 3.

Miejsce: Gabinet Boleluta.

Aurelia powtarza jak mantrę dwa słowa: zabiję go. Cecylia i Marta patrzą wciąż na litery zapisane w notesie jakby samym wzrokiem potrafiły odczarować dalszą treść, której nie widać. Ona zwyczajnie nie istnieje. Gadanie Aurelii i gapienie się Cecylii i Marty przerywa odgłos deszczu. Krople uderzają w małe okno po prawej stronie biurka. Wszystkie trzy jakby na rzuconą gdzieś w powietrzu komendę prostują się. Rozglądają z oczami pełnymi lęku.

Cecylia: On wraca.
Aurelia: Co? Kto?
Marta: Bolelut zaraz tu będzie. Lepiej, żeby cię nie zobaczył.
Cecylia: Ani nas.

Jedna i druga drepczą do swoich szaf. Skulone, wystraszone, pozbawione energii. Marta po drodze gubi rękę. Odpada jej całe ramię. Cecylia gubi nogę. Aurelia otwiera usta z przerażenia. 

Aurelia: O boże.
Cecylia: Nie gap się. Tylko stąd zmiataj.
Marta: Jak trafisz do szafy, też będziesz miała części ruchome.
Cecylia: Nie słuchaj jej. Ucieknij jak otworzy drzwi. Pamiętaj nie daj się pocałować.
Aurelia: Dlaczego?

Pytanie zawisa w powietrzu. Cecylia znika z nogą w jednej szafie, Marta z ręką w drugiej. W drzwiach domu Boleluta słychać zgrzyt klucza. Aurelia w ostatniej chwili wybiega z gabinetu. Na progu staje czarodziej.

Bolelut: Witaj skarbie. Nie nudziłaś się beze mnie?

Aurelia podchodzi bliżej. Wygląda to tak jakby chciała się przywitać, jednak ona myśli o drzwiach, przez które za chwilę wyjdzie. Wróci do siebie. Odszuka swojego androida. Od teraz wszystko się ułoży, bo Aurelia odzyska wolność zabraną jej przez czarodzieja. Już wyciąga rękę w stronę klamki, gdy Bolelut chwyta ją w objęcia.

Bolelut: Ale się za tobą stęskniłem. Kocham cię.

Słowo zaklęcie działa. Aurelia poddaje się uściskom Boleluta. Pozwala się pocałować. Na powrót traci swoją niezależność. Zapomina, że chciała odejść.


P. S.  Na razie jest jak jest, ale w każdej chwili sytuacja może się zmienić. Jesteście ciekawi w jakim kierunku? Czekacie na ciąg dalszy czy nie?

Komentarze mile widziane.


 



  


















 



Komentarze

  1. Wkręciłam się i przeniosłam w czasie i w przestrzeni :) Świetne opowiadanie :) Jak zwykle zresztą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że Cię wciągnęło.

      Usuń
  2. Ciekawa opowieść. Wciąga z każdym zdaniem :) Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się na pewno. Na razie zapraszam do poprzednich. Trochę się ich zgromadziło i jest, co czytać.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty