tag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post7197450918983421412..comments2023-07-23T01:20:10.121+02:00Comments on Lubisłowa: Nie lubię świąt wielkanocnych. Lubisłowahttp://www.blogger.com/profile/02550699674105450591noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-41163626721952409732023-04-01T09:26:47.037+02:002023-04-01T09:26:47.037+02:00Zjadam symboliczne śniadanie: jajko (jako wegetar...Zjadam symboliczne śniadanie: jajko (jako wegetarianka jaja i nabiał spożywam, jednak niezbyt często), później kawałek babki, odrobinę sałatki jarzynowej, trochę surówki, kromeczkę chleba i tyle wystarczy. Trochę porozmawiamy z Mamą, oddam się lekturze książki, obejrzę jakiś film, popiszę ze znajomymi i tak ogólnie relax i chillout. Jeśli zadzwoni telefon i ciotka zapowie swoją wizytę plan jest jeden: ewakuacja na spacer. Mama na szczęście to rozumie i nie ma nic przeciwko, choć pewnie wolała by gdybym choć chwilę spędziła z rodziną. Ja jednak jestem innego zdania. Nie mam ochoty wysłuchiwać jak zwykle tych samych pytań: kiedy wreszcie znajdę faceta i wezmę ślub (a czy mam jakikolwiek obowiązek ? Czy jest przymus ?), jak ja mogę sobie tak marnować życie ? (Ciocia nie potrafi zrozumieć że mam dwie prace w których doskonale się odnajduję i realizuję), dlaczego jestem vege i jak to można nie jeść mięsa (na tej samej zasadzie ja mogę zapytać jak tak można zjadać świnie ?) i ogólnie wysłuchiwać godzinnych plotek o tym kto z kim co kiedy a kto znowu wziął ślub a kto się rozwiódł. Idę na spacer najlepiej w jakieś zaciszne odludne miejsce (w rodzinnej małej miejscowości nie trudno takie znaleźć, to akurat jeden z niewielu plusów prowincji ;) ) posłuchać śpiewu ptaków, pooglądać przyrodę. Wieczorem kiedy jest już po wszystkim, przy lampce wina obejrzę jakiś film i idę spać. Drugi dzień analogicznie podobnie, może poza spacerem. Dla bezpieczeństwa wolę sobie zrobić lockdown i zostać w domu, żeby nie zostać oblana wodą z wiadra przez jakiegoś „tradycjonalistę” . Choć na szczęście mam wrażenie, że „samców Alfa” z wiadrami w kwietniu i z petardami w grudniu jest jakby coraz mniej. Może w końcu zmierzamy do zachodniej cywilizacji :) Wszystkim (zarówno świętującym jak i nie świętującym) życzę dużo wiosennego ciepła, pozytywnej energii i przede wszystkim wzajemnego szanowania samych siebie. Natalianoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-32166766740774366172023-04-01T09:26:22.090+02:002023-04-01T09:26:22.090+02:00Nie można tak zwyczajnie swojej „świątecznej radoś...Nie można tak zwyczajnie swojej „świątecznej radości” trzymać w sercu, świętować kulturalnie i szczęśliwie w gronie swoich bliskich tylko koniecznie trzeba urządzać pokazówki uciążliwe dla wszystkich ? Na koniec napiszę o tym w jaki sposób staram się uciec od tej całej świątecznej gorączki żeby nie zwariować. Od paru lat mieszkam sama, „na swoim” (powiedzmy ;) ) mieszkaniu. Wyprowadziłam się z rodzinnego domu i tak dość późno ale spowodowane to było kilkoma czynnikami. W każdym razie jak co roku przyjeżdżam do Mamy i wspólnie z Nią spędzam ten czas. Nie robię żadnych gorączkowych przygotowań i mocno przekonuję do tego samego Mamę. Do kościoła idę. Na moment, sama. Wtedy kiedy nie ma mszy. W ciszy w cztery oczy rozmawiam z Bogiem, modlę się jakieś 10 minut. Uważam że takie 10 minut szczerej modlitwy (nawet niekoniecznie w kościele, ale lubię tę ciszę i architekturę Baroku) ma zdecydowanie większą wartość niż ponad godzinne msze ociekające hejtem, politykowaniem księdza fałszującymi babciami i dziadkami, otoczeniem kaszlącego i smarkającego tłumu oraz płaczącymi dziećmi. Po prostu w ciszy rozmawiam z Bogiem i po skończonej rozmowie wychodzę.Natalianoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-28685038462767745282023-04-01T09:25:33.739+02:002023-04-01T09:25:33.739+02:00Z biegiem czasu mała Natalka zmieniała się w coraz...Z biegiem czasu mała Natalka zmieniała się w coraz starszą Natalię aż obecnie dobiła do tego magicznego okresu 30+ (rocznik 1992 pozdrawia ;) ) Stopniowo coraz bardziej święta traciły dla mnie swój sens i przytłaczała mnie ta komercyjna otoczka i masowy pęd za czym ? Sama nie wiem. Nie cierpię kolejek, tłumów, spędów. Czułam się coraz bardziej jak jakieś zagubione dziecko we mgle. Ze smutkiem i z przerażeniem patrzyłam na wyrzucane na śmietnik jedzenie. To stało się normą w dniach takich jak 27, 28 grudnia oraz wtorek, środa po Wielkanocy. Sam wymiar duchowy świąt rozumiem (jestem osobą wierzącą w Boga, ochrzczoną lecz nie praktyjującą mającą uraz do księży i instytucji kościoła patrząc na to chłodnym okiem przez pryzmat wielu wydarzeń). Nie lubię też wszelkiego przepychu i obchodzenia czegoś „z hukiem i pompą”. Mega irytują mnie petardy w Sylwestra, orszaki trzech króli, klaksony ślubne oraz ten nieszczęsny dyngus. Przez wiele lat doświadczałam tego, nie raz oberwałam wiadrem zimnej wody i nabawiłam się przez to przeziębienia. Tradycja ? Idiotyzm a do tego szkodliwy dla zdrowia. Nie rozumiem tych wszystkich „obrzędów”. Natalianoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-69277344859721363592023-04-01T09:24:37.360+02:002023-04-01T09:24:37.360+02:00Przypadkowo, po latach dokładnie tydzień przed tym...Przypadkowo, po latach dokładnie tydzień przed tymi dniami trafiłam na twój wpis i naprawdę odnoszę wrażenie jakbym sama to pisała. W dzieciństwie oczywiście lubiłam przez jakiś czas święta, wychowałam się w tradycyjnej katolickiej rodzinie i jakoś tak to się przyjęło. Święta kojarzyły mi się przede wszystkim z prezentami. W Boże Narodzenie przynosił je Mikołaj, na Wielkanoc zajączek i tak się przyjęło. Było słodko, fajnie i cudownie. Uczyłam się kolęd, śpiewałam je. Na Wielkanoc za to zdobiłam jajeczka razem z Mamą i chodziłam ze święconką. Oczywiście czekoladowe Mikołaje oraz ich wielkanocne odpowiedniki: zające i jajeczka były na porządku dziennym xDNatalianoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-79568939838388701032022-07-22T02:35:01.373+02:002022-07-22T02:35:01.373+02:00Miło mi, że podzielasz moją niechęć :)Miło mi, że podzielasz moją niechęć :)Lubisłowahttps://www.blogger.com/profile/02550699674105450591noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-90192165103984154592022-03-18T22:07:11.750+01:002022-03-18T22:07:11.750+01:00Nie masz pojęcia, jak dobrze było przeczytać to, c...Nie masz pojęcia, jak dobrze było przeczytać to, co napisałaś i poczuć, że nie jestem sama z moim nielubieniem Świąt Wielkanocnych. Mam bardzo zbliżone odczucia i przemyślenia na ich temat i nawet moja niechęć do tego święta zaczęła się tak samo (nadal nie wychodzę z domu w Lany Poniedziałek). Nie jestem ateistką, raczej agnostyczką, wprawdzie wychowaną w wierze katolickiej, ale z czasem odchodzącej od niej coraz bardziej i odstawianie szopki ze świętowaniem czegoś na siłę, wbrew własnym przekonaniem, przychodziło mi z coraz większym trudem. Przygotowywałam święta dla starszych członków rodziny, żeby uniknąć awantur i dąsów, ale teraz wiek i sytuacja rodzinna sprawiają, że nie muszę się już liczyć z niczyim zdaniem. A Stwórcę naprawdę można kochać i bez pośredników, i bez obrzędów. Serdecznie pozdrawiam!wolfeenhttps://www.blogger.com/profile/10784869662168678394noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-63935462464489335142021-02-17T20:31:08.388+01:002021-02-17T20:31:08.388+01:00W święta Bożego Narodzenia jest to samo. Zresztą t...W święta Bożego Narodzenia jest to samo. Zresztą teraz już wszystkie tak na mnie<br />działają.Lubisłowahttps://www.blogger.com/profile/02550699674105450591noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-45378540185996859742019-04-19T10:46:20.647+02:002019-04-19T10:46:20.647+02:00Ja tez jakoś nie umiem w święta sie cieszyc. Męczą...Ja tez jakoś nie umiem w święta sie cieszyc. Męczą mnie. Tworzy sie taka szopka na siłę. Przez to czuje sie przytloczona i zagubiona<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-13634436173814228662014-04-22T23:37:41.547+02:002014-04-22T23:37:41.547+02:00Bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że zamia...Bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że zamiast patrzeć tylko niby obojętnie na to, co napisałam, zareagowałeś i też napisałeś. <br />Ja patrzę na to święto trochę inaczej, bo już katoliczką nie jestem, chociaż z kościoła oficjalnie się nie wypisałam, ale czy muszę się aż wypisywać, żeby nie być katoliczką? Myślę, że nie.<br />Owszem lubię Jezusa, ale nie lubię kościoła. Jego przeinaczeń. Nie wierzę w to, co mówią księża. Nie mam pewności, co do tych ryb, czy rzeczywiście Jezus je jadł i rozmnażał dla innych? Nieważne, że tak jest napisane, bo właściwie kto to napisał. Na pewno nie Jezus.<br />Mnie też chodziło o codzienne świętowanie,codzienne staranie się, a nie tylko wtedy, gdy są święta. Wtedy wszyscy nagle się budzą i chcą łapać szczęście. Ja to tak widzę, a Ty możesz widzieć inaczej. <br />Poza tym chyba nigdy nie lubiłam robienia wielkiego hallo, że się tak głupio wyrażę z jednego dnia. Wolę zwykłą codzienność, niż super połysk i strój. Wolę swój bałagan niż porządek. I nawet w dniu swojego ślubu wcale się nie starałam. Zaprosiłam kilku gości, założyłam spódnico-spodnie, a o godzinie 22ej zniknęłam z mężem w swoim mieszkaniu. Goście zostali z rodzicami. Sam widzisz żadnego świętowania nie znoszę. Tylko zwyczajnie życie tu i teraz. Dlatego napisałam to , co napisałam. Nie znaczy to, że w coś wierzę czy nie wierzę, chociaż to zmartwychwstanie dla mnie trochę podejrzane. Chyba za dużo się naczytałam. <br />Na koniec dodam, że szanuję poglądy innych wbrew wszelkim pozorom. Lubię tylko głośno gadać, pisać o swoich poglądach. Pozdrawiam.<br /> Lubisłowahttps://www.blogger.com/profile/02550699674105450591noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1998595872295539641.post-63799030283349100762014-04-19T10:49:44.811+02:002014-04-19T10:49:44.811+02:00Jako katolik już się obawiałem, że nie wspomnisz n...Jako katolik już się obawiałem, że nie wspomnisz nawet o najważniejszym w tym wszystkim, czyli Zmartwychwstaniu :-). Widzisz, przynajmniej dla mnie ten dzień jest ważny właśnie z tego powodu, że jak wierzę, jest to dzień pamiątki zmartwychwstałego Chrystusa. I nie jest ważne tutaj to, czy faktycznie akurat tego dokładnie dnia Jezus Zmartwychwstał - przecież nie świętujemy żadnych liczb, godzin, czy dni tygodnia. Chciałbym raczej świętować Zmartwychwstanie każdego dnia, a święto Wielkiej Nocy traktować analogicznie do dnia ślubu/wesela. Przecież życie małżeńskie nie kończy się w tym jednym dniu, jest to (a przynajmniej powinien być) dopiero początek Drogi do codziennego świętowania. Mimo tego, właśnie do tego dnia każdy przygotowuje się jak najlepiej może - sprzątamy, stroimy się, chcemy mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Jeśli ktoś jednak nie świętuje Wielkanocy, bo na przykład nie wierzy w Zmartwychwstanie, wtedy oczywiście nie ma takiego obowiązku, podobnie, jak osoby nie związane w żaden sposób z nowożeńcami :) Co do zabijania zwierząt i ich spożywania, to osobiście marzy mi się taka sytuacja, żeby ludzie spożywali mięso wyłącznie z okazji takich uroczystych dni - kilka razy do roku, w małych ilościach. Niestety dzisiaj dania mięsne są zdecydowanie nadużywane - nie traktujemy już ich jako posiłek odświętny. Osobiście zgodnie z katolicką tradycją zjadam wyłącznie mięso ryb ;) Pozdrawiam! Dawidhttps://www.blogger.com/profile/10145904187714209087noreply@blogger.com