Peruka mojej mamy.


Pomyślałam sobie, że napiszę coś z okazji zbliżającego się święta matki.

Nie będzie to nic sentymentalnego. Żadne lukrowate wspomnienia, laurki, serduszka, cukierki itp. bzdurki. Co oczywiście nie znaczy, że swojej mamy nie kocham. Nie wręcz przeciwnie, ale...
Ja, jak to ja, lubię coś napisać inaczej niż ogół się tego po mnie spodziewa.

Po co jednak tyle się tłumaczę. Szkoda czasu. Przejdźmy do sedna.
Peruka mojej mamy to taka szczególna rzecz, do której często wracam swoją pamięcią, bo teraz oczywiście już tej peruki nie ma tzn. nie ma na głowie mojej mamy. Gdzieś tam w szafie z środkami przeciw molom i innymi starociami i przydasiami czyli ubraniami, które kiedyś tam się założy, może jeszcze przed śmiercią, spokojnie sobie leży. Leży i może wzdycha do lepszych czasów, kiedy była na głowie mamy.

Mama zakładała ją na wszystkie szczególne okazje. Wyjście do teatru z tatą moim oczywiście, bo przecież nie myślicie chyba o jej ojcu, wyjście do kina i...

Niestety też wyjście do mojej szkoły na zebranie szkolne.
Zakładała więc moja mama perukę. Malowała usta jaskrawym czerwonym kolorem i wychodziła. Wychodziła całkowicie pewna, że wygląda jak boska Marlinyn Monroe.
Nikt jej mówił jak wygląda naprawdę. Jej lustro nie było magiczne i milczało w tej i w każdej innej sprawie. Nigdy nie przemówiło jak to w bajce do złej macochy królewny Śnieżki.
Dlatego moja mama nie wiedziała i nawet nie przypuszczała jaki jest jej prawdziwy wygląd. 
Jaką naprawdę ozdobą jest jej peruka.
Zakładała ją po prostu i szła, tam dokąd miała iść. Na przykład do szkoły.

W szkole na zebraniu wiele mam i tatusiów patrzyło na jej perukę.
Mama myślała sobie, o jak pięknie wyglądam. Tymczasem...

Pewnego dnia byłam u mojej najbliższej koleżanki ze szkoły, która siedziała ze mną w tej samej ławce.
W przerwie między naszą  jedną, a drugą zabawą, poszłyśmy coś zjeść do pokoju rodziców koleżanki.  
I tam tak sobie porozmawiałam o peruce mamy z mamą koleżanki:

- Czy Twoja mama Aniu pochodzi ze wsi? - zapytała grzecznie mama mojej koleżanki.
Oniemiałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Dlaczego pani pyta? - zapytałam jak już doszłam do siebie.
- Widzisz - odparła - miała ostatnio coś takiego na głowie.
- Co? - byłam ciekawa.
- Nic takiego. Peruka jakaś taka...
Jaka myślałam, ale następnego pytania już nie zadałam. 
Wtedy jeszcze byłam zbyt nieśmiała, żeby drążyć ten jakże dla mnie delikatny temat. Czułam, że robię się czerwona i jedyne słowa, które mi przyszły do głowy brzmiały:
- Ani moja mama, ani mój tata nie są ze wsi.

Teraz bym tego nie powiedziała. Tylko coś zupełnie innego:
- Moi rodzice są ze wsi. Mama kupiła tą perukę w małym wiejskim sklepie. Obok peruki na półce leżał chleb, a trochę dalej mięso. Obok mydło i dżem i jakaś jedna czekolada.
Mama kupiła perukę i wsadziła ją do torby z chlebem. Potem jedliśmy ten chleb i od czasu do czasu wyjmowaliśmy z zębów włosy z tej peruki, które zostały na chlebie.

Tak bym dzisiaj powiedziała mamie koleżanki. I naprawdę żałuję, że tego już nie mogę powiedzieć.    Nie mogę wsiąść do machiny czasu i wejść w swoje dawne szkolne ciało i porozmawiać raz jeszcze z mamą koleżanki o peruce mojej mamy.
Och, było minęło. Dzisiaj śmiejemy się z mamą z tej peruki, którą kiedyś nosiła.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Byłam zbyt głupia.

Zresztą jakie to ma dziś znaczenie. Dawny wygląd mojej mamy, czy obecny jej wygląd. Moja mama i tak jest najpiękniejsza na świecie. Chyba nie macie wątpliwości.

P.S. Wszystkiego najlepszego wszystkim mamom życzę.
Bardzo ważna informacja, o której zapomniałam. Moja mama ma i miała ładne włosy. Nie wiem, dlaczego zakładała perukę.


Komentarze

  1. Dokładnie, mama to zawsze mama, a jej rola w naszym życiu jest nieoceniona. Najbardziej uświadamiamy to sobie w maju, gdy obchodzimy dzień matki. Wpis bardzo mi się spodobał;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za miłe słowa.
    Ja na co dzień próbuję sobie uświadomić rolę swojej mamy. Kiedyś jakoś mi się to nie udawało. Teraz jakbym przeszła na jej drugi, ten inny dla mnie, brzeg ogromnej rzeki. Tej rzeki, która nas rozdzielała i czasem rozdziela, bo jesteśmy przecież inne i nie zawsze potrafimy pływać, by znaleźć się na drugim brzegu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo za miłe słowa.
    Ja na co dzień próbuję sobie uświadomić rolę swojej mamy. Kiedyś jakoś mi się to nie udawało. Teraz jakbym przeszła na jej drugi, ten inny dla mnie, brzeg ogromnej rzeki. Tej rzeki, która nas rozdzielała i czasem rozdziela, bo jesteśmy przecież inne i nie zawsze potrafimy pływać, by znaleźć się na drugim brzegu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam peruki noszone przez wiele pań. Nigdy nie spotkałam się z tym, że komuś się nie podobały. Była moda i noszono.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny tekst o mamie. O akceptacji drugiego człowieka takim jakim jest.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ten wpis. Chciałabym przeczytać kontynuację. Peruka była blond? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowita historia i wyraz prawdziwej miłości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty