I co zrobić z tym świętem?

Myślę o tym dniu codziennie.  Codziennie,  gdy przechodzę obok lisa.
Jeszcze kilka dni temu był cały i wyglądał z daleka jak pies z długą kitą.
Pies, który nie miał szczęścia. Przebiegł przez ulicę w najmniej odpowiednim momencie. Uderzył go jakiś samochód, bo chyba nie rower. Śmierć na miejscu,
a może dopiero po kilku minutach, godzinach cierpienia. Tego nie wiem i raczej wiedzieć nie chcę.
W każdym razie teraz to nie jest już piękny lis, ale jego rozkładające się ciało.
Z każdym dniem coraz bardziej. 
Myślę o tym, dlaczego nikt go nie pochował? Dlaczego ja tego nie zrobiłam?
Czy tylko z powodu braku łopaty? Czy raczej z powodu swojego lenistwa?
To drugie bardziej prawdopodobne. 
Zadaję sobie również inne pytania oprócz tego zasadniczego: dlaczego nie zakopałam lisa? Pytania te brzmią: co by było, gdyby leżał tu człowiek, jak szybko zostałby pochowany? Co byłoby potem? Mały stosik kwiatów i zniczy? Postument albo pomnik i przypięte do niego krzyże i zdjęcia Jezusa i Matki Boskiej? Jestem pewna, że coś by z tego było. Tu przychodziliby jego przyjaciele, krewni, znajomi. Każdy zapaliłby świeczkę, położył kwiaty i uczcił go modlitwą. Niestety to nie człowiek. To tylko lis i nic mu się nie należy, bo niby skąd i dlaczego. Oburzą się wszyscy katolicy-fanatycy. Ci co widzą jedynie swoją ludzką duszę i godne pochówku ciało. Niedługo oni wszyscy i ateiści tradycjonaliści zbiorą się na cmentarzu. Będą wspominać swoich nieżyjących już bliskich jakże cennych i wartych uwagi. Niedługo będzie to święto, a lis jeszcze trochę i się rozłoży na pewno i już nikogo nie będzie kłuł w oczy jego kiepski, małoświąteczny wygląd. 

Zdjęcie zabrane stąd

Jakie święto będzie niedługo? Na pewno wszyscy wiecie. Wystarczy się rozejrzeć, gdy jesteście w markecie, a już wiadomo, o co chodzi. Wystarczy spojrzeć na ludzi i na to co ostatnio kupują, co dźwigają, co trzymają, jadąc autobusem. Być może sami jesteście tym ludźmi. Sami kupujecie odopowiednie, pasujące do tego święta gadżety czyli co konkretnie? Jasne, odpowiedź jest prosta. Kwiaty i znicze, a zbliżające się święto będzie 1 listopada. 
Kiedyś można było ten dzień nazwać dniem futra. Było zimno, a może była taka moda. Eleganckie panie zakładały swoje eleganckie ubrania. Prawdziwy cmentarny pokaz mody. Nie tylko futra różnego rodzaju, także kożuchy, kozaki, czapki z lisimi ogonami, rękawice z owczej wełny. Naprawdę było na co patrzeć. Każda kobieta jak modelka paradowała między grobami. Cieszyli się wszyscy zmarli, jeśli patrzyli na nie akurat wtedy ze swoich grobów. Z czasem ta moda minęła. Czy powodem byli przeciwnicy futer tzw. Zieloni? Może swoje akcje robili też na cmentarzach. Oblewali panie kolorowym sprayem. Po czymś takim futro 
i kożuch do niczego się nie nadawało. Panie płakały, a Zieloni się śmiali. Masz za swoje głupia babo. Nie założysz już więcej futra albo będziesz chodzić z ochroniarzem. Nieważne jak było naprawdę. Moda na futra minęła. Teraz nie ujrzysz na cmentarzu dawnych elegantek tylko zwyczajne kobiety w płaszczach 
i kurtkach. To tyle jeśli chodzi o cmentarną modę. Całkiem spowszedniała.
Jest jeszcze inna moda. Moda na okazałe pomniki, kwiaty, znicze itp. itd. Sama dla siebie nazywam to, wybaczcie czcigodni katolicy i tradycjonaliści, cyrkiem na kółkach. Dlaczego na kółkach? Zwyczajnie, to co musi znaleźć się na cmentarzu w czasie święta, trzeba przywieźć, a potem odwieźć tam, skąd zostało przywiezione. Nikt przecież nie będzie nosił tego na plecach. Obwarzanki, ciastka, rurki z kremem, hamburgery i pieczone kurczaki, kolorowe balony różnych kształtów. Brakuje jedynie meksykańskich czaszek z ciasta i kolorowych trumien też z ciasta i innych tego typu smakowitych gadżetów. Proponuję lizaki 
w kształcie nagrobków, zniczy i kolorowych cmentarnych kwiatów. Klienci znajdą się na pewno.
Myślę sobie jak bardzo obecni sprzedawcy całkiem nieświadomie, nie wierzę, 
że świadomie, nawiązują do dawnych świąt zmarłych obchodzonych przez Słowian. Czas napisać o tym jak było kiedyś. Co zostało zniszczone przez Kościół Katolicki, a czego zniszczyć się nie dało i tak jak w przypadku innych świąt trzeba było przerobić na wersję katolicką.
Zacznijmy od tego, że u Słowian nie było to jedno pojedyncze święto. Swoich zmarłych czcili w kwietniu na wiosnę i jesienią. Z tej okazji palili ogniska na rozstajach dróg dla zagubionych zmarłych. Ten zwyczaj później przeniesiono na cmentarze, a jeszcze później ogniska zastąpiono zniczami. To ostatnie już w czasach chrześcijańskich. Oprócz ogni ważne było jedzenie. Jadło się je na cmentarzach za zmarłych, a jadło się po to, żeby zmarli nie byli głodni. Bogaci przywozili chleb dla biednych. W zamian oczekiwali od nich modlitwy za swoich, tych bogatych krewnych. Jak widać na cmentarzu biedni mogli się w chleb zaopatrzyć, więc pod tym względem było lepiej niż teraz, bo teraz trzeba kupić chleb wcześniej, inaczej tego dnia nie będziesz jeść chleba. Przypominam markety zamknięte.
Wracając do słowiańskiej historii, bardzo ważna była ceremonia zwana Dziadami. Ta ceremonia istniała jeszcze w XIX wieku i opisał ją Mickiewicz. 
Pod kierunkiem tzw. Guślarza lub Koźlarza lub Huslara wywoływano duchy. Pytano je czego potrzebują, co żyjący krewni, potomkowie, przyjaciele mogą dla nich zrobić. Ceremonia z pewnością była ciekawa i szkoda, że Kościół ją wytrzebił, wyrwał z korzeniami. Jasne, że niczym interesującym jej nie zastąpił. Obecny kult wszystkich świętych to już zdecydowanie nie to samo. W założeniu tego dnia wszyscy katolicy mieli czcić zmarłych chrześcijańskich świętych. Niestety ludzie założenia nie zrozumieli. Wszyscy tłumnie idą na groby swoich bliskich zamiast grzecznie siedzieć w kościele i ten szczególny czas spędzać z księdzem. Idą 1 i idą 2, a przecież mieli iść tylko 2. Wtedy jest dzień zaduszny czyli poświęcony zmarłym niekoniecznie świętym, ale czy prosty lud kiedykolwiek to zrozumie? W tym momencie warto współczuć księżom, którzy tak bardzo się starali zmienić i zniszczyć co się da z dawnej kultury, ale im się nie udało. Nie wszystko przeszło. Nie wszystkie zmiany zostały przez ludzi przyjęte.
Teraz istnieje większa szansa na to, że kiedyś święta, które jest w obecnej postaci, nie będzie. Jednak nie przyczynią się do tego księża. Oni moim zdaniem w przyszłości wiele stracą, gdyż odwrócą się od nich młodzi ludzie, ci których męczyli w szkole obowiązkową religią.
Współczesne modne święto to anglosaskie Halloween. Mnie ono się nie podoba tak bardzo jak nie podoba mi się to tradycyjne. Zdecydowanie wolałabym powrót słowiańskich Dziadów niż zagraniczne zwyczaje. Jednocześnie rozumiem młodych ludzi zmęczonych i znudzonych tradycją chodzenia na cmentarz i spotykania się tam z całą rodziną, z którą często lepiej wychodzi się na zdjęciu.
Dla nich zabawy w czarownice, demony itp. głupoty są i będą ciekawsze, jeśli nie poznają nigdy dawnych zwyczajów słowiańskich, ale co zrobić, jeśli media ich nie propagują, a cała wiedza ukryta jest w różnych zakamarkach internetu.
Pytając tak siebie, co robić, żeby nie dać się uwieść zagranicznej tradycji, trafiłam na protest umieszczony w internecie. Niestety okazało się, że to reklama pewnego filmu. Nie powiem jakiego, bo mnie się to nie podoba i nie o taki protest mi chodzi, a o Halloween kontra Dziady czyli wielki powrót do dawnej tradycji, rodzimej, nie narzuconej przez kościół albo amerykańską telewizję, a raczej amerykańskie filmy.
Na koniec jeszcze raz pytanie. Co zrobić z tym świętem?
Odpowiedź zależy od nas. Co chcemy z tym zrobić? Czy tkwić bezmyślnie w narzuconej przez kościół kulturze? Czy może uciec w kulturę zagraniczną? 
Czy może wreszcie przypomnieć sobie, kim jesteśmy i co kiedyś czcili nasi przodkowie?
Wybieram ostatnią opcję.

P.S. Życzę wszystkim miłego Dnia Wszystkich Świętych.












Komentarze

Popularne posty