Po co nam to święto?

Z punktu widzenia człowieka świeckiego i tego innej wiary odpowiedź jest prosta.
To święto jak każde inne respektowane przez państwo jest nam potrzebne do tego, żebyśmy w końcu mogli bez przeszkód naszą kochaną pupę usadowić przed telewizorem.
Nie tylko tam zresztą. Również na plaży nad morzem lub jakąś inną wodą.
W łóżku pod kołdrą, kocem lub czymkolwiek innym, co pozwoli nam pospać trochę
i zapomnieć o codziennych dniach pracowitych. W łóżku z ukochaną osobą,
żeby kochać się wreszcie do upadłego przez cały dzień.
Jak widzicie możliwości świeckich ludzi są duże, jeśli chodzi o święto katolickie,
którego nie obchodzą ale jak jest okazja świętują i bawią się, ile się da.
Dobrze mieć takie święto. Oczywiście, gdy naprawdę tego dnia pracować nie musimy i nikt nas w domu nie wykorzystuje np. taki upierdliwy mąż, któremu co 5 minut herbatkę trzeba zrobić albo pies, z którym trzeba wyjść na spacer albo wrzeszczące dzieci, które zawsze czegoś od nas chcą.
Po co jednak takie święto było katolikom?
Kiedy i dlaczego się pojawiło?
Jaka jest jego historia?



Do powyższych pytań dodać można jeszcze.
Jakie było kiedyś święto słowiańskie i czy było jakieś?
Na to ostatnie pytanie odpowiedź znalazłam bardzo szybko.
Święto było i było świętem Mokoszy.
Kim była Mokosza?
Tu  znajdziecie dokładne informacje.
Ja od siebie dodam, że Słowianie z pewnością dobrze się bawili zanim nadeszli najeźdźcy
i swoje własne zabawki im narzucili. Swoje poglądy, swoje widzenie świata.
To była doskonała robota, bo teraz tylko nieliczni o Mokoszy wiedzą,
a reszta trwa w mrokach niewiedzy i w blasku nowego święta, które dla lepszego efektu dostosowano do tego co było, bo chyba nie bez powodu nowa wiara ten sobie dzień wybrała do swojego święta. Stało się dokładnie to samo, co ze świętami zimowymi
i wiosennymi. Wszystko przerobione na nową modłę, nowe, korzystne dla nowych panów zwyczaje, a żeby dobrze się utrwaliły, fragmenty dawnych zostawione.
Na wsi nadal robi się zabawy, a kościół organizuje odpusty.
Jakby w ten sposób chciał powiedzieć bawcie się kochani, ale pamiętajcie o co chodzi w tym święcie. Kto jest jego główną bohaterką i świętą numer 1 pamiętajcie wierni.
To jej wszystko zawdzięczacie.To ona jest tu najważniejsza.
Wiem jak to brzmi, bluźnierczo. Zwłaszcza w uszach prawdziwego katolika, takiego, co nawet kotu nie przepuści czyli po prostu zawsze i wszędzie gotowy jest bronić swojego Kościoła, a przede wszystkim jego dogmatów ustanowionych
przez kolejnych papieży z dużą wyobraźnią.
Drodzy katolicy, to nie jest żaden atak na Was, a jak tak to odbieracie,
to nie mój, ale Wasz problem.
Wróćmy jednak do pytania numer jeden.
Po co katolikom było takie święto?
Częściowo już odpowiedziałam.
Po to m.in. żeby wymazać z pamięci ludu jakąś tam ich Mokoszę. Głupią zapewne,
bo mądrzy to są tylko chrześcijańscy święci i błogosławieni. Wszyscy pozostali doprawdy nic nie warci. Wszyscy z innych wyznań, przede wszystkim dawnych słowiańskich
niegodni są uwagi.
Takie moje częściowe wyjaśnienie po co to było.
Dlaczego z Mari, matki Jezusa zrobiono świętą i wieczną dziewicę?
To drugie zapewne po to, żeby pokazać chrześcijańskim kobietom,
na co mają zwracać uwagę, a co mają potępiać. Seks owszem, ale z mężem i po ciemku,
najlepiej w długiej koszuli nocnej z dziurą w odpowiednim miejscu
i po to, żeby kolejne dzieci spłodzić.
Cnotliwa Maria dziewica pozbawiona wszelkich seksualnych pragnień
i potrzeb jest dla Was Polki odpowiednim wzorem.
Kochane i Wy się dziwicie potem, że macie problem z seksem.
Jak się w takie banialuki uwierzy, to już niestety lepiej zostać zakonnicą.
W każdym razie za mąż na pewno nie wychodzić,
a przede wszystkim nie patrzeć w stronę innych mężczyzn.
Za bardzo odbiegłam od tematu.
Już wracam i przedstawiam katolicki punkt widzenia. Po co takie święto?
Kiedy się pojawiło i dzięki komu? Kto je wprowadził?
Kto z tego zrobił dogmat, w który macie bez żadnych dyskusji wierzyć?
Dogmatów się przecież nie tłumaczy wiernym dokładnie.
Nie mówi im się dlaczego albo tak się głowie kościoła spodobało.
A tak, spodobało się. Komu? Piusowi XII 1 listopada 1950 roku.
Tutaj macie ciekawe informacje w formie rozmowy na Forum Tradycji Katolickiej.
W innym miejscu ciekawe pytania zadaje księdzu Zbigniew .
W pełni widzimy wersję katolicką i katolicką odpowiedź na moje pytanie po co?
Z całej wypowiedzi wybieram te najważniejsze dla mnie fragmenty
wyjaśniające całą sprawę.
 "Wiarą boską i katolicką należy wierzyć w to wszystko, co jest zawarte w słowie Bożym spisanym lub przekazanym Tradycją i przez Kościół jest podawane do wierzenia jako przez Boga objawione, czy to w uroczystym orzeczeniu, czy to w zwyczajnym i powszechnym nauczaniu".
,,... dogmat nie spada z nieba, ani nie jest jakimś wymysłem Papieża, ale stanowi potwierdzenie czegoś, czym żył i żyje Kościół.,,
Masło maślane z masłem podane. Takie jest moje tłumaczenie tych zawiłych treści.
Dogmat nie z nieba spada i nie przez papieża wymyślony, to przepraszam przez kogo?
Przez Boga, który nagle sobie przypomniał, że trzeba Kościół i jego wiernych oświecić?
Jest potwierdzeniem tego czym Kościół żył i żyje, a czym żyje w przypadku tego dogmatu?
Kobiecym ciałem i kobiecą seksualnością.
Najlepsza wzorowa kobieta to ta aseksualna matka, cnotliwa dziewica Maria.
Jej ciało jest święte, bo nigdy przez mężczyznę niedotknięte.
Dlatego została wzięta przez anioła lub przez samego Jezusa z ciałem i duszą do nieba,
a my kobiety jeśli też tak chcemy mamy mieć grzeczne stosunki z własnym mężem
i tylko po to, żeby na świat nowe przyszły dzieci
i byśmy mogli je wychowywać po katolicku.
Kobiety podoba Wam taki model, taki wzór życia?
Mnie się nie podoba. Ja taka być nie chce.
Nie mam zamiaru z własnych przyjemności rezygnować w imię jakiegoś tam dogmatu.
Ten dogmat nie jest mi potrzebny.
I znów mnie poniosło. Zamiast rzeczowej odpowiedzi,
prezentuję swoje zbuntowane, antydogmatyczne treści.
Wracam szybko do odpowiedzi po co?
Czy ksiądz dał Zbigniewowi konkretną odpowiedź na to pytanie
czy tylko odpowiedzi wymijające?
,,...wiara w cielesne wniebowzięcie Maryi umocni
i uaktywni naszą wiarę w nasze własne zmartwychwstanie".
To moim zdaniem jest ta odpowiedź, chociaż czy na pewno?
Konkretna to ona nie jest jak i całe tłumaczenie księdza.
Żadnej odpowiedzi sensownej nie dał.
Tylko takie ble, ble dla mało wymagających.
Ja jednak myślę, że chodzi o to, żeby to święto pokazało nam kobietom przede wszystkim, co jest ważne i jak dążyć do celu ostatecznego, jakim jest zmartwychwstanie.
A po co mi to?
Po co mi w niebie moje obecne ciało,
przecież tam inna rzeczywistość i ciało fizyczne niepotrzebne?
Po co mi ponowne życie tu na Ziemi ze swoim dawnym ciałem?
Po co mi ten ,,raj,, na Ziemi?
I skąd się wzięła ta dziwna rozbieżność i jakby zakłamanie?
Z jednej strony nasze ciała złe dla Kościoła, grzeszne,
z drugiej mamy dążyć do zmartwychwstania
i tak jak Jezus wstać z grobu i z ciałem swoim pójść do Nieba.
To w końcu jakie to ciało dobre czy złe?
Złe, ale można je zmienić poprzez wyrzeczenia i poświęcenie?
Chyba po śmierci powinna się liczyć dusza, a nie ciało, które w proch się obróci?
Wiele jest pytań i brak odpowiedzi. Tych sensownych konkretnych.

P.S. Nie miałam zamiaru obrażać zwolenników święta katolickiego, a jedynie przedstawić swoje luźne refleksje na ten temat. Szanuję Marię i jej zwolenników tak jak szanuję inne religie.
Wszystkim katolikom i tym innym życzę miłego święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, znanego w kulturze ludowej jako Dzień Matki Boskiej Zielnej.

Komentarze

Popularne posty