Dziurawa pamięć- część 2.

Zanim przejdę do części drugiej krótkie streszczenie dla tych, 
co im się nie chce klikać w część pierwszą, chociaż jej nie znają.
Dla tych, co im się chce: klikajcie tutaj
A ci, co część pierwszą znają: pomińcie ten wstęp i czytajcie tekst 
umieszczony po obrazku.

Weronika jest siostrzenicą Klementyny, kiedyś lubianą, teraz nie za bardzo. Dlaczego? Bo robi się czasem agresywna i wobec ciotki i wobec innych. Dzieje się to w czasie, którego Weronika nie pamięta czyli tak zwanych dziur w pamięci.
Czy da się ją z tego wyleczyć? Jak podziała na nią regresing hipnotyczny?

Zdjęcie ze strony.

Eugenia i Stanisława spotkały się w drodze na cmentarz. Zbliżało się święto zmarłych i obie postanowiły zrobić porządek na grobach swoich bliskich zmarłych. Obie miały swoich bliskich na tym samym niezbyt odległym cmentarzu.

- Tyle razy tu przychodzę i nie wiedziałam, że ty też.
Zdziwiła się Eugenia.
- Jakoś cię nie zauważyłam. Gdybym wiedziała, zawsze chodziłybyśmy razem.

Powiedziała Stanisława. Jednak tak naprawdę była przerażona perspektywą odwiedzania grobu razem z Eugenią. Dobrze wiedziała, że ta zaraz skrytykuje porządek na grobie. Śmieci lub brud wokół i na jego powierzchni, ustawienie świec i kwiatów też.

Eugenia myślała o tym samym, że wcale nie chce chodzić na cmentarz ze Stanisławą, bo ta jeszcze zauważy coś, czego nie powinna zauważyć i jej o tym powie, a Eugenia będzie przez resztę dnia rozmyślać o tym, co powiedziała.

Przy bramie cmentarza się zatrzymały jakby nie wiedziały gdzie iść dalej, a raczej jak iść, żeby ta druga z tobą nie szła.

Stanisława już miała coś powiedzieć o sprzedawanych obok wkładach do lampek nagrobnych, kiedy nagle zauważyła Weronikę.

- Zobacz, kto tam idzie.
Pokazała Eugenii palcem dumna z tego, że po raz pierwszy dostrzegła coś, kogoś przed Eugenią.
- A ta co tutaj robi?
Zdziwiła się Eugenia.
- Idź, zapytaj. Wypuścili ją ze szpitala?
- Sama sobie idź i pytaj. Ja już na grób lecę. Chmury takie, jeszcze się rozpada.

Rzeczywiście na niebie od rana krążyły ciemne chmury i wszystko wskazywało na zbliżający się deszcz. Eugenia wykorzystała to jako pretekst, żeby się szybko oddalić od Stanisławy i jej ciekawości, z jaką teraz patrzyła na Weronikę, 
a później spojrzy na jej grób.

- Ja też idę zaraz. Tylko się tym wkładom jeszcze przyjrzę.
Stanisława odetchnęła z ulgą. Już nie będzie szła z Eugenią na swój grób. Eugenia nie będzie mu się przyglądać i krytykować.

Odwróciły się więc w dwie różne strony. Weronika za to w trzecią stronę, bo też już zauważyła ciekawskie sąsiadki, których nie chciała spotkać.

Na cmentarz przyszła dla Klementyny, swojej ciotki. 
Nie, ona jeszcze żyła, ale jej mąż już nie. 

Ponieważ ciotka oznajmiła dziś, że na grób by poszła, jednak siły nie ma, Weronika powiedziała, że chętnie pójdzie za nią. I jak powiedziała tak zrobiła, chociaż cmentarzy naprawdę nie lubiła. Cały ten zwyczaj chowania ludzi w trumnach pod drogimi kawałami kamieni wydawał się jej zwyczajnie głupi. Odzyskanie sympatii ciotki i jej dawnej miłości już takie się jej nie wydawało i dlatego warto było poświęcić trochę czasu na wolności poza szpitalem.

Później, znacznie później Weronika poszła do Florentyny na umówione spotkanie z małżeństwem zajmującym się regresingiem hipnotycznym. Hipnoza miała pomóc Weronice przypomnieć sobie to co działo się z nią w czasie dziur w jej pamięci czyli w czasie, którego nie pamiętała. Celem hipnozy było również uzdrowienie Weroniki jeśli nie od razu, to po kilku sesjach. Pomysł na hipnozę zaproponowała Florentyna, która jakiś czas temu poznała dwójkę specjalistów od tego tematu.

Weronika spodziewała się, że zobaczy dwoje ubranych w kolorowe stroje starych hippisów i bardzo się zdziwiła, kiedy ujrzała ich czarne stroje. Widocznie wrócili nie dawno z pogrzebu - pomyślała.

Kobieta podeszła do niej, uśmiechnęła się i powiedziała:
- Zwykle ubieramy się na czarno do swoich sesji, żeby nie ściągać na siebie negatywnych energii. Mam na imię Agnieszka. Mów mi po imieniu.

- Weronika
Przedstawiła się nie wiadomo po co, przecież oni już na pewno wiedzieli jak ma na imię. Mimo wszystko miała nadzieję, że nie umieją czytać w myślach, że Agnieszka mówiąc do niej, nie znała jej myśli.

- A ja jestem Wojtek.
Mężczyzna miał siwe włosy i nieregularne rysy twarzy. Poza tym całą masę zmarszczek jakby sesje hipnotyczne z klientami go wykańczały. Pewnie tak było. Inaczej czyby brali za te sesje tyle pieniędzy. 

Tak naprawdę Weronika nie wiedziała ile, bo koszty miała ponieść Florentyna, która chciała jej pomóc. Czy z dobrego serca czy z innych powodów nie wiadomo. Nie wiedziała ile, ale z góry założyła, że bardzo dużo, bo tak to sobie wyobrażała i zazwyczaj wiedziała coś z góry, z serca, z wyobraźni albo 
z szóstego zmysłu.

- Opowiesz nam o swoim problemie, a potem Agnieszka wejdzie w stan hipnozy i rozwiąże twój problem.
Wyjaśnił Wojtek.
- Dobrze.
Zgodziła się Weronika.

Powiedziała im wszystko, co pamiętała, a czego nie. Nawet o swojej znajomości z Markiem i obecnym pobycie w szpitalu i o tym jak bardzo chce, żeby ciotka kochała ją tak jak dawniej.

Jak bardzo pragnie powrotu do dawnej siebie, do siebie, jaka jest teraz, lecz za chwilę może już taka nie być, do miłej, grzecznej, bezproblemowej dziewczynki.

W tym czasie Agnieszka układała się wygodnie na tapczanie. Jedną poduszkę wzięła pod głowę, drugą pod kolana jak na zajęciach jogi, na których Weronika kiedyś była. Była tylko raz. Dlaczego tylko raz nie wiedziała albo nie pamiętała.

Po odliczaniu Wojtka od 5 do 0 Agnieszka weszła w stan hiponozy.
Po chwili zgodnie z poleceniem Wojtka połączyła się mentalnie z Weroniką 
i cofnęła do czasów dzieciństwa Weroniki.

- Mam 2 lata. Widzę jasne duże światło na niebie. Jest dokładnie nade mną 
i powoli zniża się do mnie.
Mówiła Agnieszka.

- Obejmuje mnie całą. Czuję, że mnie przenosi w inną przestrzeń, w inny czas.
- Jaki czas?
Zapytał Wojtek.

- W ich czas. To jest czas obcych.
- Są z innej planety?
- Nie, z czegoś innego.
- Z czego?
- Nie potrafię powiedzieć.

- Pozwól, żebym z nimi porozmawiał, z jednym z nich.
Przełącz się na jego świadomość. Powiedz mi, kiedy się przełączysz.
- Już.

- Jak masz na imię?
- Mojego imienia nie da się wymówić w waszym języku. 
- To jak do ciebie mówić.
- Mądry.
- Dobrze Mądry powiedz nam kim jesteś.
- W waszym języku obcym z innego świata.
- A w twoim.
- Mojego języka nie zrozumiesz.

- Dobrze, powiedz nam co chcesz od Weroniki.
- Badać ją.
- Po co?
- Pochodzi z Ziemi. Ta planeta nas interesuje.
- Dlaczego?
- Jest ciekawa.
- Dlaczego jest ciekawa?
- Nie rozumiem pytania.

- W porządku przejdźmy dalej. Powiedz dokładnie, co będziesz robił Weronice? Jak będziesz ją badał?

Zapadła dłuższa cisza. Weronika czuła się jak na projekcji ciekawego filmu. 
Nie mogła uwierzyć, że to o niej.

- Pokażę.
Po chwili Agnieszka powiedziała, co widzi, bo to, co obcy pokazał widziała tylko ona.

- Duża sala podobna do operacyjnej. Jest dobrze oświetlona.
Leży tu wiele dzieci w wieku Weroniki. Wszystkie mają ciała podłączone rurkami do różnych aparatów. Na ekranach widać aktywność mózgu dzieci i to jak się zmienia pod wpływem różnych bodźców. Testowane dzieci śmieją się, płaczą, krzyczą. W końcu po podaniu dziwnej cieczy albo chmury uspakajają się.

- Co to za ciecz czy chmura?
Wojtek zadawał cały czas pytania.
- To nasza energia.
Obcy nadal tłumaczył ustami Weroniki.

- Wasze dusze?
- Tak.
- Dlaczego je podajecie dzieciom?
- Mają żyć w ciałach Ziemian, żeby obserwować Ziemię.
- Wyjmujecie je jak już poznają?
- Tak. Wyjmujemy po śmierci Ziemianina.

Jak to miała ochotę krzyknąć Weronika. Do śmierci będę nosić w sobie jakiegoś obcego?

- To co daliście Weronice, wyjmiesz jej teraz.
Rozkazał Wojtek. I znów zapadła cisza. 

Po dłuższej chwili jakby się namyślał, obcy odpowiedział.
- Nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?
Zapytał Wojtek.
- Nie mam uprawnień.
- Poproś tego, kto ma uprawnienia.

Obcy zamilkł chyba na dobre.
Wojtek poprosił Agnieszkę, żeby połączyła się z tym, który ma uprawnienia.

- Jestem.
Odezwał się nowy.
- Wyjmij z Weroniki duszę swojego przedstawiciela.

- Wyjmę, ale nie teraz.
- Dlaczego nie teraz?
- Teraz jest zły czas.
- Dlaczego zły?
- Niewłaściwy. Czas wyjęcia jest inny. Jest zaprogramowany i nie można go zmieniać. Nie można wyjąć przed czasem.
- Dlaczego?
Drążył wciąż Wojtek.

- Ona umrze i nasz też umrze. Dwie niepotrzebne śmierci.
- Kiedy w takim razie można go wyjąć?
- Za 4 lata waszego czasu.
- Dlaczego za 4?
- Tak jest zaprogramowany.
- Możesz przecież przyspieszyć czas teraz.
- Nie mogę. To zabronione.

- Przez kogo?
- Naszego Stwórcę.
- Boga?
- Bóg jest wasz. Nasz jest Stwórca.
- To nie to samo?
- Nie.

- Co w takim razie można zrobić, żeby Weronika nie odczuwała obecności obcego?
- Nic.

Obcy nie wiedział albo nie chciał wiedzieć. Weronika czuła podchodzące jej 
do gardła przerażenie. Czyżby dopiero po 4 latach mogła się pozbyć intruza, 
który tak jej w życiu mieszał?!

Wojtek jednak nie miał zamiaru się poddać. Poprosił Agnieszkę, 
by połączyła się z obcym w ciele Weroniki.

- Jak masz na imię? Powiedz jak to będzie brzmiało w naszym języku, 
żebyśmy mogli się do ciebie jakoś zwracać.
Polecił Wojtek jak tylko Agnieszka połączyła się z obcym.

- Jestem Gniewna.
- Często się gniewasz?
- Tak.

- Jesteś rodzaju żeńskiego?
- W waszym rozumieniu tak.
- Czy chcesz wyjść z ciała Weroniki i wrócić do swoich?
- Tak.
- W takim razie wyjdź.

- Nie mam pozwolenia.
- Potrzebujesz pozwolenie?
- Tak.
- Czyje?
- Stwórcy.
- Czy możesz mi pozwolić porozmawiać ze Stwórcą?
- Jeśli się zgodzi, tak.

Cisza. Weronika słyszała w niej swoje serce, a może tak jej się tylko wydawało. W jej głowie pojawił się ból. Najpierw delikatny, po chwili już większy. Złapała się za głowę. Krzyknęła. Spadła z fotela. Straciła pamięć.

Przed Wojtkiem i Agnieszką pojawiła się Gniewna. Ktoś jej dał naprawdę dobre imię. W pełni oddawało jej złość. 

Gniewna rzuciła się na siedzącą obok Florentynę. Zaczęła ją dusić tak jak Zuzię w szpitalu. Ona też ją denerwowała. Dlaczego?

Nieważne. Gniewna nigdy nie pytała o powody. Robiła co czuła, że musi robić. Nie mogła przestać. Nie mogła się uspokoić. Może uspokoiła by się, gdyby już zabiła. Najpierw Florentynę, potem Wojtka i Agnieszkę. Nie wiedziała, dlaczego akurat w takiej, nie innej kolejności.

Pewnie by się jej udało, gdyby nie siła Florentyny i jej znajomość chwytów dżudo i karate. Zanim Wojtek w jakikolwiek sposób zareagował, Florentyna obezwładniła Weronikę. Wykręciła jej rękę do tyłu i usiadła na jej plecach. Przygniotła ją swoim ciałem.

Razem z Wojtkiem ją związali.

Agnieszka nadal milczała.
Wojtek zapytał, czy ma połączenie ze Stwórcą.

- Nie mam.
- Połącz się z Gniewną.
- Próbowałam, ale ona nie chce już z nami rozmawiać.
- Powiedz jej, żeby sobie poszła.
- Nie chce.
- Powiedz jej, że to rozkaz od Stwórcy.

Jeszcze raz cisza. 

- I jak posłucha? Odchodzi?
- Tak.
- Stwórz barierę między nią, a Weroniką, żeby kontakt z Weroniką nie był już 
dla niej taki prosty. Robisz to?
- Tak.
- Jest już?
- Tak.

Jedyne co udało im się zrobić w czasie tej sesji regresingu.
Było im trochę głupio, a może wcale nie.

Weronice na pewno było przykro, gdy po odzyskaniu swojej świadomości, dowiedziała się, że to jeszcze nie koniec, że na razie dla dobra swojego i ciotki musi wrócić do szpitala.

Stworzona przez Agnieszkę bariera między nią, a intruzem miała zapobiec nagłemu pojawianiu się Gniewnej. Tym razem Weronika miała wiedzieć, kiedy Gniewna zechce przejąć nad nią kontrolę. Miała o tym mówić ludziom w jej pobliżu. Poinformować lekarkę, że jej choroba polega na zaburzeniach osobowości, że tak jej wyszło w czasie hipnozy. 

I tak Weronika była bardzo rozczarowana. Chyba za bardzo nastawiła się na to, że wróci do ciotki zdrowa. Do szpitala nie będzie musiała wracać.

Po jakimś czasie całą sytuację jak zwykle omówiły Eugenia ze Stanisławą 
na herbacie u Eugenii.

- I co z Weroniką?
Zapytała Stanisława. Była pewna, że Eugenia będzie wszystko wiedziała, 
bo od Klementyny na pewno się tego nie dowie.

- Co ma być? Wróciła do szpitala. Ta hipnoza im nie wyszła i tyle.
Burknęła Eugenia niezbyt zadowolona, ponieważ na temat Weroniki niewiele miała informacji.

- A Florentyna im zapłaciła?
Ciekawiła się dalej Stanisława.
- Chyba tak. Zresztą co się mnie pytasz. Jej zapytaj.

- Będą inne hipnozy?
- A ja wiem? Florentyna będzie wiedziała.

Czyżby Eugenia znów była niedoinformowana?

 
P. S. Co będzie dalej? Okaże się na pewno w jakieś przyszłej historii.

 


 





 






Komentarze

Popularne posty