Pogoń za kobietą-cieniem.
Z życiem tego bohatera jest jak z wiosną. Niby jest, ale jej nie ma. On też z pozoru istnieje. Przebywa w rzeczywistości, ale jakby tylko jedną nogą, bo tą drugą stoi w innym świecie.
Jakim świecie? Dlaczego? Kim on jest?
Ona
Po raz pierwszy pojawiła się, gdy po długiej śpiączce i pobycie w szpitalu wrócił do domu. Nie do swojego w dodatku. Do domu Łucji, która wyciągnęła go z letargu, ze stanu pomiędzy życiem, śmiercią i snem. Zakochał się w Łucji od pierwszego wejrzenia, a ona w nim. Jednak miłość nie wystarczyła. Owszem Tadeusz robił postępy w swojej rehabilitacji. Zaczął znów mówić i chodzić. Wszystko wydawało się na nowo układać.
Wydawało się, bo ona przyszła. Jak zwykle we śnie, bo sny w życiu Tadeusza pełniły zawsze ważną rolę i to przez nie znalazł się w śpiączce. Ubzdurał sobie wtedy, że musi wrócić do świata ze snu. Pięknego świata, z którego został wyrzucony. Skończyło się to wypadkiem. Później miłością do Łucji.
Dotarła więc do niego. Jakaś ona. Jej imienia nie poznał. Zobaczył za to dokładnie jej ciało. Piękne nagie. Przykryte białym szalem, a może firanką. Machała tym, patrząc w górę jakby widziała gdzieś wyżej Boga. Oczywiście tego przez duże B. Ważnego dla niej i dla Tadeusza, nawet jeśli nie wierzył w Boga.
Zbliżył się do niej. Cicho powoli jakby hałas mógł ją wystraszyć. Jej postać falowała na wietrze razem z szalem. Niepokojąco znajoma. Serce na jej widok biło mocniej.
- Kim jesteś? - odważył się zapytać.
Odwróciła się. Uśmiechnęła. Odeszła. Nie tak po prostu, zwyczajnie. Inaczej i jak inaczej? Nie potrafił określić. Wiedział jedynie, że musi iść za nią.
Przeszedł przez ciasno zabudowane ulice, tłumy ludzi. Ona z każdą chwilą stawała się coraz bardziej ulotna, aż pozostał z niej cień. Czy to możliwe, że gonił cień kobiety?
Dotarł do otwartej przestrzeni. W głowie pojawiło się pytanie: gdzie morze? Z tej czy z tamtej strony? Rozejrzał się. Tamta strona po prawej wyłaniała się z mgły. Pełna budynków. Ta po lewej na razie pozostała pusta.
Skręcił w lewo. Wkrótce zobaczył rzekę. Piękna, namawiała do zanurzenia się w niej. Posłuchał, a rzeka pod nim stała się ciemna równie czarna jak cień, który został z kobiety.
Obudził się zlany potem. Zmęczony. Już od rana zniechęcony życiem, choć z kuchni dochodził trzask naczyń. Zwiastun śniadania, które zaraz poda mu Łucja.
Eugenia i Stanisława.
Obie wzdychają nad padającym deszczem. Nieważne, że jakiś czas temu wzdychały nad nagłym ciepłem. Teraz gdy ciepło znikło, mogą narzekać na brak pogody. Dwie nieustraszone emerytki-plotkary. Jak dwaj muszkieterzy obserwują teren za oknem. Może dziś znów kogoś wyniosą w kawałkach, a może coś innego się zdarzy równie ciekawego.
- Słyszałaś, Tadek wraca? - przerywa milczenie Eugenia.
- Tutaj? - jak zwykle dziwi się Stanisława.
- A niby gdzie?Jasne, że tutaj.
- Myślałam, że zamieszkał z tą kobietą, co go uratowała?
- Mieszkał, ale pewnie miała go dość i wyrzuciła darmozjada jednego.
- Co ty mówisz Gienia? Przecież to facet złota rączka.
- Już ja o nim słyszałam. Obiecuje wiele, a potem rzuca robotę i koniec.
- A mnie ten zamek w drzwiach zreperował. Pamiętasz?
Eugenia fuknęła. Znów Stanisława zamiast ją poprzeć, poparła faceta i to jakiego, obiboka i pijaka.
Stanisława poczuła ukłucie w sercu. Czyżby jej koleżanka sąsiadka ukarała ją samym spojrzeniem. Niepotrzebnie o zamku mówiła. W końcu było, minęło.
- Lepiej już pójdę. Późno się zrobiło.
Stanisława podniosła się. Lepiej wyjść niż siedzieć ze skrzywioną Eugenią.
- Następnym razem ty u mnie - powiedziała, muskając powietrze wokół policzków Eugenii.
Natrętne myśli.
Najpierw w snach, teraz na jawie męczyła go tamta, nieuchwytna kobieta.
Co ci jest? - Wciąż pytała Łucja. Czuła, że coś przeszkadza Tadeuszowi. Jakieś myśli. - Ale o czym? Co zrobić,by mu pomóc? Wejść w sen tak jak wchodziła w stan śpiączki. To jedyny znany jej sposób, by zobaczyć, co się dzieje. Nigdy dotąd nie robiła czegoś takiego. Kiedyś musi być pierwszy raz. W każdym razie dłużej nie można czekać z założonymi rękami. Spróbuję - postanowiła.
Najpierw trochę seksu dla odprężenia. Łatwiej potem wejdziemy razem w sen. - Myślała.
Jak tylko znaleźli się razem w łóżku, zaczęła go pieścić. Polizała go za uchem, po szyi i nie czując oporu zeszła na dół.
Tadeusz chciał i nie chciał kochać się z Łucją. Myślami znów wędrował po nieznanych ulicach w poszukiwaniu tamtej kobiety. Widział jej krągłe piersi. Poruszające się na wietrze długie czarne włosy. Kształtne pośladki i uda. Budziło się w nim pragnienie nieznajomej.
Zareagował jak chciała Łucja. Już po kilku pocałunkach jego męskość nabrzmiała w jej ustach. Ssała go, a on się wił pod nią z rozkoszy.
Tadeusz przymknął oczy. Usta Łucji zmieniły się w usta tajemniczej kobiety. Jej namiętność łączyła się z jego namiętnością. Tak bardzo jej pożądał. I wreszcie czuł na sobie i w sobie jej ciało.
Łucja siedziała okrakiem na Tadeuszu. Rytmiczne poruszała udami. Ściskała go swoją waginą. Napełniała się falami rozkoszy.
Kochał się z Kobietą - Cieniem. Z braku imienia sam ją tak nazwał. Jej słodka ciemność oszałamiała. Dawała więcej przyjemności niż ziemska zwyczajna kobieta.
- Kocham cię - szepnęła, a jej szept przerodził się w krzyk spazmu. Wylała się z niego cała rozkosz. Połączyła z jej orgazmem.
Tadeusz otworzył oczy. Z przerażeniem zobaczył nad sobą twarz Łucji. Ja jej nie kocham - zdał sobie sprawę. - Nadal chce tamtej. Ona jest kobietą mojego życia.
Łucja zobaczyła w oczach Tadeusza pustkę. - On mnie nie kocha. Coś mi go zabrało. Może na zawsze.
Padła na poduszkę obok. Łzy płynęły z jej oczu. Świadomość utraty miłości walnęła niczym pięść w jej serce. Zabrakło jej siły, by wejść w jego sen i ratować co pozostało.
Gdzieś.
Dwóch graczy pochyla się nad planszą.
- A to po co? - pyta wyższy niższego.
- Żeby było ciekawie. Nie mów, że tych też ci żal. Zresztą oni jeszcze będą mieli szansę.
P. S. Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. Oczywiście, jeśli chcecie się dowiedzieć.
mocne zdjecie,zapraszam na rozdanie:) http://madziakowo.blogspot.com/2017/05/szybkie-rozdanie-wygraj-podkad-joko.html
OdpowiedzUsuńZdjęcie nie moje. Zabrałam z Tumblr. Mój jest tylko tekst.
OdpowiedzUsuńFajny tekst, a z tym, że ludziom nie dogodzisz, bo raz za zimno, to za gorąco jest samą prawdą haha buziaki herbaciaki :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Beato. Nie tylko z pogodą tak jest, ale z innymi sprawami też. Zawsze znajdą się tacy, co im się nie podoba.
OdpowiedzUsuńMnie te teksty się podobają😇
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Słonko👏
Oko, czyżbyś coś wreszcie przeczytał?
Usuń