Wspomnienia.

 Moja pamięć chodzi różnymi drogami, miłymi, pięknymi, godnymi uwagi i pełnymi błota, niechcianego deszczu, zbędnych słów, niepotrzebnych ludzi i innych istot. Te pierwsze chciałoby się trzymać cały czas przy sobie. Te drugie wyrzucić, by już nigdy się nie pojawiały, ale jak to zrobić? Czy jedną z dróg wędruje odpowiedź?

Autor obrazu: Tim Zeltner.


 Wybór.

Stoisz na rozdrożu. Którą drogę wybrać? Czy skręcić w prawo, czy w lewo? Dlaczego musisz wybierać? Czy nie byłoby lepiej, gdyby ktoś inny, nie ty, podjął decyzję? Na chwilę zdejmujesz plecak. Patrzysz i myślisz, ile razy skręciłaś w niewłaściwą stronę. Na początku wydawało się, że idziesz dobrze, a potem nagle coś wychodziło z zarośli i zjadało część ciebie. Zaraz do głosu dochodziły czarne myśli, nieprzyjemne wspomnienia, poczucie winy, złość, smutek, zła szara pustka. Więc teraz się zastanawiasz.

 

- Tutaj, tutaj proszę - odzywa się lewa droga albo coś na lewej drodze.

Rozglądasz się, lecz nikogo nie widzisz. 

- Kim jesteś? - chcesz wiedzieć, lecz owo coś nie chce się przedstawić. Gada do ciebie anonimowy głos. Czy należy do mężczyzny, czy do kobiety, czy do ducha?

- Chodź, nie zwlekaj. Trzymam dla ciebie najlepiej wypieczone wspomnienia.

- Wspomnienia wypieczone? - dziwisz się. Czy wspomnienia można wypiekać?

Ów tajemniczy ktoś/coś się śmieje.

- Boisz się. Nie chcesz spróbować. Tchórz, tchórz.

 

Odsuwasz się jakby tajemniczy głos mógł cię ugryźć, gdy tylko się zbliżysz. Z prawej strony nikt się nie odzywa. Wydaje ci się, że warto iść tędy. Warto iść za dźwiękiem ciszy.

 

Cisza.

 

Prowadzi cię do lasu. Przypominasz sobie ostatni dzień w szkole przed wakacjami.

 

Wychodzisz z szarego prostokątnego budynku prosto w słoneczno zielony krajobraz. Nawet domy wokół zdają się uśmiechać. Wszystko wokół cieszy się z tobą twoim pierwszym wolnym od obowiązku czasem. Jutro pojedziesz na wieś. Jeśli nie jutro to pojutrze. Na spotkanie wyjdzie ci cisza taka sama jak ta tutaj w lesie, choć jednocześnie inna.

 

 Obecna powoli staje się złowieszcza. Dlaczego nikt się nie odzywa? Pamiętasz, na wsi cisza zmieniała się w nudę. Nic się nie działo. Nic nie trzeba było robić. Żadnych rówieśników w pobliżu. Czasem tylko ciocia zabierała cię do miasta, gdzie pozwalała ci buszować w księgarni. Potem w autobusie męczył cię ból głowy pomieszany z letnim skwarem. Jakby jedno nie mogło się obejść bez drugiego. Hałas podróżujących, zapach palonej gumy. Spokój nadchodził nocą razem z brzęczącą jak mucha ciszą.

 

 No, nie, dlaczego tutaj nic nie brzęczy. Drzewa niby zielone letnie, lecz bez ptaków. Gdzie prowadzi ten las? Dokąd idziesz?

 

Babcia.

 

Wychodzisz z lasu prosto na łąkę i nową wąską ścieżkę między chabrami. Na ścieżce stoi babcia. Wiesz, że to twoje kolejne wspomnienie. Słodko-gorzkie. Taka przecież była babcia.

 

Pewnego dnia uparła się, że zrobi popcorn. Jadła go u koleżanki i bardzo jej smakował. Czemu więc nie zrobić go sobie na kolację? Tak, chodziło o kolację, nie obiad. Ty siedzisz z rodzicami, a babcia zamyka się w kuchni. Słychać jak przestawia garnki. Po chwili już nie tylko słychać, również czuć, że coś smaży. Dym gryzie twoje oczy. Jednak czekasz cierpliwie i udajesz, że nic nie czujesz. Potem babcia wynosi popcorn i już nie da się udawać.

- Poczęstuj się - podsuwa ci pod nos zwęglone resztki. Nie wiesz, co powiedzieć.

- Ile wlałaś oleju? - pyta się mama. Brak odpowiedzi.

- Weź sobie - teraz babcia pokazuje swój popcorn tacie.

- Nie jestem głodny.

- Wszystko spaliłaś. Trzeba było zapytać jak nie wiedziałaś jak zrobić - krzywi się mama.

- Tylko trochę - broni się babcia.

 

Obraz się zaciera. Co było dalej? Nie pamiętasz. Zamiast końca tej historii pojawiają się nazwy łacińskich przypadków: nominatiwus, genetiwus, datiwus...

 

Szkoła.

 

Stoisz z boku. Do nikogo się nie odzywasz niepytana. Czujesz się jak kurz przytwierdzony do jednego miejsca. Teraz jeszcze nie wiesz, że w przyszłości staniesz się przeciwnikiem obecnej edukacji, że spróbujesz wyrzucić z głowy zbędne informacje.

 

Patrzysz na nauczycielkę w szarym obszernym swetrze i fryzurze na pazia. Nauczycielka też na ciebie patrzy. Pozostali gapią się w swoje książki do nauki łaciny. Tłumaczą tekst. Ty piszesz tłumaczenie. Nikt ci jeszcze nie powiedział, że nie wolno tego robić. Możesz co najwyżej pisać sobie pojedyncze słówka w zeszycie, na pewno nie całe zdania. Jesteś nowa w tej szkole. Nauczycielkę jednak wcale to nie obchodzi. Zasady obowiązują wszystkich, nawet jeśli ich nie znasz. Podbiega do Ciebie. Wyrwa Ci książkę i ołówek, którym w niej gryzmolisz. Do dziennika wpisuje ci ocenę niedostateczną. I tak się zaczyna twoja przygoda z łaciną.

 

Widzisz, że wspomnienia szkoły zmieniają wąską ścieżkę w brukowaną kocimi łbami drogę. Czy znów idziesz do miasta?

 

Miasto - morze.

 

Dwa przeciwstawne bieguny wspomnień, ale czy na pewno. Kiedyś miasto wypełniały dobre rzeczy razem z nijakimi i złymi. Morze z kolei zawsze kojarzyło się i kojarzy ze spokojem. Oddychasz w rytm fal przypływających i odpływających. W mieście tracisz oddech. Wzrok zatrzymuje się na budynkach pozbawionych koloru. Uszy natykają się na mur hałasu ulicznego. Co się ludziom podoba w mieście? Co tobie się podobało?

 

Lody. Chodziłaś z tatą na lody po kościele. W kościele stało się bez końca, a potem czas uciekał jak cieknące w wafelku lody - włoskie. Tak się nazywały i kręciły się wokół, waniliowe lub czekoladowe.

Co jeszcze? Twoja przyjaciółka. W mieście na wyciągnięcie ręki. Bawiłaś się z nią. Oglądałyście filmy. Czytałyście książki. To od niej pożyczyłaś te o Muminkach i Alicji w krainie czarów.

 

Docierasz do punktu wyjścia do rozwidlenia dróg. Dziwne? Nie, przecież to drogi wspomnień.

 

P. S. Odpowiedzi nie było na żadnej drodze. I pewnie narracja Cię zmęczyła? Zmęczyła? Wolisz zwykłą w pierwszej lub trzeciej osobie? Ostatnie pytania podaje mi mój Narrator.

O Narratorze przeczytasz na moim drugim blogu: Rozmowy z Narratorem.

Następny tekst tutaj za dwa tygodnie, za tydzień na Lubisłowie


 

 

Komentarze

  1. Przekaż Narratorowi, że ja lubię narrację w drugiej osobie. Będę chętnie czytać teksty tak pisane. Bardzo plastycznie opisałaś swoje wspomnienia. Tak bardzo, że czytając je, miałam wrażenie, jakbym stała obok Ciebie w księgarni, jadła przypalony popcorn, czy lody włoskie i siedziała w szkolnej ławce za Tobą. Czekam na kolejny wpis. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narrator będzie zachwycony i jak go znam, powie, a nie mówiłem albo mówiłam
      w zależności od tego jaki rodzaj sobie wybierze w danym momencie. Na pewno
      cały spuchnie z dumy.
      Bardzo Ci dziękuję :)

      Usuń
    2. Przypilnuj tego/ tą Narratora, żeby jak najczęściej przybywał/-a u Ciebie, bo świetne teksty wtedy powstają!

      Usuń
  2. Cisza, jedna błogosławiona, inna upragniona a jeszcze inna złowieszcza. Na początku drogi nie przewidzisz do której zawędrujesz. Lepiej trzymać się od tej złowieszczej z daleka. Nikt na nią nie zasługuje. Czy lubię teksty w osobie pierwszej. Zależy od formy treści. Bywa czasami myląca ta forma i może prowadzić do wielu nieporozumień, gdy nie bardzo wiemy czy snuta opowieść, jest wymyśloną opowieścią dla potrzeb i potrzeby czytelnika, czy własnym przekazem, własnych myśli, własnych przeżyć. Jest mylące dla czytelnika. Możemy się identyfikować jako czytelnicy, lub odebrać, że do nas są słowa skierowane bezpośrednio, lub aluzje w tak pisanych tekstach. Parę rozpraw w sądzie się znalazło i paru autorów musiało się tłumaczyć za naruszenie dóbr osobistych 😃 całkiem serio. Aniu uściski zostawiam i ciekawe jak potoczy się tu akcja 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie postraszyłaś tym sądem. Ale, ale czytałam już jedną książkę pisaną częściowo
      w drugiej osobie. Niestety nie pamiętam tytułu i autora. W każdym razie była ciekawa.
      W moich opowieściach Narrator zwraca się do bohatera, nie do czytelnika. Oni oboje z kolei opowiadają coś czytelnikowi. Także spokojnie Gratiano nie do Ciebie mówią, lecz
      Tobie coś przekazują.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Wiesz, dzisiaj do mnie dotarło już wyraźnie, choć czułam we mgle, że coś jest nie tak tak ogólnie w moim pojmowaniu rzeczywistości. Nie czytam dokładnie, albo nie zawsze rozumiem to co czytam. Tu zwróciłam uwagę centralnie na ciszę i czym ona jest dla mnie. Nie do końca przeczytałam ze zrozumieniem tekst i chyba nie do końca odczytałam Twoje intencje. Czy byłaś ciekawa jak odbierzemy ciszę czy chciałaś abyśmy zauważyli coś bardziej istotnego. Znawcy od psychologii i tam innych relacji, odczuć zgodnie twierdzą, że istota całego przekazu zawarta jest w pierwszym słowie, zdaniu w pierwszych zdaniach przekazu, a tu nie była cisza, lecz drogi ? wybory jakich dokonujemy, a cisza to tylko narzędzie pozwalające nam na obranie lub wybranie tych właściwych. Czy to w kontaktach, relacjach, bo zdecydowanie określa owe relacje. Opisałaś swoje dzieciństwo albo fikcyjne dzieciństwo, jednak i dzieciństwo, przeżycia w nim nas kształtują i wpływają na drogi jakie wybieramy. Zostawiłaś przekaz, że czasami trudno samemu dostrzec, wybrać kierunek, gdy nie ma przy nas osoby, którą możemy spytać o kierunkowskaz, podpowiedź bez względu na to, że i tak decyzję musimy podjąć sami. Człowiek niby coś wie, a potem okazuje się, że nic nie wie a jedynie mu się wydaje :) Czy mnie się słusznie wydaje, czy nie teraz :) też zastanawiające, choć dzisiaj mam już więcej danych niż miałam jak pierwszy raz przeczytałam tekst :) cudownej soboty Aniu :)

      Usuń
    3. Cieszy mnie, że tak odbierasz mój zwykły tekst, który tak po prostu przyszedł
      mi do głowy. A może nie zwykły, jeśli przyszedł?
      Od razu widać jak ułomna jest nasza próba odgadnięcia, co autor miał na myśli,
      o co mu chodziło. Może się bowiem okazać, że o nic. Coś się pojawiło i coś napisał.
      Po drodze pojawiły się inne chęci i wyszło, co wyszło.
      Drogowskazy by nam się przydały na każdym etapie życia. Teraz myślę, że trzeba pytać
      swojego serca i poczuć, czego się chce. Na innych nie ma co tak do końca polegać. Oni
      też mają ograniczone patrzenie i nie wszystko widzą. Mogą więc nam źle poradzić.
      Dziękuję za piękny, obszerny komentarz :)

      Usuń
  3. Jeśli narrator nie męczy zbytnio, to jest akceptowalny w każdej osobie :)) Szczerze powiem, że jeśli historia jest dobra, lub opowieść, to się w nią wsiąka. jak mówią fizycy: "osnowa świata" staje się giętka i można wejść do innej rzeczywistości. I chyba tak jest :)) A Twój tekst mi się podoba. Ciesze się, że prowadzisz ciekawy warsztat pisarski, bo to daje wiele możliwości. A historia mi się podoba i dobrze było ją przeczytać i powędrować trochę szukając wyboru i próbować odpowiedzi :))
    Pozdrawiam Cię serdecznie (choć już grudniowo)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się mój tekst, narrator nie przeszkadza, osnowa jakoś się trzyma.
      Również Cię pozdrawiam i również grudniowo, ale jeszcze trochę i będzie styczeń :)

      Usuń
  4. Świetnie się czytało, wciągnęły mnie te historie, trochę przypomniało mi się moje dzieciństwo, szczególnie gdy rozpoczynały się wakacje, jakoś tak podobnie było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mamy podobne wspomnienia i że dobrze Ci się czytało :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty