Moje prywatne piekła.

Jakie by były, gdyby istniały? Czy podobne do zawieszonych na niebie ciężkich szaroburych chmur? Dlaczego myślę o nich właśnie teraz i dlaczego piekła, nie piekło?


Przewodnik.

Pojawia się przy wejściu do pierwszego piekła. Jest ośmioletnią dziewczynką w białej sukience komunijnej sięgającej prawie do kostek. W ręku trzyma białą torebkę. Małą torebkę, w której zmieści się jedynie chusteczka do nosa, może jeszcze modlitewnik, ale na pewno nic więcej. Na nogach plastikowe półbuty z kokardką również w białym kolorze.

W pierwszej chwili chcę ją ominąć. Nie potrzebuję towarzystwa małej dziewczynki i w dodatku tak wystrojonej, lecz sposób w jaki na mnie patrzy, każe mi się zatrzymać. Złość i nienawiść. Jakby mogła, z pewnością by mnie zabiła, ale najpierw długo torturowała.

-  Ja ci coś zrobiłam? - pytam grzecznie.
-  Tak. Wrobiłaś mnie w to kretyństwo.
-  Ja?
- Tak. Ty i inni dorośli. Wy stworzyliście tradycję. Wy każecie dzieciom jej przestrzegać.
- Gadasz głupoty - wzruszam ramionami, przymierzam się, by iść dalej, ale ona zastępuję mi drogę.
- Jestem twoim przewodnikiem.


Szkoła.

Wchodzimy do jednego z wielu szarych czteropiętrowych bloków. Wygląda zwyczajnie. Nikt by nie pomyślał, że to piekło. Tylko głowa zaczyna mnie boleć jakby w odpowiedzi na wiszący w powietrzu smutek, natłok myśli, obowiązek zapamiętywania czegoś ważnego, przymus bycia doskonałym.

- O co tu chodzi?
Rozglądam się wokoło, znajdując zamiast odpowiedzi brudne, kiedyś białe ściany, szare schody, nijaki sufit, drzwi do różnych mieszkań żółtoblade.

Biała, jak nazywam w myślach swojego przewodnika, biegnie po schodach na pierwsze piętro. Idę za nią, głównie z ciekawości, gdyby nie ona - ciekawość uciekłabym stąd, gdzie pieprz rośnie albo znacznie dalej. Z każdym krokiem czuję większy ciężar. Przybywa mi lat, zmartwień, wymagań, niespełnionych marzeń? Co się stanie, gdy znajdę się na ostatnim piętrze, jeśli już teraz z trudem łapię oddech?

- Chcesz zobaczyć jak radzą sobie inni ludzie? - Biała uśmiecha się jakby otoczenie nie wywierało na nią żadnego wpływu.
-  Nie, nie wiem, chyba mam dość - to tylko moje płochliwe myśli, które odrzucam wzruszeniem ramion.
-   Chodź, spójrz.

Pochylam się i patrzę przez dziurkę od klucza. Początkowo mały, niewyraźny obraz powiększa się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i nagle znajduje się w środku.

Siedzę w ostatniej oślej ławce o parę metrów oddalonej od innych. Wiem, że jestem tu najgorsza i niepotrzebna. Na tablicy przede mną nauczycielka coś pisze, coś mówi, ale do mnie nic nie dociera. Czy z powodu zbyt dużej odległości, czy może dystansu, jaki wyczuwam między sobą, a całą resztą? Niby biorę udział w lekcji, jednocześnie przebywam w innej przestrzeni. Jasne, obserwuje przecież wszystko przez dziurkę od klucza. Gdy zdaję sobie z tego sprawę, obraz się zmniejsza, Biała szturcha mnie, żebym się skupiła i natychmiast wróciła do sali.

Moje oczy zatrzymują się na dziewczynce przede mną. Podobnie jak inni spisuje słowa nauczycielki z tablicy. Jednak jest jakaś inna. Wiedza, która pozostałym kaleczy umysł, do niej nie dociera.

-  Jak ona to robi?
-  Patrz, nie gadaj.

Na próżno wysilam wzrok. Nic nie widzę, poza tym, że nie tylko dziewczynka potrafi się obronić przed działaniem piekła. Dostrzegam jeszcze kilku chłopców.

Ze ścian zaczyna się sączyć mgła w kolorze ponurej chmury. Powoli zaciera obraz przede mną. Biała odciąga mnie od dziurki do klucza. Wreszcie wychodzimy na zewnątrz.



Tłum.

Następne piekło to rzeka ludzi, która niesie mnie w nieznanym kierunku. Wydaje się, że wszyscy maszerują jak żołnierze i tylko ja gubię kroki, próbując dojrzeć mijaną okolicę. 

-  Gdzie my idziemy i po co?
Biała się nie odzywa, bo Biała gdzieś znikła. Zostawiła mnie na pastwę tłumu.

Marsz trwa w nieskończoność. Mój oddech coraz bardziej płytki, chęć ucieczki coraz większa. Dziwne, że nikt oprócz mnie nie narzeka. Ludzie spokojnie pokonują przestrzeń i nawet nie próbują się do siebie odezwać.

-  Biała, wyciągnij mnie stąd, proszę - padam na kolana i wtedy następuje koniec. Piekło tłumu wypluwa mnie w pustą szarą przestrzeń.


Pustka.

Nic tu nie istnieje. Kształty tracą formę, myśli się rozpływają, słowa rozdzielają na pojedyncze, nieznaczące dźwięki. Białej nadal nie ma. Jak to możliwe, żeby przewodnik po piekłach mnie porzucił? Dlaczego tu trafiłam? I już wcale nie chcę oglądać piekieł. Wystarczy. Mam dość.

Czuję jak powoli się rozpuszczam jak cukier wrzucony do wody. Znikają nogi, tułów, ręce, szyja, broda, usta, nos...

Ktoś kicha. Znów jestem na głównej ulicy swojego miasta, w tym samym miejscu, z którego wyruszyłam.



P. S. Jakie są Wasze piekła? Czy w ogóle istnieją? Może u Was tylko nieba?

 







 

Komentarze

  1. Ciekawe i bardzo osobliwe, szczególnie początek, pojawienie się dziewczynki mającej żal o wpajanie tradycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o Grecie Thunberg, tworząc postać dziewczynki.
      Trochę też o tym kim bym była z własnego wyboru, gdyby rodzice nie wpoili mi swojej wiary.

      Usuń
    2. To nie znaczy, że jako dorosła osoba nie możesz zmienić zdania.

      Usuń
    3. W wielu sprawach zmieniłam, ale ciekawa jestem kim bym była kiedyś.

      Usuń
  2. Piekło to inni, pisał Sartre. I tak chyba naprawdę jest. Moje piekła rozpuściły się, pozostawiając po sobie ślady w postaci patyny w umyśle. Na szczęście większość z nich już mi nie grozi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się rozpuściły.
      Sartre miał dużo racji. Ludzie potrafią tworzyć piekła dla siebie i innych.

      Usuń
  3. Dla mnie piekło to wieczność, nic nie może przecież wiecznie trwać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieczność nie istnieje tu na Ziemi w tym życiu, a dalej nie wiadomo.

      Usuń
  4. Jest fajne powiedzonko od kogoś mądrego ..."obyś nie chciał się zamienić z cudzym piekłem" Każdy z nas ma swoje własne piekło i cokolwiek by się nie powiedziało lub napisało to piekło w nas zawsze jest. Może na chwilę uśpione, może na chwilę zapomniane, lub wyjechało na wczasy aby dać nam odpocząć. Jednak te piekiełka sobie mamy i nieraz czule hodujemy. Drugie fajne powiedzonko "„Żadne drzewo nie wzrośnie do nieba,jeśli jego korzenie nie sięgają do piekła.” takie w temacie piekła zapamiętałam przekazy choć gdzieś mi umknęli autorzy :( i piekłem jest też niepamięć. A co moim piekłem jest ? strach, ból. No i takie te moje piekiełka. Ciekawy tekst napisałaś :) Pozdrawiam i życzenie zostawię noworoczne tradycyjne ale z cała empatią - Szczęśliwego dobrego roku 2020.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe powiedzonka. Niestety nie znam żadnych lub nie pamiętam, a z tą niepamięcią, myślę sobie to tak jest, że niektóre rzeczy warto by zapomnieć np. ludzi, których spotkałaś i którzy sprawili ci ból, zostawili po sobie rany. O ile łatwiej byłoby wtedy żyć. Zapomnieć rzeczy, których nie potrzebujemy i od razu nasuwa się pytanie, czy na pewno nie potrzebujemy, ale jeśli sprawiają ból i jeśli czujemy, że jest ich za dużo, dobrze by było jednak je wyrzucić albo zamknąć w jakieś odległej szufladzie. A na cudze piekła nie chciałabym się zamienić, bo piekła to piekła, lepsze są nieba.
      I Tobie życzę szczęśliwego roku :)

      Usuń
  5. Zajebisty tekst ! Moje piekła to te dwa, które opisałaś. Szkoła - temat rzeka. Piekło numer 1, które przeżyłam i do którego zstępuje mój syn. Którego oboje doświadczamy. Tłum. Piekło nr 2. Nie nadaje się do tego, ciagle gdzieś poza, nie pasująca, nie kracząca jak wrony, latająca samotnie czasem ze złamanym skrzydłem. Które później goją się i odrastają. Pustki nie odczuwam. Ale nie wiem czy nie dodałabym czasu. Piekło Czas. Ciagle ucieka, za mało go, nie wystarcza albo jest go za dużo. Z drugiej strony gdyby go nie było to złe rzeczy nie przemijałyby ... a tak chociaż tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tym czasem. Niektórzy twierdzą, że nie istnieje, ale czy dlatego, że nigdy nie odczuwają jego wpływu. Szkoła też może się wydawać w porządku dla osoby, która nie ma z nią i nie miała problemu. Podobnie tłum, a nicość, inaczej umieranie. Kto się nie boi śmierci? Ja trochę się jednak boję.

      Usuń
  6. Ciekawy temat do rozmyślań. Nigdy sie nie zastanawiałam, a lubię... Hmmm.. a przecież mam... Jestem pewna...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty