Pełnia.

Niektórzy twierdzą, że pełnia to bezsenność. Inni, że czas snów. Trzeba tylko umieć wykorzystać księżycową energię. Co o tym sądzą moje bohaterki? Męczą się, bo nie mogą zasnąć, czy wręcz przeciwnie, płyną rzeką pełną snów?


Eugenia i Stanisława.

 

Obie stoją przed mostem, nie zdając sobie sprawy, że otaczająca je rzeczywistość należy do jednego z wielu sennych krajobrazów. Most łączy dwa różne brzegi miasta. Ten, na którym się znajdują to znane i lubiane miejsce. Nikt nie lubi go opuszczać. Nikt nie opuszcza go z własnej woli. Za mostem ciągnie się nieznana kraina. Straszna i okrutna lub piękna. Swoich mieszkańców nie wypuszcza na zewnątrz, nie pozwala im dzielić się wrażeniami z tymi, którzy tak jak Eugenia i Stanisława przebywają po tej dobrej stronie.

 

- Musimy iść - wzdycha Stanisława.

- Usiądźmy jeszcze i zjedzmy po ciasteczku - proponuje Eugenia.

- Na tej zimnej, mokrej trawie? - dziwi się Stanisława, a Eugenia nagle zauważa, że naprawdę jest zimno. Wieje wiatr. Na niczym nie da się usiąść.

- Tutaj była ławka. Gdzie ona się podziała?

- Chodźcie. Jest po drugiej stronie mostu. Nie wiadomo skąd i kiedy obok Stanisławy i Eugenii staje ich dawna sąsiadka Wiesia.

- Przecież ty nie żyjesz - przeraża się Stanisława.

 - Co ty gadasz? -  oburza się Wiesia. - Czy umarły by z tobą rozmawiał?!

 - Kto wie - odzywa się Eugenia. - Zapytajmy tego pana.

- Którego? - pytają Wiesia i Stanisława.

- Nie widzicie. Ten w długim płaszczu. Chodzi po moście, o tam.

- Gdzie?

- Tam nikogo nie ma. Chodźcie bo robi się zimno.

 

Czyżby tylko Eugenia widziała tajemniczego mężczyznę? I dlaczego Wiesia tak je pogania?

- Idźcie same. Ja tu zostanę - postanawia Eugenia.

 

Florentyna.

 

Położyła się późno z nadzieją, że tym razem szybko zaśnie. Zapomni choć na chwilę, kim jest i gdzie niedawno była. Tyle, że pobyt w dawnych czasach i w dodatku w szpitalu psychiatrycznym nie daje się łatwo wymazać z pamięci. Szczegóły zaraz pojawiają się pod zamkniętymi powiekami. Meble trzeszczą złowieszczo i wydaje się zabiorą cię z powrotem w przeszłość. Może kobieta-lalka Barbie już się skrada? Florentyna przewraca się z boku na bok, próbując złapać sen za ogon. I gdy decyduje się wstać i poszukać tabletek, które by jej pomogły, rzeczywistość nagle się zapada.

 

We śnie tak jak Eugenia i Stanisława stoi przed mostem.

- Chodź do mnie, chodź - czy to most śpiewa czy mężczyzna stojący na moście.

- Odczep się - Florentyna się odwraca. Czuje, że śpiew zwodzi ją. Jak syreny chciałby ją zaprowadzić w mroczną głębię złego oceanu.

- Tęsknię za tobą - mówi Zygmunt, który nie wiadomo kiedy i skąd pojawił się tuż obok.

Florentyna zbliża twarz do jego twarzy. Chce go pocałować, lecz zatrzymuje się, nagle traci zainteresowanie mężczyzną. Czy ona go naprawdę kiedyś kochała? Teraz zdaje się taki natrętny, obrzydliwy. Nie pasuje do niej.

 

- Jeśli nie z nim, to ze mną przejdź most - proponuje nieznajomy z mostu. Szczupły ubrany na czarno i w dodatku w ulubionym przez Florentynę nakryciu głowy - kapeluszu jak z westernu.

- Mój koń czeka - uśmiecha się do niej jakby wiedział, o czym myślała, a może wie.

- Kim jesteś? - Florentyna szuka wzrokiem konia, lecz w pobliżu żadnego nie widać.

- Graczem. Życie jest grą, zagraj w nią, znasz to?

Florentyna już wyciąga rękę, gdy coś popycha ją do tyłu.

 

Eugenia i Stanisława.

 

Eugenia ucieka. Byle dalej od mostu, lecz most ciągle stoi za plecami. Stanisława i Wiesia też stoją jakby coś zatrzymało je w miejscu.

- Nie uciekaj. To nie ma sensu - odzywa się mężczyzna z mostu. Ubrany na czarno, młody, przystojny. Dawno temu tacy Eugenię pociągali.

- Im bardziej pragniesz się oddalić, tym bardziej on się zbliża. Lepiej daj sobie spokój. Moje auto zawiezie cię tam, gdzie chcesz.

Propozycja nie do odrzucenia. Eugenia wyciąga rękę w stronę mężczyzny, gdy świat zaczyna się rozpadać.


- Nawet, nie wiesz, co mi się śniło - chwali się następnego dnia Eugenia.

- Żebyś wiedziała, co mnie, taki most i wyobraź sobie... - przekrzykuje Eugenię Stanisława.

- Wiem, tam była Wiesia i jakiś facet, ale przecież to mój sen, nie twój.

- Nie wierzę, śniło ci się to samo?!


Florentyna też nie wierzy ani w treść swojego snu, ani w niespodziewany brak uczuć do Zygmunta. Co zrobi, gdy on wróci? Czy w ogóle wróci? I kim był ten facet ze snu? Kto jej sen wytłumaczy?


P. S. Jak na Was działa pełnia? Czy przychodzi do Was wtedy wiele snów? Rozumiecie je czy tak jak Florentyna szukacie kogoś, kto by je wytłumaczył?

Część poprzednia: Spełnione życzenie.

Na drugim blogu zapraszam na: W pogoni za Narratorem

 

 

   


  

Komentarze

  1. Pełnia kiedyś mnie przerażała. To był najgorszy czas, koszmarów i ciężkiej bezsenności. Podczas pełni rozgrywa się też akcja jednego z moich opowiadań w zbiorku "Makabreski" - próbowałam w ten sposób "oswoić" lęk przed księżycem.
    Od kilku lat jest inaczej - pełnia mnie nie przeraża. Uśmiecham się do księżyca i podziwiam jego piękno. Lęki, wraz z bezsennością, odeszły.
    A most? Wiele lat temu śnił mi się koszmar z mostem, wciąż ten sam sen, noc w noc. Na szczęście jest już tylko bladym wspomnieniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie się cieszę, że lęki odeszły. U mnie różnie bywa i bez księżyca czasem nie śpię
      lub źle śpię. Może to od złego jedzenia? Narrator każdy koszmarem się cieszy, bo ma co
      obserwować i opisywać.

      Usuń
    2. Niechaj więc obserwuje i zapisuje, jak najczęściej!

      Usuń
    3. Na pewno mu przekaże. Ucieszy się, że jego praca została doceniona.

      Usuń
    4. On mnie bardzo intryguje. Mam nadzieję, że będzie pojawiać się częściej!

      Usuń
  2. Zawsze przegapię pełnię i nigdy nie wiem, czy rzeczywiście ma ona jakiś wpływ na człowieka. Ja nie zwracam uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była niedawno w bliźniętach. Nawet coś mi się przyśniło i zapamiętałam :)

      Usuń
  3. Ja nigdy nie mogę się wyspać w pełnię. Budzę się, wstaję w nocy i zamykam drzwi, w oknie karton, a i tak księżyc znajdzie jakiś dostęp.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pełnia mnie się kojarzy dobrze. Nie miewam tu koszmarów, ani nie narzekam na brak snu. Dziwne w sumie, bo tam przy jakiś problemach powinnam mieć kłopoty ze snem, a nie mam i nie wiem co to tabletka na sen. Lubię pełnię, bo kojarzy mi się raczej pozytywnie, no i jest światłem mroku. Co do mostów, to ciekawa rzecz. Jak byłam małą dziewczynką chciałam zostać inżynierem od budowania mostów. Inni chcieli być strażakami, aktorami, piosenkarzami, księżniczkami, żeglarzami, a ja chciałam zostać budowniczym od mostów. Lubię mosty, są piękne, są drogą i połączeniem dwóch światów. A jaki nieraz fascynujący z nich widok. Ciekawa Twoja surrealistyczna opowieść, o bohaterach z mostem w tle. Dość intrygujące w pytaniu ? - dlaczego bohaterowie Twoi boją się mostów. W sumie chyba to normalne, gdy trzeba z jednej strony znajomej, wkroczyć na nieznany teren. Jakby nie patrzeć Aniu, dobry tekst jak dla mnie. Pozdrowienia ciepłe zostawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to nie taki zwyczajny most i nie zwyczajny drugi brzeg, o czym świadczy pojawienie się
      zmarłej Wiesi. Stąd niechęć wszystkich by wejść na most.
      Dobrze, że nie masz problemów ze snem. Ja czasem mam.

      Usuń
  5. Lubię pełnię. Ponieważ jestem pragmatykiem... Pełnia księżyca, jak zbłąkanym wędrowcom i mi czasem służy za dodatkowe oświetlenie. Gdybymż jak Florentyna chciał przemierzyć most, przy świetle księżycowej pełni uczyniłbym to łatwiej i łacniej. Ci, którzy w pełni księżyca doznają przywidzeń, powinni zrezygnować z jego zwodniczego blasku, powinni cowidowe maseczki przesunąć z nosa na oczy i zdać się nie na swe wewnętrzne światło. Te - nigdy ich nie zwiedzie.
    Niech narrator podpowie moją poradę swym błądzącym po omacku postaciom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna. Narratorowi się spodoba, bo on też tak robi, gdy zaczyna się bać mroku.
      Zawsze mi mówi, wreszcie na coś się maska przydała, ochroniła przed ciemnością.

      Usuń
  6. Pełnia rzadko na mnie ma wpływ, zazwyczaj jestem tak zmęczona, że po prostu padam i zasypiam, nic szczególnego też mi się nie śni, ale czasem zdarza mi się budzić lub bardzo niespokojnie spać, a to sprawia, że mam jeszcze większe sińce pod oczami, takie właśnie jak ten siwy i wydaje mi się, wtedy, że sobie ze mnie zadrwił. Natomiast miałam niezwykłą przyjemność przeczytać o moich ulubionych bohaterkach, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno te sińce i worki to problemy z nerkami, ale jak jest naprawdę?
      Cieszę się, że lubisz moje bohaterki :)

      Usuń
  7. Białych myśli
    lekkich jak puch,
    niech Anioł
    przywieje z nieba,
    otworzy skrzydłem
    nadziei moc,
    i niech kolędę zaśpiewa!

    Bo już nadchodzi ten piękny dzień,
    gdy wszystko się rodzi na nowo,
    usiądźcie więc
    i w blasku świąt,
    pożyjcie znów kolorowo!

    Z okazji Świąt Bożego Narodzenia przyjmij tą drogą, Lubisłowo, najszczersze życzenia zdrowia, radosnego uśmiechu, budującej nadziei oraz wszelkiej pomyślności
    Pola :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeoczyłam ostatni post? Jakże to? Wrócę w wolnej chwili....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty