Spełnione życzenie.

Bardzo chciała wrócić, za bardzo i dlatego nie pomyślała, że gdy jej życzenie się spełni, wcale nie będzie zadowolona.

Autor obrazu: Inge Look.
  
Eugenia i Stanisława

Jeden z tych dni, gdy upał wygania ludzi z domów na łąkę, do lasu, do parku lub na ławkę przed blokiem.

- Wiesz, że my już nie możemy tak po prostu obok siebie siedzieć? - wzdycha Stanisława.
- Nie możemy? Dlaczego? - Eugenia swoim zwyczajem skacze oczami po okolicy, szukając czegoś na czym mogłaby wzrok zawiesić, czegoś lub kogoś ciekawego.
- Nowe rozporządzenia władzy. Mamy zachować odległość albo maski założyć - informuje Stanisława z radością, bo choć raz wie więcej niż jej sąsiadka.
- Coś takiego! Ja już ledwo dyszę bez maski, a co dopiero w masce.
Co oni jeszcze wymyślą.
- No, co ty, przecież to dla naszego zdrowia. Chcesz się zarazić?
- Sama już nie wiem, co mam myśleć o tej chorobie. Wczoraj był u mnie bratanek i jak zaczął mi opowiadać, co się niby dzieje... Ale, nie powiedziałam ci jeszcze, Florcia wróciła.
- Co?! - Tylko tyle zdołała wydusić z siebie Stanisława, zanim całkiem ją zamurowało.

Florentyna.

Dni mijały. Nic się nie działo. Nikt nie przyszedł Florentynie z pomocą. Zajmującej sąsiednie łóżko peleryniarze, która w końcu przedstawiła się jako Magda, też nikt nie pomógł. Obie nadal siedziały w szpitalu psychiatrycznym. Nadal nie wiedziały dlaczego. Lekarze ograniczali się do podawania leków i robienia dziwnych min w odpowiedzi na każde pytanie. Florentyna powoli traciła nadzieję. Jej początkowy bunt zastąpiła apatia.

- Te tabletki tak na nas działają - wzdychała Magda.
- Mówiłaś, że nas stąd wyciągniesz - skarżyła się Florentyna, gdy tylko Magda się odzywała.
- Co zrobię, że ciotka nie chciała - odpowiadała wciąż tak samo Magda.

Ciotka, która podobno miała im pomóc, przyniosła tylko sernik własnej roboty. Poza tym dużo się uśmiechała. Podobnie jak inni odwiedzający Magdę - jej matka, siostra, nawet babcia.

- Nie jest źle, bo mogą nas odwiedzać - cieszyła się Magda.
- Ona naprawdę ma coś z głową - myślała Florentyna, patrząc na radość Magdy.
- A do ciebie dlaczego nikt nie przychodzi?
To pytanie zwykle wywoływało złość Florentyny. Rzucała poduszką w Magdę i przez jakiś czas nie odzywały się do siebie.

Przez resztę czasu Florentyna ćwiczyła swoją pamięć. Mówiła sobie w myślach, gdzie mieszka, jak się nazywa, kiedy się urodziła i powtarzała proste informacje wyniesione ze szkoły. Wszystko po to, żeby nie poddać się całkowicie i nie zwariować.

Eugenia i Stanisława.

- Mów, gdzie była, kiedy wróciła? - niecierpliwiła się Stanisława. - I dlaczego wcześniej nic nie powiedziałaś?
- Dzisiaj ją widziałam przez okno jak kwiatki podlewałam. Wysiadła z czarnego trabanta.
- Trabanta?
- Ja też się zdziwiłam, bo kto dziś trabantem jeździ? W dodatku wyglądał jak nowy i ten czarny kolor jak...
- Wołga. Samochód, który porywał ludzi w naszej młodości.

W głowach Eugenii i Stanisławy już kiełkowały dalsze pytania. Najważniejsze brzmiało - jak wyciągnąć z Florentyny potrzebne im do szczęścia informacje.

Florentyna.

Przyszła. Stanęła w drzwiach świetlicy, gdzie tego dnia Florentyna spędzała czas między obiadem i kolacją. Kobieta - lalka Barbie, która przeprowadziła Florentynę przez lustro. Niemożliwe, ona naprawdę istniała i co, wróciła, tak po prostu?

- Dzień dobry ciociu, przyniosłam ci czekoladki i mam dla ciebie niespodziankę - blondynka podeszła do Florentyny, przyciągając wzrok siedzących w sali pacjentów, zwłaszcza mężczyzn.
- No, proszę i wreszcie ktoś cię odwiedził - stwierdziła Magda.
- Chodźmy - nieznajoma pociągnęła Florentynę w stronę wyjścia.

Oszołomiona Florentyna nie zdołała wydusić z siebie ani jednego słowa nawet, gdy wyszły ze szpitala na parking i wsiadły do czarnego trabanta.


P. S. Mnie też trochę zatkało. I niestety przegapiłam moment, gdy obie moje bohaterki przekroczyły linię czasu, więc nie wiem jak to się stało, że Florentyna znów znalazła się w XXI wieku. Jak jej się podoba obecna rzeczywistość? Wcale jej się nie podoba. Życzenie się spełniło, ale jakoś nie tak jakby chciała. Czy Wasze życzenia zawsze spełniają się dokładnie po Waszej myśli?

Część poprzednia Obca w obcym czasie.

 



   



Komentarze

  1. Witaj :) Teraz mnie uderzyło - każda z Twoich bohaterek to odrębny świat. Jakbyś poprzez ich życie chciała pokazać człowieka i jego samotność a zarazem chęć i dążenie do nie bycia samotnym. Wszystkie trzy panie - z tak odrębnego świata, a jednak łączy je jedno. Są spragnione własnego towarzystwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie do końca. Zdarza się, że mają siebie dość. Nie mogą z sobą być dłużej niż godzinę,
      bo zaczynają się przekrzykiwać. Każda ma coś do powiedzenia i żadna nie chce tej drugiej słuchać albo zwyczajnie chcę pobyć same.
      Myślę, że uchwyciłaś, co dla Ciebie jest ważne. I dobrze. Ja nie miałam zamiaru mówić o samotności. Raczej o świecie bohaterek, tajemnicach, dziwnych rzeczach. Samotność, jeśli jest, to jakby na drugim planie.

      Usuń
  2. Spełniają się, spełniają, ale nie zawsze po myśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami się spełniają, choć może niekoniecznie w tym czasie, w którym bym chciała, by się spełniły. Bardzo wyraziste te Twoje bohaterki. Lubię, gdy o nich piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie tracą na ważności, to nie jest źle :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty