Duchy minionego roku.

 Gdy to piszę, Nowy Rok jeszcze ze swojego domu nie wyszedł. Dopiero zakłada buty, ciepłą kurtkę i czapkę. Ludzie niecierpliwie czekają i strzałami wyganiają złe duchy, ale czy duchy boją się hałasu? Czy sam hałas nie jest złym duchem?

Autor obrazu: Mark Bryan.


Huk.

Z jednej strony wygląda jak szkielet, z drugiej jak zwykły facet, może tylko trochę większy i trochę grubszy. Z dumą wypina brzuch. Uważa się za najważniejszego wśród wszystkich duchów. O słoniach idących za nim z małymi ludzikami mówi, moja drużyna. Błazen, który stoi obok mnie, śmieje się. Dobrze, że Huk tego nie słyszy, bo na pewno by nas ukarał, ale on mało, co słyszy. Słuch mu się stępił dawno temu od uderzania w bęben, rzucania petardami i wielu innych hałaśliwych czynności. Razem z Błaznem obserwujemy go schowani za drzewem. Boimy się podejść bliżej. Boimy się o swoje uszy. Mogłyby nie wytrzymać tych wszystkich głośnych dźwięków.

- Skąd wiesz, że on ma na imię Huk? - pytam Błazna.

- A jak może się nazywać duch hałasu, Jurek?

- Czemu, nie?

- Bo nie pasuje. Zresztą idź i się zapytaj jak ci się moje imię nie podoba. Błazen się dąsa. Odwraca się plecami, wzdycha, stęka, stąd wiem, że się dąsa. Błazen lubi mieć rację. Całym swoim ciałem podkreśla jak bardzo ma rację.

- Ty tam, przyłącz się do nas. Huk zauważył Błazna i nie ma co się dziwić. Żółta czapka i czerwony płaszcz rzucają się w oczy. Poza tym Huk lubi jaskrawe kolory. Sam nosi pomarańczowy pieróg na głowie, a jego bęben razi intensywną żółcią. Nie da się ukryć Błazen swoim ubraniem pasuje do Huka.

- Wybacz, jestem za cichy - odkrzykuje Błazen.

- Za cichy - śmieje się Huk. - Nauczymy cię hałasu.

- Nie, dziękuję.

- Jakie nie, albo jesteś z nami albo przeciwko. Szybko, wybieraj.

Uciekam. Zostawiam Błazna. Nie chcę patrzeć jak Huk się z nim rozprawia, jak go zjada. Jednak przede wszystkim nie chcę, żeby Huk dobrał się do mnie.

 

Piotr.

Nie od razu wiem, że to duch. Wygląda jeszcze bardziej zwyczajnie niż Huk. Mały okrągły rudzielec. Chłopiec sześcioletni lub siedmioletni. Wychodzi z pobliskiej kamienicy i podchodzi do mnie.

- Pobawisz się ze mną? - prosi.

- Nie mam czasu - zbywam go jak zwykłe dziecko i wtedy nagle on się zmienia. Staje się czarnym potworem z ogromnym oczami.

- To ja się tobą pobawię. Pochyla się nade mną z paszczą pełną długich paskudnych zębów.

- Ha, ha - śmieje się Błazen. - Myślałby kto, że się ciebie boję.

Nie rozumiem, skąd on się tu wziął, ale w duchu dziękuję mu za ratunek. Co by ze mną było, gdyby nie on.

- Nie dziękuj. Zostawiłaś mnie paskudo. Błazen pokazuje mi swoją obrażoną minę. Tymczasem duch strachu Piotr znów staje się małym chłopcem.

Hm, kto mi powiedział, że on ma na imię Piotr?

- Może dajmy już sobie spokój z tymi duchami - mówię do Błazna, lecz on się nie odzywa. Naprawdę się obraził.

Bezimienny.

Nie ma żadnego imienia albo ma, tylko ja go nie wyczuwam tak jak w przypadku poprzednich duchów. Wylatuje z komina małego kiedyś niebieskiego, dziś wyblakłego domku. Krąży wokół mnie i Błazna, zanim w końcu osiada, stając się pchającym wózek starym, zgiętym w pół mężczyzną. Przypomina trochę szalonego bezdomnego zbieracza wszelkich wyrzuconych na śmieci gratów.

- Co to za jeden? - zwracam się z pytaniem do Błazna, zapominając, że jest na mnie obrażony.

- A jak myślisz? - burczy pod nosem.

- Że to jakiś zbieracz śmieci.

- Żywi się odpadami, wszelkim chaosem i bałaganem. Błazen robi mądrą minę. Zawsze taką robi, gdy chce pochwalić się swoją wiedzą.

- Duch chaosu i bałaganu - zgaduję i po grymasie na twarzy Błazna przeczuwam, że dobrze zgadałam. Gdyby było inaczej, cieszyłby się z mojej głupoty, a tak martwi się, że jednak coś wiem.

- Postraszymy go i sobie pójdzie - postanawia.

- Czym go postraszymy?

- Zobaczysz. Błazen się nadyma niczym paw rozkładający swoje piękne pióra. Szkoda tylko, że na razie żadnych piór nie widać.

- Hej, ty tam znasz Piotra Stracha - krzyczy w stronę ducha bałaganu. - Pytał się o ciebie.

- O mnie? Duch wytrzeszcza oczy z przerażenia. Kto by pomyślał, że zacznie panikować na samo wspomnienie Piotra.

- Tak, mówił, że cię znajdzie i zrobi z tobą porządek. Ostatnie słowo Błazen podkreśla i z uśmiechem wypatruje reakcji Bałaganu.

Ten szybko zbiera swoje rupiecie i odchodzi. Nie mogę uwierzyć, że pozbyliśmy się kolejnego ducha.

Pożegnanie.

- No, to czas na mnie - Błazen już się odwraca w swoją stronę, gdy chwytam go za rękaw czerwonego płaszcza.

- Czekaj, przepraszam. Lubię cię i nie chcę, żebyś się na mnie gniewał.

- Lubisz mnie, czy wycieczki ze mną? - nadal spogląda na mnie spode łba.

- I ciebie i wycieczki. Przede wszystkim ciebie.

- Dobra - macha ręką jakby od niechcenia. - Do następnego, nara.

Odchodzi. Zostaję sama na wielkim pustym polu. Razem z duchami zniknęły kamienice i domek jakby spadła kurtyna iluzji. Naprawdę czas wracać do domu.


P. S. Duchy minionego roku zniknęły, więc nie będą nam już przeszkadzać. Pewnie pojawią się nowe. Oby lepsze.

Poprzednia fabularyzowana refleksja: Szafa

 



 

Komentarze

  1. Życzę Ci, aby w życiu i we śnie pojawiały się już tylko dobre duchy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i oby u Ciebie też były tylko te dobre :)

      Usuń
  2. Aniu tak od kilku dni sobie myślę, że czasami trzeba faktycznie przywitać się z własnymi duchami, chwilkę porozmawiać, zapytać jak się czują, wypić kawę w ich świecie i razem z nimi. Pożegnać, podziękować za wspólny czas i wrócić do siebie a duchom pozwolić na wolność i już nie zerkać w ich świat :) Kurcze tyle różnych światów w nas i jak je tu pogodzić by było dobrze. Ciekawe jakie dalsze będę przygody tej małej gromadki :) Dobrego dnia a może jak przystało na to święto Trzech Króli - i oni przyjdą do autora czy narratora ze swoimi prezentami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko możliwe.
      A duchy bywają różne. Te, które są przykre i te przyjemne. Ciekawe czy trzej królowie
      byliby mili czy też nie. Czy rozsiedli by się na krzesłach i nie chcieli wyjść czy tylko zajrzeli
      na chwilę. Zobaczymy, czy w ogóle zajrzą.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. ...tyle tych duchów... przeróżnych... i od wszystkiego...
    siedzą w naszej wyobraźni i wypełzają czasami...
    a może często?
    chyba różnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że często, tylko my ich nie zauważamy.

      Usuń
  4. Jak tak pomyślę, to u mnie też by się duchy takie lub podobne znalazły, całe szczęście, że już pożegnane.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty