Szafa.

 Każdy jakąś ma w swoim domu. Codziennie wyciąga z niej ubranie. Może nawet trzyma książki, które nie zmieściły się w biblioteczce.  Jednak czy na pewno szafa zawsze i wszędzie jest dobrym, użytecznym meblem? Czy istnieje taka, którą chętnie ominąłbyś szerokim łukiem i jednocześnie żyć bez niej nie potrafisz?


Autor obrazu: Jacek Yerka.


Myśli.

Szafę dostrzegam zaraz po wyjściu z ostatniego nieba. No, może nie całkiem zaraz. Najpierw się rozglądam, przez chwilę patrzę na blok, który opuściłam i do którego, nie da się ukryć, chcę wrócić. Chwilę później nogi mnie niosą w stronę wąskiej ulicy. Wydaje mi się, że wcześniej jej tu nie było. Jakoś nie pasuje mi do całości krajobrazu. Blok przy bloku, trawniki, place zabaw i nagle ulica zabudowana małymi domami i w dodatku świecąca się na niebiesko. Czyżby to kolejne niebo albo jakaś wspaniała kraina cudów? Ciekawość pcha mnie dalej. 

W środku między dwoma najbardziej świecącymi domami stoi duża szafa. Nie, duża to za słabe określenie, ona jest wielka. Zwiększa się z każdym krokiem, z którym się do niej zbliżam i wkrótce okazuje się, że bardziej przypomina wieżowiec niż szafę.

 - Myślałaś kiedyś o Wieży Babel? - pyta Błazen, mój niedawny przewodnik po Niebie dwa. 

- Ty tutaj? Przyglądam mu się dokładnie, żeby zobaczyć wreszcie jakiej jest płci, lecz nawet tu niczego nie mogę dojrzeć. Nadal wygląda jak doskonała niebinarna postać. Długi czarny płaszcz i kaptur skrywają szczegóły sylwetki. Aż dziw, że w ogóle go poznałam.

 - To coś to wieża Babel? Myślałam, że szafa.

 - Bo szafa, ale taka piękna jak wieża. Myśli tworzą jej pierwszą warstwę.

Drzwi szafy się otwierają. Wchodzimy do mrocznego wnętrza. Gdy wzrok przyzwyczaja się do ciemności, zauważam krążące w powietrzu jasne punkciki.

 - Co to? - zastanawiam się głośno.

 - Myśli - wyjaśnia Błazen.


Słowa.

Myśli szybko znikają. Część z nich zamienia się w duże jasne chmury. Dzięki nim przestrzeń się rozjaśnia. Teraz widzę, że stoimy w pokoju zapełnionym różnymi przedmiotami. Czego tu nie ma? Stare krzesła, stoły, książki, rowery, zabawki, zegary, kalendarze. Po bliższym przyjrzeniu się zauważam, że wśród nich wiele nowych jeszcze nie rozpakowanych rzeczy. Skąd się wzięły i po co?

- Ludzie je stworzyli - wyjaśnia Błazen. - Ludzie dla siebie i dla innych ludzi. Wszystko to słowa.

- Słowa?! Nic nie rozumiem. Jak słowa mogły przybrać postać gratów? Dlaczego? 

Błazen wzrusza ramionami.

- Stało się tak pewnie z powodu pustki, jaką ludzie czuli po wyjściu z raju i głodu wiedzy. Sądzili, że potrafią sobie świat ułożyć po swojemu, a powstały jedynie słowa i liczby.

 - Ale przecież - protestuję - słów potrzebujemy do komunikacji. Jak inaczej dogadasz się z drugim człowiekiem.

 - Teraz już nijak. Chodź zobaczyć liczby.


Liczby.

Znajdują się w następnym pokoju za brązowymi drzwiami. Uporządkowane, ułożone, wygładzone, wysprzątane. Widać, że liczby nie należą do chaosu. Jednak w powietrzu unosi się zaduch jak w sklepie ze starymi ciuchami. Czy ktoś tu otwiera okno? I gdzie ono jest? Szukam jakiegokolwiek otworu na zewnątrz i nie znajduję. Pustych miejsc też nie. Wszystko zagospodarowane. Ściany obłożone półkami pełnymi książek, sufit żyrandolami, podłoga dywanem. Poza tym na środku stoi biurko, obok stół, krzesła, fotel.

- Policzone - informuje mnie Błazen jakby na wypadek, gdybym chciała sobie coś wziąć.

- Idźmy stąd. Odwracam się w stronę wyjścia, lecz Błazen ciągnie mnie w innym kierunku.

- Schody.

Niemożliwe, a jednak są. Jakby ktoś rzucił czar i zaraz potem się pojawiły między regałami pełnymi książek.

 

Ostatnie piętro.

Przypominają te, którymi schodziliśmy do nieba drugiego Stare, kręcone, skrzypiące pod stopami. Czy miejsce, do którego zmierzamy, jest równie męczące jak te schody? I dlaczego tam idziemy? Czy nie moglibyśmy dać sobie spokój z dalszym zwiedzaniem? Czy nie widzieliśmy dostatecznie dużo, by wiedzieć, że szafa nie należy do ...? W zasadzie do czego ona należy lub nie należy? Pytania bez odpowiedzi mnożą się w mojej głowie.

Wreszcie docieramy na ostatnie piętro. Strych czy coś innego? Spodziewałam się graciarni, ale pomieszczenie jest duże i puste. Wolny pomalowany na szaro pokój.

I znów jak w części nieba drugiego Błazen nakazuje mi ciszę. W ciszy dociera do mnie zrozumienie. Może nie całe, jakaś jego część.

Jesteśmy w strefie możliwości, na najwyższej półce szafy i na ostatnim piętrze. W pustce, która nas otacza, kryją się formy, które za chwilę przejdą w stan materii i zejdą do myśli, z myśli do słów i liczb. Ale nie wszystkie. Część z nich umrze zanim naprawdę się narodzi. Zginą tu w tym pokoju lub na dole jako myśli. A te już istniejące kiedyś przejdą na ostatnie piętro i albo odejdą albo wrócą, choć trochę inne. Coś jak koło reinkarnacji.

Schodzimy, wychodzimy z szafy. Na zewnątrz wita nas jesień. Liście z drzew spadają. Wiatr uderza w twarz.


P. S. Czy można dodać coś więcej? Czy lubicie takie surrealistyczne refleksje na pograniczu baśni?

 

 

 

  

Komentarze

  1. No to poszłam sobie na spacer z bohaterami tego surrealistycznego świata do szafy ludzkich myśli, słów narodzonych i tych nie narodzonych. Jak w życiu. Lubię baśnie :) z dobrym zakończeniem. W życiu co jakiś czas pod górkę i czasami horror się trafi, to człowiek tęskni do szczęśliwych chwil i baśni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka metafora bardziej niż baśń. Metafora umysłu tworzącego nowe słowa i liczby.
      Mam nadzieję, że po spacerze poczułaś się lepiej i już Ci żaden horror nie straszny :)

      Usuń
  2. Wczoraj miałam konieczność ( ale bez przymusu) czytania książki "na głos" przez pół godziny. I wiesz co zabrałam na to czytanie? Opowiadania O. Tokarczuk wśród których było pt. "Szafa" . Pewnie znasz. Też o wyobraźni sąsiadujacej z jakąś iluzją potrzeby otaczania się przedmiotami znaczącymi coś więcej.
    Podobnie w Twojej opowieści. W mojej potrzebie rozumienia dziś jej treści, na ostatnim piętrze są marzenia...
    Bywaj zdrowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że kiedyś to czytałam. Na pewno nie to stało się moją inspiracją, lecz próba
      napisania eseju o różnicach między realizmem magicznym, a fantastyką i dlaczego realizm
      ma się lepiej niż fantastyka. Dlaczego jest bardziej popularny? W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że to wszystko słowa, nazwy, definicje, a za tym nie ma nic. Od razu
      wyobraziłam sobie szafę z jej różnymi szufladami. I tak się rozwinęło.
      Dziękuję za przypomnienie mi tej lektury. Wrócę do niej, bo jestem ciekawa, co nasza noblistka o szafie pisze.

      Usuń
  3. Mam podobne odczucia co do szaf, jeszcze z dzieciństwa. Zawsze wydawało mi się, że tam Coś siedzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że to taki magiczny przedmiot? Podobnie lustra, studnie, windy. Tam możesz spotkać coś nie z tego świata :)

      Usuń
    2. Podoba mi się Twój wpis, bo odwołujesz się do doświadczeń chyba każdego :)) Szafa, to miejsce magiczne i niech takie pozostanie. Mnie co prawda kojarzy się dość nieprzyjemnie ze szkieletem, który z szafy w nocy wychodzi, ale to takie drugie imię szafy - to nocne. Podoba mi się świat, który przedstawiłaś - przelewający się jeden w drugi. Dobra robota :))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty