Pytania i odpowiedzi czyli rozmowy z Mistrzem.

Ukrył się przed Mistrzem w piwnicy własnego domu, ale on i tak wyniuchał go swoim szóstym zmysłem. Taki już ten Mistrz - marudny, upierdliwy i bystry jak pies gończy. Zawsze cię wyśledzi i zmusi do zrobienia czegoś, czego wcale nie chcesz robić.

Autor: Andrzej Gudański.

Rozmowa pierwsza i oby ostatnia.

Znów siedzą naprzeciw siebie, jak wypada w każdej dyskusji, w Szczelinie między światami, w komnacie Mistrza Gry Lukrecjusza. 
( Za mało szczegółów? Zajrzyj tutaj czytelniku ). Lukrecjusz moczy nogi w dużej różowej miednicy z plastiku napełnionej wodą z dodatkiem gorzkiej soli. Popija wywar z gotowanych warzyw. Taki sam wmusza w siebie jego służący, filozof Pankracy.

Lukrecjusz: Dziś, gdy wstawałem rano, przyszła mi do głowy pewna myśl: jak to jest z tym absolutem, iluzją, początkiem i końcem.
Pankracy ( próbuje się nie krzywić tylko uśmiechać ): Trudna sprawa.
Lukrecjusz: A ty jak zwykle swoje, trudna i trudna. Wybij sobie z głowy owo słowo. Przecież dla filozofa, zwłaszcza w służbie wielkiego władcy, nie istnieje, nie może istnieć jakakolwiek trudność w zwykłej dyskusji. Jasne?
Pankracy ( myśli ): Jasne głupi dupku.
Pankracy ( mówi ): Tak drogi Mistrzu.
Lukrecjusz: Więc mów. Na co czekasz?
Pankracy: I w naszym świecie i w świecie ludzi wszystko ma swój początek i koniec.
Lukrecjusz ( oburza się ): Nie, absolut nie ma początku i końca, a ja jestem absolutem, więc nigdy się nie zacząłem, ani nie skończyłem.
Pankracy ( z niewyraźną miną ): Tak, Wasza Światłość, jesteś panie wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Lukrecjusz ( wzrusza ramionami ): Czy ja wiem, czy można tu mówić o jakiś regułach?
Pankracy: Ty panie jako absolut tworzysz reguły i decydujesz również, co przejawia się jako iluzja, a co trwa realnie.
Lukrecjusz ( uśmiecha się ): A głupi ludzie myślą, że ich bóg rządzi światem.
Pankracy ( zadowolony, bo udało mu się wylać obrzydliwy napój do pobliskiej donicy z pelargonią ): Nie wiedzą, że ty panie jesteś ich Bogiem.
Lukrecjusz: Otóż to, ale wróćmy do tematu. Jakoś niewiele powiedziałeś mi o tym. Jak widzisz iluzję, absolut, początek i koniec?
Pankracy ( myśli ):  Wcale nie widzę, zwłaszcza w twojej obecności.
Pankracy ( mówi ): My wszyscy, z twoim panie wyjątkiem, jesteśmy stworzoną przez absolut iluzją. Naprawdę istniejemy tylko w głowie absolutu. Absolut nas stworzył po to, żeby mógł z nami rozmawiać i bawić się.
Lukrecjusz ( krzywi się ): Tylko rozmawiać i bawić się? A tworzyć nowe idee, nowe światy, nowe początki i końce?
Pankracy ( myśli ): Chciałbyś, co?
Pankracy ( mówi ): Oczywiście, że tak. Absolut tworzy z iluzjami, co zechce i co mu wyobraźnia podpowie.
Lukrecjusz ( uśmiecha się ): Też tak sądzę.
Pankracy ( myśli ): Niech to się już skończy. Kurtyna i koniec proszę.

Jakby na zawołanie Pankracego dzwoni sygnał wiadomości przychodzącej. Wściekły Lukrecjusz naciska przycisk na leżącej na biurku klawiaturze.

Lukrecjusz: Czego tam? Nie widzicie, że jestem zajęty.
Głos z drugiej strony: Ale to ważne Mistrzu.
Lukrecjusz: Chwila.
Lukrecjusz ( naciska przycisk i zwraca się do Pankracego ): Musimy na razie skończyć. W wolnym czasie wrócimy do tej rozmowy.

Pankracy wychodzi, mając nadzieję, że Mistrz jednak zapomni i nigdy więcej już nie wrócą do dyskusji.

Rozmowa druga, niestety.

Niestety dla Pankracego, bo dla Lukrecjusza doskonale. Świetnie, że się udało znaleźć chwilę czasu wolnego i że wcześniej wyłączył wszelkie łącza z resztą świata. Teraz jeśli znajdzie się ktoś z ważną wiadomością, będzie musiał walić rękami i nogami do drzwi komnaty władcy, a ten i tak go nie usłyszy. Nie na próżno przecież Lukrecjusz zainstalował na ścianach wyciszające ekrany. Nic z komnaty nie wychodziło i nic nie wchodziło. Jedynie biedny filozof Pankracy, którego oczy za każdym razem przyzwyczaiły się do innego wyświetlanego przez ekrany krajobrazu. Tego dnia akurat widoku drzewa, chmur i jakieś wody, może rzeki, a może jeziora. Nieważne. Pankracy nie po to został wezwany, by podziwiać pejzaż na ścianie.

Lukrecjusz: Myślę, że dziś dla odmiany porozmawiamy o reinkarnacji. Niedawno miałem okazję przeczytać fragment dzieła pewnego ludzkiego mistyka na temat wędrówki dusz. Nawet mi się spodobał ów fragment. Zacytuję: ,, Jedno życie - wiele inkarnacji. Swoje inkarnacje policzyć, licząc wszystkie kroki.,, I co ty na to?
Pankracy: Hm, hm, hm.
Lukrecjusz ( zły ): Nie jesteś świnią, żeby chrumkać, a może jesteś? Jeśli tak każę cię odprowadzić do chlewu i odtąd będziesz żył ze świniami. Może kiedyś upiekę cię na rożnie.
Pankracy ( stara się opanować złość ): Ja tylko się zastanawiałem.
Lukrecjusz: To przestań się zastanawiać. Mów albo cię wychłostam.
Pankracy ( myśli ): Grozić potrafisz, ale nic poza tym.
Pankracy ( mówi ): Dobrze byłoby znać całość. Jednak rozumiem, że niedostępna. Dla mnie reinkarnacja oznacza wiele istnień, nie jedno życie, ale w trakcie jednego życia też następują jakieś reinkarnacje. Innym się jest w dzieciństwie, innym w młodości i innym na starość. Już znajdujemy trzy jeśli nie więcej przemian koła trwania w danym świecie.
Lukrecjusz ( zamyślony ): I jak się to ma do niezmiennego absolutu.
Pankracy ( myśli ): Jak gówno do stodoły.
Pankracy ( mówi ): Absolut stoi poza jakby na marginesie wędrówki dusz. Sam ustalił zasady, których może, nie musi się stosować. Jeśli zechce, przyjdzie na świat w formie podlegającej reinkarnacji, choćby po to, żeby doświadczyć stanu zmiany, przemijania.
Lukrecjusz ( krzywi się ): Absolut wszystko wie. Nie musi niczego doświadczać.
Pankracy ( myśli ): Widzisz dupku daleko ci jeszcze do absolutu. Nic nie wiesz i niczego się nie dowiesz.
Pankracy ( mówi ): Tak, wie. Zawsze jednak może spróbować, a nuż poczuje coś inaczej. To znaczy mnie się tak wydaje, a wiadomo, że moja wiedza ograniczona w porównaniu do wiedzy absolutu.
Lukrecjusz: Znów zacytuję: ,, Czy ta reinkarnacja czegoś nas uczy? Poza powielaniem schematów!,, Jak myślisz?
Pankracy ( cicho wzdycha zmęczony tematem ): My ograniczone istoty nie poznamy płynącej z reinkarnacji nauki. Dla nas ona zbyt zawikłana, trudna. Jedynie absolut zna prawdę.
Lukrecjusz ( zdziwiony ) Zna prawdę?
Pankracy: Tak. Wystarczy, że sięgnie głębiej do swojej świadomości i już ją chwyta jak dziecko różowy balon.
Lukrecjusz ( wciąż zdziwiony ): Dziecko różowy balon?
Pankracy: Absolutowi wystarczy mrugnąć okiem i wie wszystko.
Lukrecjusz: Hm, hm. Chyba muszę nad tym pomyśleć, więc na razie możesz sobie iść. Zawołam cię jak skończę myśleć.
Pankracy ( myśli ): Obyś nigdy nie skończył.
Pankracy ( mówi ): Zawsze do usług waszej świetlistej mądrości Mistrzu.

Po kilku obowiązkowych ukłonach Pankracy wycofuje się do drzwi. Wreszcie wychodzi z rumieńcami na policzkach od intensywnego, żmudnego odpowiadania na pytania. Wierzy, że kiedyś pytania się skończą i odpocznie gdzieś w sielskim krajobrazie nad jeziorem lub rzeką. Nawet nie przypuszcza, że jak zabraknie pytań, Lukrecjusz go powiesi albo spali lub utopi. W każdym razie pozbędzie się niepotrzebnego służącego.


P.S. Co Wy na to? Lubicie rozmowy Pankracego z mistrzem? Zadajecie sobie czasem trudne pytania?
Autor cytatów: Angelo Sto. 
Część poprzednia: Sekretne rozmowy.

  


 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty