Niewygodni ludzie - część pierwsza.

Ludzie dzielą się na dobrych, złych i niewygodnych. Ci ostatni są najgorsi. Hałasują, śmierdzę i włażą ci na głowę. Czasem łatwiej stanąć na suficie niż się ich pozbyć.


Zapach.

Jechała pociągiem z Warszawy do Gdańska, gdy do przedziału wszedł ten facet. Niby porządny, ubrany w dobrze skrojony szary garnitur i czarny płaszcz. Elegancki, miły, a jednak wokół niego powietrze gęstniało od smrodu starych, palących się skarpetek.
- Papierosy - od razu domyśliła się Ania, zdecydowana przeciwniczka palenia. Gdyby to od niej zależało, zamknęłaby wszystkie fabryki tytoniu, a już na pewno nie wpuściłaby palacza do pociągu.

- Pan daleko? - zagadała, robiąc minkę słodkiej idiotki.
- Nie - uśmiechnął się do niej. - Do Torunia.
- Szkoda.
- Dlaczego szkoda?
- Taki pan podobny do mojego zmarłego męża, że chciałabym siedzieć tu z panem do samego końca.
- Czyli? - ofiara złapała haczyk nie wiedząc nawet, że jest ofiarą. Jacy ci mężczyźni przewidywalni, zwłaszcza w pewnym wieku, tak między czterdziestką a sześćdziesiątką i w podróży służbowej.
- Do Gdańska. Poczęstuje się pan? - Ania wyciągnęła z torby cukierki. - Owocowe. Sama robiłam.
Nie potrzebował większej zachęty. Od razu sięgnął i wrzucił kilka do ust jakby wcześniej nic nie jadł.

- Bardzo dobrze - ucieszyła się Ania, zamykając torebkę. Parę razy dla niepoznaki poruszyła językiem, żeby nieznajomy widział, że ona też lubi cukierki. Musi lubić, przecież je sama robiła. Tyle, że nie dla siebie, dla takich jak on niewygodnych ludzi.
- Więc jedzie pani... - zaczął i nie skończył. Zasnął w połowie zdania. Ania wiedziała, że już się nie obudzi, chyba, że na tamtym świecie w towarzystwie jemu podobnych.

Nastolatki i babcia z wnuczką.

W przedziale, do którego się przeniosła, siedziała babcia z wnuczką oraz on i ona całujący się prawie bez przerwy. Ani zbierało się na wymioty za każdym razem, gdy na nich spojrzała. Z kolei babcia z wnuczką przypominały jej dzieciństwo, czasy gdy sama musiała podróżować z babcią, bo rodzice zazwyczaj nie mieli na to czasu. Tylko raz udało im się razem wyjechać na wczasy do Międzyzdrojów. W każdym razie nie lubiła babci i ich wspólnych wyjazdów. Może by nawet współczuła pięcioletniej dziewczynce, gdyby potrafiła spojrzeć na nią z sympatią. Niestety małe dzieci najczęściej grały jej na nerwach. Ta tutaj ciągle coś przeżuwała, kręciła się, puszczała bąki, tak czy inaczej psuła atmosferę.

Ręka Ani sama powędrowała do torby z cukierkami. Poczęstowała wszystkich: zakochanych w sobie nastolatków, babcię i dziewczynkę. Nikt nie odmówił. Każdy łakomie wrzucił swój kawałek trucizny do gardła i już po chwili problem niewygodnych ludzi zniknął, a na jego miejscu pojawiła się satysfakcja ze sprawnie przeprowadzonej akcji oczyszczania środowiska.

 Hipis - bretarianin.

Przejście z jednego wagonu do drugiego zawsze ją trochę oszałamiało. Jakby szła przez ruszającą się huśtawkę. Z drugiej strony pojawiały się pytania. Co tam zobaczy? Jacy będą ludzie? Ci z kategorii niewygodni? Czy inni: obojętni lub niedający się zaszufladkować? Tych ostatnich spotykała rzadko. Szkoda. Wzbudzali jej ciekawość i w rezultacie zapominała o sobie, o tym, co ją drażni, o związanych z tym emocjach i możliwościach. Całkiem zatracała się w osobowości innych, niepasujących do świata, w którym żyła. 

Jednak i w tym wagonie innych nie zobaczyła. Zwyczajni ludzie. Siedzieli w przedziałach i z braku miejsc również na korytarzu. Wśród nich on, hipis - bretarianin. Tak go nazwała, ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych nic nie jadł i nie wpatrywał się w ekran telefonu ani nie próbował drzemać. Długie czarne włosy spływały mu do ramion. Poza tym niczym szczególnym się nie wyróżniał. Bladoniebieskie podarte na kolanach dżinsy i czarna koszula z kołnierzykiem. Może wybierał się na pogrzeb, a może lubił czarny kolor. Akurat Ania za nim nie przepadała. Kiedyś nawet słyszała, że czarny i biały nie są kolorami. Ciekawa teoria.


Hipis sprawiał wrażenie pogrążonego w medytacji. Ciało siedziało na brązowym plecaku, a wzrok poszedł sobie w jakieś inne lepsze miejsce. Ania żałowała, że sama tak nie potrafi. O ile łatwiejsza byłaby wtedy podróż pociągiem, w ogóle całe życie.


Chciała pójść dalej, zostawić hipisa w spokoju i jednocześnie pragnęła zostać. Wyobraźnia podsunęła jej wizję noża, którym rysuje po zastygłej w bezruchu twarzy nieznajomego. Właśnie, czy jego twarz nie stałaby się wtedy zbyt ruchliwa? Czy krzyczałby jak każdy człowiek, czy raczej wzruszył ramionami? Jak wielka jest jego wiara w iluzję istnienia?


- Może sobie pani usiądzie? - głos hipisa wyrwał ją nagle z zamyślenia.
- Nie, dziękuję. Pójdę dalej.
- Nie ma po co. Tam też tłok. Ludzie jadą na wczasy. Wymiana turnusu, rozumie pani?
- A pan też na wczasy? 
Usiadła na podsuniętym przez hipisa plecaku. 
- Nie, ja do cioci do Gdańska.
- To tak ja - udała, że się cieszy. Naprawdę było jej wszystko jedno. Powinna wstać i odejść, ale jakoś nie mogła. Plecak za bardzo przyciągał.

- A co tam - pomyślała. - Posiedzi, posłucha, co jeszcze powie hipis, bo coś powie na pewno. Czuła to swoim szóstym zmysłem.
- Praktykuję filozofię spokoju - pochwalił się. 
- Tak? 
- Zdarza się, że jak medytuje nawet konduktor mnie nie zauważa.
- O, coś podobnego. Nauczy mnie pan, ale może najpierw poczęstuje się pan moim cukierkiem domowej roboty?
- Naprawdę? Miło mi. Zazwyczaj nie jem w pociągu. Jednak jak pani sama robiła...
Wyciągnął rękę i nagle Anię ogarnęła niechęć. 
-Poczciwy głupek - doszła do wniosku. - Czy warto tracić na takiego cukierki?
- Przepraszam, zdaje się, że tam dalej stoi moja koleżanka.

Po raz pierwszy uciekła przed swoją ofiarą. Musiała. Poczciwe głupki same się zabijają jak ćmy lecące do światła.



P. S. Myślałam, że uda mi się za jednym zamachem napisać wszystko, ale nie wyszło, więc część następna pojawi się za tydzień.








   



  

Komentarze

  1. Gdzie reszta?Mam tydzień czekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wygląda. Trzeba ćwiczyć cierpliwość, przynajmniej tu na Ziemi.

      Usuń
  2. poproszę o przepis na cukiereczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak spotkam Anię, to zapytam, ale znając ją, nie powie.

      Usuń
  3. Może to dobrze, że nie przepadam za cukierkami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Peculiar article, just what I needed.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty