Obca w obcym czasie.

Wolałaby trafić do zwykłego więzienia albo do kolonii na Marsie, jeśli w ogóle taka istnieje. W ostateczności mogliby ją rozstrzelać, posadzić na krześle elektrycznym, uśpić jak chorego psa. Wszystko byłoby lepsze niż to miejsce i ten czas.


Eugenia i Stanisława.

Od godziny krążą między grobami, szukając tego jednego właściwego.
- Byłam pewna, że to tu - złości się Eugenia, której zwykle wydaje się, że wie więcej i lepiej.
- Wiesia nie chce, żebyśmy ją odwiedzały - wzdycha Stanisława.
- E, tam, gadasz - Eugenia wzrusza ramionami.
- Może dajmy sobie spokój.

Stanisława myśli o czekającej w domu herbacie, czekoladowych piernikach. Już by chciała usiąść, chrupać słodycze, obejrzeć ciekawy film w telewizji. Jednak Eugenia nie zamierza rezygnować z poszukiwań jeszcze nie teraz.

- Może zapytamy jej syna?
- Widzisz tu jej syna? - Eugenia rozgląda się tak na wszelki wypadek, gdyby syn krył się za drzewem lub szedł alejką na przeciwko, a ona jedna go nie zauważyła.
- Nie, ale...
- Jakie ale - oburza się Eugenia. - Myślisz, że on tylko czeka, żeby nam powiedzieć, gdzie matkę pochował, przecież nawet o pogrzebie nie powiedział.
Stanisława wzdycha. Widzi jak herbata i ciastka oddalają się coraz bardziej.

Florentyna.

- Dupek jeden - burczy Florentyna, rozglądając się po zaśnieżonej, oblodzonej okolicy.  Złość na faceta, który wsadził ją w to obce miejsce i czas, nie pomaga. Florentyna nadal nie rozpoznaje krajobrazu. Szare wieżowce jeden przy drugim jakby znalazła się na betonowej pustyni. Co robić? Gdzie iść? Jak się stąd wydostać?

- Chyba wiem jak - postać w czarnej pelerynie materializuje się obok tak nagle, że Florentyna aż podskakuje i prawie się w swoim podskoku przewraca. Na szczęście nieznajoma podaje jej rękę.
- Chodź. Muszę ci coś pokazać.

Idą. Florentyna nie do końca pewna, czy dobrze robi, bo co jeśli kobieta okaże się potworem, duchem, zmorą lub jednym z tych, którzy ją Florentynę wrzucili w ten czas i w to miejsce. Będzie niedobrze. Już jest nieciekawie. Pokonują drogę między wieżowcami i docierają do placu budowy. Przez dużą dziurę w siatce przechodzą na drugą stronę pełną wykopów, zastygłego w mrozie błota i śniegu. Tutaj znajduje się owo coś, do czego ciągnie Florentynę babka w pelerynie. Owo coś to rów w ziemi, do którego schodzą. 

Eugenia i Stanisława.

- To musi być gdzieś tutaj - powtarza Eugenia po raz kolejny skręcając w tę samą alejkę. I znów szybko okazuje się, że to nie tutaj. Stanisława nie ma już siły komentować. Eugenia przecież nie posłucha.
- Ciekawe dlaczego ona w ogóle poszła na to szczepienie? - zmienia temat Eugenia jakby od odpowiedzi zależało znalezienie miejsca pochówku ich sąsiadki Wiesi.
- Myślisz, że to od tego?
- Wszystko możliwe. Mówią, że te szczepienia na grypę nie są dobre.
- A ja myślę, że lekarz źle ją zbadał, zaszczepili chorą i tak się stało. Ciekawe, czy Florentyna jeszcze żyje?
Stanisława sama nie wie, po co wspomniała o wciąż zaginionej sąsiadce. I nie wiadomo dlaczego zaraz poczuła zimny wiatr na nogach. Może to duch Florentyny gdzieś obok.
- Ech, nie ma to nie ma - złości się Eugenia. - Wracajmy do domu.
Czyżby ona też coś poczuła?

Florentyna.

- Jak u Kinga - myśli Florentyna. - Tylko rów za mały i nic strasznego się nie dzieje. 

Ziemia się pod nimi nie otwiera. Nie spadają w nieznaną, głęboką przepaść. Peleryniara, jak Floretyna nazywa swoją towarzyszkę, kręci się w kółko jakby czegoś szukała.

- Przecież tu był jeszcze dziś rano.
- Co? - Florentyna wreszcie zdobywa się na odwagę, żeby zapytać.
- Tunel czasoprzestrzenny. Chciałam nim uciec, ale Zela mi powiedziała, żebym wróciła po ciebie.
- Jaka Zela?

Pytanie pozostaje bez odpowiedzi, bo nagle okolica wybucha wyjącym sygnałem karetki pogotowia, milicji lub czegokolwiek innego co, Floretyna czuje, jedzie po nią i tajemniczą kobietę.


P. S. Bohaterki uciekają, więc i ja się oddalam.
Część poprzednia: Dawno, dawno temu.
Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej o Wiesi, zajrzyj do:



 

Komentarze

  1. Chwilami w obecnych czasach czuję się, jak obca w obcym czasie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami mam ochotę otworzyć sobie portal i odejść w inny czas. Moja fantazja często mnie przez niego posyła. Często śni mi się, że mieszka w innym czasie i miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się śni, że jestem kimś innym.
      W inny czas też bym chciała odejść i w inne miejsce.

      Usuń
  3. Eugenia i Stanisława na cmentarzu - tu się ich nie spodziewałam.:) Moja mama ma taki jeden grób, którego nie szuka, to kogoś z dalekiej rodziny, nie szuka, bo każdy kto go znajdzie, umiera. Więc może lepiej nie szukać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eugenia i Stanisława nie po raz pierwszy na cmentarzu. Raz już były.
      Poza tym często bywają, gdy ich nie widzę i o nich nie piszę.
      Grób, który sprowadza śmierć. Ciekawy temat. Napisz o tym.

      Usuń
  4. Dzień dobry :)
    Zapraszamy na nowy portal pisarski t3kstura.eu oraz do literackiej zabawy Trening Wyobraźni:
    http://t3kstura.eu/index/Forum/Trening-Wyobrazni.php
    Nagrodami w zabawie są książki niespodzianki, a także – dla najlepszych – publikacja w Antologii Treningu Wyobraźni.

    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie. Zapraszam Trening Wyobraźni do dalszego czytania mojego bloga i oby regularnego :)

      Usuń
  5. Witaj :) mój mózg czyta - Lubisława jako imię i raczej spodziewałam się ciepłego tekstu. A tu zawiało dreszczem, światem metafizycznym. Ja lubię czytać :). Odwiedzam cmentarze tylko w ciepłe słoneczne dni. Wyjątkowo boli odejście bliskich więc nie stać mnie już na mróz, chłód i szarości.Świadomość przy tym rozkładu i żeru robaków nie pomaga.Dobrze, że teraz można poprosić o spalenie. Zimno grobu i noc zabiera nadzieję. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie jest Lubisława. Tylko Lubisłowa. Na samym początku pisałam, dlaczego akurat Lubisłowa. Teraz powiem w skrócie. Imię składa się z dwóch członów: lubi i słowa. Tak kiedyś tworzono imiona słowiańskie. Lubisłowa jest więc kobietą, która lubi słowa. Natomiast Lubisława to kobieta, która jest lubiana i sławna albo lubi sławę. Jak widać zupełnie inna osoba. Nie pasuje do Lubisłowy, która pisze sobie na niszowym blogu. Nigdzie też nie ma sugestii, że lubi tylko miłe, gładkie, ciepłe słowa.
      Nie odwiedzam często cmentarzy podobnie jak Ty. Jednak moje bohaterki to zupełnie inna para kalosze. Po pierwsze emerytki. Po drugie kochają tradycję i są katoliczkami. W święto zmarłych i kilka dni później z chęcią odwiedzają groby.
      Dziękuję za komentarz. Zapraszam do dalszego czytania i również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Nie tak - nie o znaczenie mi chodziło a o fonetykę :) jakoś a wydaje mi się cieplejsze od o :)) niechcący zmieniłam znaczenie - nie chcą czasami te literki człowieka słuchać - sama widzisz. Jakoś to idealne kółko mnie prowokuje - asymetryczna jestem, to sobie laseczkę dołożyłam, nie mając nic złego na myśli. A sława ? jak to sława - człowiek ważny. Sława tylko ludzka. Lubię czytać - ciągle jakoś czytałam słowa ludzi, którzy już nie żyją. A Emerytki ciekawy gatunek człowieka :)) Będę kibicować :)

      Usuń
    3. Już rozumiem. Nie przywiązuje wagi tak bardzo do literek, bardziej do znaczeń kryjących się za nimi. Nie wiem więc, czy a cieplejsze niż o.
      Sława pewnie nie jest do końca zła jak wszystko na tym świecie. Na razie jednak Lubisłowie się nie przydarzyła. Może kiedyś.
      Też lubię czytać i czytam wiele. Obecnie korzystam z Legimi, co sprawia, że chętniej patrzę na książki dawne w Legimi niedostępne i te mniej popularne.
      Mam nadzieję, że nie tylko emerytkom będziesz kibicować, ale również innym moim bohaterom, wierszom i wkrótce również refleksjom.

      Usuń
    4. Jak ten czas leci. Czasami ze zdziwieniem czyta się to co napisało w komentarzach :) Tu byłam buntem przeciw anonimowości :D jakoś jej nie lubię, choć szanuję, jeżeli ktoś chce być anonimowy. Pozdrawiam :)

      Usuń
    5. Gratiano, myślałaś, że jestem anonimowa, bo Lubisłowa? A może mojego zdjęcia brakowało? W każdym razie dobrze, że byłaś i jesteś, a jak wiesz anonimowa nie jestem, bo podałam trochę szczegółów o sobie na drugim blogu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    6. Miałam na myśli wtedy anonimy z innej przestrzeni, bardziej politycznej. Osoby, którym brak odwagi podpisywać się pod wyzwiskami, błotem najgorszego gatunku. Miałam na myśli ludzi o pustych twarzach ze zdjęć profilowych, nie mających cywilnej odwagi by do słów puszczanych w świat nadać osobowości, przyznać się. Ale to inna historia a Ty Aniu okazałaś się wspaniałym człowiekiem. Odważnym, nie bojącym się trudnych tematów. Mająca swoje własne zdanie a przy tym szanująca cudzy punkt widzenia. Też cieszę się, że Ciebie poznałam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty