Co Wiesia robi z mężczyznami?
Następne opowiadanie z serii o Florentynie
i jej sąsiadach.
Kto i dlaczego odwiedza Wiesławę?
I kto o tym wszystkim opowiada?
Zdjęcie zabrane ze strony. |
Eugenia od jakiegoś czasu mówiła tylko o jednym.
- Moją sąsiadkę Wiesię odwiedzają mężczyźni.
- I co z tego?- Zapytała ją poinformowana
o wydarzeniu Florentyna.
- A to, że się w końcu doigra, zobaczysz.
Eugenia była w bloku głównym wyznacznikiem moralności
i źródłem informacji.
Nie wiadomo było tylko jak ona zdobywa
te wszystkie wiadomości.
Czy ma u siebie zainstalowany aparat szpiegowski
czyli lunety, wizjery i podsłuchy?
Jeśli tak jest, Florentyna tego dotąd nie zobaczyła,
a przecież nie raz była u niej na herbacie i ciastkach.
W każdym razie o Wiesi wiedzieli już prawie wszyscy.
Nie wiedzieli jedynie ci, którym w jakiś sposób
udało się uniknąć spotkania z Eugenią albo
byli głusi lub wkładali stopery do uszu na jej widok.
Jednych i drugich i trzecich było niewielu
czyli tych, którym udało się nie spotkać Eugenii,
tych głuchych i tych ze stoperami.
Eugenia zazwyczaj siedziała na ławce przy swojej
klatce i zaczepiała każdego, kto obok przechodził.
Zawsze coś wiedziała, czego inni jeszcze nie wiedzieli.
I tak było z wiadomością o Wiesi.
Eugenia jakimś cudem wiedziała, że do Wiesi
przychodzą różni mężczyźni.
Na ten temat miała też swoje dwie teorie.
Przychodzili, bo Wiesia nielegalnie sprzedawała
alkohol i dzięki temu wiązała jakoś koniec z końcem
na swojej kiepskiej emeryturze.
Mężczyźni odwiedzali Wiesię, bo była sympatyczną
wdową i można u niej było liczyć na darmowy
seks lub seks za małą drobną przysługę
np. naprawienie kranu, pralki ewentualnie telewizora.
Trzecią teorię dotyczącą Wiesi i mężczyzn
podsunęła Eugenii Florentyna.
- Może organizuje w swoim domu randki
tych, którzy nie mają lokalu do swoich spotkań.
- A wiesz, to możliwe.
Eugenia ucieszyła się z nowego wątku, jaki
doda do swoich rozmów z innymi o Wiesi.
Nie musiała jednak nic dodawać.
U Wiesi pojawił się ktoś nowy
i całkiem nie pasujący do tych, co byli.
Miał na sobie stare spłowiałe dżińsy
upaprane wapnem lub czymś do
wapna podobnym.
Miał również stare zniszczone
brudne adidasy oraz kurtkę
jakby zdjętą z młodszego brata.
Nie trzeba chyba dodawać, że i ona była brudna.
- I kogoś takiego zaprasza do siebie do domu?
Zdziwiła się Eugenia i zaraz szybko przystawiła szklankę
do ściany, żeby lepiej słyszeć, co dalej będzie.
Na początku była cisza.
Potem brzęk szklanek i łup, jakby coś dużego
uderzyło o podłogę.
- Jezu, co ci się stało? - krzyknęła Wiesia.
A po chwili:
- Hallo, pogotowie, przyjedźcie natychmiast.
Mężczyzna zemdlał u mnie w domu.
- To się będzie działo.- Ucieszyła się Eugenia.
Zaraz zapukała do Wiesi niby to z propozycją
pomocy, ale naprawdę z powodu chęci
zobaczenia wszystkiego,
żeby potem mogła innym dokładnie
o tym opowiedzieć.
Nic nie podejrzewająca Wiesia wpuściła ją do środka.
Widać było, że jest bardzo zdenerwowana.
- Znajomy- wyjaśniła - ledwo się nad herbatą
pochylił i stracił przytomność.
- Pił coś wcześniej? - Dopytywała Eugenia.
- Nie wiem. - Wiesi z nerwów głos drżał
i ręce się trzęsły.
- Usiądź sobie kochana i uspokój się. Ja ci herbatę zrobię.
Zaproponowała Eugenia, bo myślała, że w ten sposób
wyciągnie z sąsiadki więcej szczegółów, ale do niej
to nie dotarło. Nadal stała i się trzęsła z nerwów.
- Nie, dziękuję. Nic bym teraz nie wypiła.
Nie mogę.
- To coś na uspokojenie z domu przyniosę.
Nadal drążyła ciekawska Eugenia.
Drążyła oczywiście sposoby dotarcia
do jakże cennych informacji o nieznajomym.
Skąd się tu wziął i dlaczego?
Kim był?
Jak dotąd niczego nie mogła się dowiedzieć.
Kiedy w końcu przyjechało pogotowie
obie i Eugenia i Wiesia odetchnęły z ulgą.
Wiesia ponieważ wreszcie ktoś zajmie
się jej gościem.
Eugenia dlatego, że była pewna, że teraz
wszystkiego się dowie.
Tymczasem jak tylko lekarz pochylił
się nad nieprzytomnym, ten nagle
się ocknął.
Spojrzał na lekarza i pielęgniarzy
przerażonym wzrokiem i krzyknął.
- Co się dzieje?
- Zemdlał pan. Zabieramy pana na badania do szpitala.
Poinformował go lekarz.
-Nic mi nie jest. Pójdę już do domu.
- W żadnym wypadku.
Lekarz nie miał zamiaru wracać z niczym.
Pielęgniarze chyba też nie, bo mimo
protestów położyli mężczyznę na noszach.
Eugenia była wściekła.
Pogotowie zabrało faceta, lecz niczego nie wyjaśniło.
Pytanie skąd się wziął pozostało razem z Wiesią,
która niczego nie chciała powiedzieć,
przynajmniej na razie.
Może później jak się uspokoi zdradzi tajemnicę
tego i tamtych innych mężczyzn.
- Wiecie, co stało się z ostatnim?
Opowiadała koleżankom.
- Wiesia go zabiła?- Zapytała Florentyna.
- Ech, jak ty coś powiesz- Obruszyła się Eugenia.
- Co się stało?- Dopytywała Stanisława.
- Stracił przytomność przy herbacie.
Pogotowie go zabrało. Wcześniej ocknął się
i krzyczał, że chce wrócić do domu.
- To dopiero. Ciekawe co mu jest?
Wszystkie po równo chciały się dowiedzieć
czegoś więcej o tym i innych mężczyznach Wiesi.
P. S. Też chcecie więcej szczegółów na ten temat?
Komentarze
Prześlij komentarz