Ciemny zaułek miłości.

Zdarza się, że miłość prowadzi nas w miejsce, do którego wcale nie chcieliśmy dotrzeć. Tylko czy to na pewno miłość? Może jedynie namiętność?


Eugenia i Stanisława.

Obie wpadły już pod koła machiny czasu. Święta tuż tuż, więc trzeba, powinno się sprzątać, gotować, piec, robić zakupy. Ani jedna ani druga nie ma na to ochoty, ale przecież nie wypada i co by ludzie powiedzieli, może nawet ksiądz by skomentował na kazaniu. Czasu na pogawędki brakuje. Jednie w biegu między jednym, a drugim obowiązkiem, rzucają sobie pojedyncze słowa, zdania.

- Wiesz, że Klementyna w tym roku niczego nie robi - mówi Eugenia.
- No, coś ty - oburza się Stanisława.
- Tak, wyjeżdża do Zakopanego.
- Z Karolem?
- Chyba tak.
- Na pewno, bo z kim innym.
- Ta to ma dobrze. Ale skąd oni pieniądze na to mają?

Pytanie zawisa w powietrzu bez odpowiedzi, bo właśnie otwierają się drzwi na dole i słychać, że ktoś powoli wspina się po schodach. Może to Klementyna. Eugenia i Stanisława chwytają swoje dywany i pędzą każda w swoją stronę. Eugenia, żeby wytrzepać brudy na trzepaku przed blokiem, Stanisława wraca do domu.

Radomiła.

Idzie wąską ścieżką przez duży, gęsty las. Z każdej strony otacza ją zieleń, śpiew ptaków, zapach wiosny. Wszystko wokół wydaje się doskonałe, kroki lekkie jakby szła do ukochanej osoby w ukochane miejsce. Gdy myśli o tym, ścieżka nagle skręca, odsłaniając ruiny domu lub innej budowli. Znajome i jednocześnie obce szczegóły. Radomiła waha się tylko chwilę, zanim przekroczy niewidzialną granicę, za którą nic już nie jest takie samo jak było, za którą radość znika bezpowrotnie. Jakby z jasności weszła w cichą, groźną ciemność. W oddali widzi sylwetkę mężczyzny. Domyśla się, że to Teo. Czeka na nią razem z uczuciem trwogi. Coś się skończyło, rozbiło, zginęło. Serce Radomiły wali coraz mocniej. Jednak nie potrafi zawrócić, musi iść do Teo, musi go zobaczyć.

Eugenia i Stanisława.

- Skaranie boskie z tymi śmieciami - żali się Stanisława, gdy znów spotyka Eugenię na schodach.
- Żebyś wiedziała. Ruszyć się nie można, tak ciasno w tym śmietniku i pojemniki nieoznaczone, a każą segregować. Pytam się jak i gdzie? - złości się Eugenia.
- Jak ktoś mieszka w domku, to może sobie poustawiać tyle kubłów na śmieci ile chce, ale my tu w bloku...
- Nasza Miłka może. Właśnie, widziałaś ją ostatnio? Siedzi jeszcze z tym swoim gachem?
- Jak jej z matką nie ma, to pewnie tak. Ciekawe, wezmą w końcu ślub czy nie?

Czyjeś kroki znów przerywają rozmowę. Obie emerytki wzdychają i wracają do domu.

Radomiła.

Twarz Teo razi bladością, oczy brakiem życia, cała sylwetka wydaje się pogięta jak wyrzucona kartka papieru. Czyżby Teo był  nieboszczykiem?

- Zniszczyłaś mi życie i teraz ja zniszczę ciebie - obiecuje jej dawny kochanek.
- Teo przepraszam, nie chciałam.

Teo się odwraca, nie słucha, odchodzi. Radomiła wraca na jawę.
Przez cały dzień próbuje zapomnieć paskudny sen. Sprząta, robi zakupy, planuje święta z Kazimierzem. Może w tym roku odwiedzą jej matkę. Niecierpliwie czeka na powrót Kazimierza. Robi się coraz później, zapada noc, a Radomiła nadal siedzi sama.


P. S.  Czy odrzucona miłość może się mścić, a jeśli tak robi, czy jest miłością? Czy kiedykolwiek nią była? Może to tylko namiętność, pożądanie? A Wy jak myślicie?
Poprzednie części o Radomile i Teo: Nowy mężczyznaWybórZamęt.



  





 

 

Komentarze

  1. Mam nadzieję, że jednak się nie mści :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto to wie, jak to jest z tą miłością... Co człowiek, to i pewnie inny jej wymiar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie myślę tak, że jeśli dawna miłość się mści, miłością nie była, chyba, że do siebie samej.

      Usuń
  3. Miłość nie jest mściwa, wręcz przeciwnie. Mściwość rodzi się z cienia. To z niego wychodzą wszystkie mary senne jak i zazdrość chorobliwa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Często myślę, co dzieje się z osobami, których miłość odrzuciłam i straciłam z nimi kontakt. Mam wyrzuty sumienia, czy zrobiłam to we właściwej formie. Modlę sie o wybaczenie , ale przecież to oni wpierw musieliby mi wybaczyć, a tego nie wiem, jakie miejsce w ich sercach teraz zajmuję. Chciałabym chociaż życzyć im aktualnie miłości. Człowiek kochający, nie czuje urazy do nikogo, to może i do mnie też?
    Jeszcze święta trwają, więc przyjmij życzenia ode mnie szczęśliwych świąt, pełnych miłości z przedłużeniem na cały rok :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zemsta nie może być miłością. Miłość to wybaczenie, pojednanie, spokój... Namiętność to co innego. Z namiętności rodzą się czasem zbrodnie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Pytanie czy to panie częściej się mszczą na panach czy odwrotnie? Oto jest pytanie. Kiedyś moja miłość też zostaĺa odrzucona, ale nie msciłam się . Chyba brakło mi sił. Tak mi się wydaje. Teo, upiorny kochanek. Ciekawe czy dotrzyma słowa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty