Wahadło.

Mimo dziwnych czasów życie trwa nadal, a w nim moje bohaterki. Kim, czym jest wahadło? Jak się objawia w ich rzeczywistości?

Autor obrazu: Jarosław Kukowski.

 Eugenia i Stanisława.

Dni mijają podobne jedne do drugich. Obie emerytki wypatrują końca paskudnej choroby. Na razie pozwolono im wyjść do parku, lecz wciąż obowiązują różne nakazy, w tym obowiązek noszenia maseczek na twarzy. Męczący, niepozwalający normalnie oddychać. Gdyby były bardziej odważne i podobne do Florentyny, pewnie już dawno by zrzuciły wstrętne szmaty z ust i nosa, ale nie są, więc posłusznie stosują się do zasad. Poza tym telewizja straszy. Nie można inaczej, jeśli nie chcesz stać się kolejną ofiarą wirusa.

- Jak myślisz długo to potrwa? - pyta Stanisława, gdy wreszcie spotykają się z Eugenią na herbatce i czekoladowych ciastkach z marketu.
- Mówią, że jeszcze pół roku - wzdycha Eugenia, poprawiając się na krześle.
- Znajdą szczepionkę i będzie dobrze - pociesza się Stanisława.
- Albo jeszcze gorzej. Nie pamiętasz od czego umarła Wiesia - widać, że Eugenia nie jest w nastroju do pocieszania.
- E, tam, od szczepionki, grypa ją pokonała - Stanisława czuje się w obowiązku, by sprostować i niepotrzebnie, bo Eugenia krzywi się i pewnie gdyby nie ciastka już by sobie poszła, a wtedy Stanisława znów zostałaby sama ze swoją ciszą kiedyś dobrą, teraz złowieszczą.

Luiza.

Luiza patrzy na zegar wiszący na ścianie. Dziwny, jakby złożony z potłuczonych, niedokładnie dopasowanych części. Jednak coś w nim sprawia, że Luizie bardzo się podoba tak jak jego właścicielka Marianna. Niska, ruda, piegowata, ale ma ładne zielone oczy i jak chce potrafi pięknie opowiadać o... wahadle. Innych spraw jakoś nie umie przedstawić w ciekawy sposób. Teraz na przykład zanudza ją opisem swojej pracy w cukierni, składnikami tortów, ciast, bułek itp. itd. Gdyby nie ten zegar na ścianie, Luiza chybaby zasnęła z nudów. Ile można mówić o pieczeniu, gotowaniu, smażeniu? Luiza nigdy nie zrozumie fascynacji kobiet kulinariami. Sama stołuje się na mieście w przerwach między jednym, a drugim pilnym zajęciem w korporacji.

- To wahadło - zaczyna nieśmiało interesujący ją temat Luiza - ciekawa jestem jak wygląda.

Marianna przez chwilę nie reaguje jakby wcześniej nic nie mówiła o wahadle, jakby zawsze rozważała tylko składniki swoich dań, nic więcej.

- Czy gdzieś w przestrzeni nad nami naprawdę wisi jakieś wahadło? - drąży dalej Luiza.

Marianna chrząka jakby się czymś zakrztusiła.

- Nie mogę ci tego powiedzieć.
- Dlaczego?
- Zrozum, sama musisz dojść do prawdy. Poza tym to niewłaściwy czas.
- Ale mówiłaś przecież, pamiętasz?

W ciszy, która następuje po słowach Luizy słychać tykanie zegara.
- Gdzie kupiłaś ten zegar?
Marianna nie odpowiada. Czyżby również o tym nie mogła rozmawiać.

Eugenia i Stanisława.

- Podobno Weronika gdzieś znikła - szybko zmienia temat Stanisława.
- Tak - Eugenia jakby się trochę rozluźnia. - Klementyna mi mówiła, że miała do niej przyjść i nie przyszła.
- Czyżby znów się w jej głowie pomieszało? I co teraz? Szukają jej?
- Skończyła osiemnaście lat. Nie muszą. No i cała ta sytuacja.
- Chyba jednak powinni. Ludzie nie mogą tak znikać.
- Powinni, powinni, a Florentyny jakoś nikt nie szuka - wymachuje rękami Eugenia jakby chciała zabić jakąś niewidzialną muchę.
Obie i Eugenia i Stanisława pragną wiedzieć więcej niż wiedzą. 

Luiza.

Znów pod dotykiem Marianny, Luiza zapomina, że nie przyszła tu po namiętną miłość, lecz po ciąg dalszy wiedzy o wahadle. Zatraca się w ramionach ukochanej, w płynących z jej ciała rozkoszy, by kilka chwil później, stwierdzić, że musi już iść, że czas się skończył. Wie tyle samo co przedtem.

O wahadle Marianna zaczęła jej opowiadać na portalu społecznościowym. Wahadło rządziło wszystkimi światami. Wahadło zmieniło Mariannę. Skomplikowało jej życie i jednocześnie wzbogaciło o nieznane dotąd doznania. Marianna nie podawała szczegółów, często się powtarzała, rzucała półsłówkami i może gdyby Luiza się w niej nie zakochała, zauważyłaby, że historia nie trzyma się kupy. Może, bo temat wahadła też na swój sposób pociągał Luizę. W wyobraźni widziała jak pisze o nim książkę, wydaje ją i wszyscy wokół się nią zachwycają. Luiza ze zwykłej pracownicy przemienia się w sławną pisarkę.

Weronika.

Wyszła na powierzchnię świadomości, gdy Luiza - jedna z jej osobowości -  potknęła się o nierówną chodnikową płytę. Przewróciła się, uderzyła głową w bruk i odpłynęła w cień, tam gdzie siedziały wszystkie pozostałe. Z chodnika wstała Weronika. Zagubionym wzrokiem spojrzała na okolicę. Wąska uliczka, stare kamienice, gdzie ona jest, dlaczego i jak stąd wrócić do domu.



P. S. Jak bardzo czujecie się zagubieni w dziwnych czasach? 
Część poprzednia: Tajemnicza Luiza



 

Komentarze

  1. Wahadło nieodmiennie kojarzy mi się z opowiadaniem E.A. Poe'a "Studnia i wahadło". Czy czuję się zagubiona? Tak, chwilami bardzo, ale uciekam w medytację i zen. To pomaga mi nabrać dystansu i nabrać nadziei na lepsze czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tego opowiadania, ale chętnie poszukam i przeczytam. Tytuł brzmi intrygująco.
      Medytacja, uważność to najlepsze co możemy zrobić.

      Usuń
  2. I mnie również ( jak przedmówczyni) z niesamowitym opowiadaniem E.A. Poe :) Nie zapomnę wrażeń jakich doznawałam czytając ...
    Ja wiele robię dla siebie, aby przetrwać trudny czas. Piszę o tm na moim blogu regularnie.
    Dodatkowo wykupiłam e-szkolenie dot. rozwoju osobistego i działam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie, że działasz. I szkoda, że nie znam tego opowiadania.

      Usuń
  3. Poruszasz Aniu ciężkie tematy w losach swoich bohaterek :) Zastanawiam się nieraz kiedy będzie dobrze, by można było złapać oddech i naładować baterie, na kolejne lata. Pozdrawiam cieplutko i słońca życzę, wewnętrznej harmonii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na świecie mało jest łatwych tematów. Ja mało takich tematów widzę. Myślę, że będzie dobrze, że się doczekamy i złapiemy oddech. Na razie możemy doświadczyć jak się czują kobiety islamu za swoimi zasłonami. One pewnie już się przyzwyczaiły i od dziecka tak wychowane. My istoty niezależne lub raczej którym się wydawało, że są niezależne, dusimy się i tylko niektórzy mówią, że jest dobrze.
      Również życzę Ci słońca i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Nad stołem na którym leży laptop przyjmujący ten tekst - wisi też stary zegar Ma więcej lat niż ja... A ja mam ...oooo i jeszcze więcej. Ponad 70! Zegar działa, ale... na baterie. Jakiś bezmyślny zegarmistrz zamiast go "wyleczyć" wybebeszył całe wnętrze i zastąpił elektroniką!!!!
    Wahadło zamarło... I serce też już nie cyka (bije)...
    To dopiero historia... aż płakać się chce...
    Ale wizualna pamiątka z miejsca urodzenia. Pisałam o nim na swoim blogu.
    Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zajrzeć i przeczytać. Z mojej mamy zegarem zegarmistrz zrobił to samo. Dlaczego? Czy naprawdę tak trudno po prostu naprawić stary zegar zamiast zastępować dawne mechanizmy baterią? Czy ja bym się na to zgodziła, gdybym miała taki zegar? Nie wiem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Nie wiem, czy zagubiona czy skołowana, jedno jest pewne - od tego zamknięcia zaczynam dostawać histerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz częściej wychodzić. Tylko spacery nas ratują przed wariactwem kompletnym. Na szczęście wdrażany jest już drugi etap wychodzenia z dziwnych czasów. Jeszcze trochę i będzie koniec.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty