Podział.

 One już ze sobą nie rozmawiają. Nawet na siebie nie patrzą. Mijają się bez słowa jak dwie nieznajome, nie jak sąsiadki. Nikt by nie uwierzył, że kiedyś się lubiły i jedna bez drugiej żyć nie mogła. Czy naprawdę jeden mały drobiazg zepsuł wszystko? Czy to naprawdę był drobiazg?

Autor obrazu: Inge Look


Eugenia.

Po raz pierwszy po przekroczeniu bramy cmentarza poczuła się nieswojo. Kto wie, może już niedługo i ją zapakują do dołu. Na razie pakowali Karola. Wokół trumny zgromadziło się sporo osób jak na te dziwne czasy wielkiej podobno choroby. Czyżby się nie bali, że się zarażą? Przyszła nawet Stanisława z obowiązkową maseczką na twarzy. Ta to się na pewno boi. Ale dlaczego, przecież już się zaszczepiła, więc nie ma powodu. Eugenia szybko uciekła wzrokiem. Trochę dalej stała zapłakana Klementyna. Szkoda jej. Znów biedaczka została sama. Kolejny facet odszedł do wieczności. Co by jej tu powiedzieć, żeby podnieść na duchu? Da się ją podnieść na duchu? Eugenia westchnęła. Dobrze pamiętała swój ból po stracie ukochanego. Nie umarł. Sam odszedł, a i tak długo nie mogła dojść do siebie. Hmm, trzeba jednak podejść i coś powiedzieć. Może przy okazji Eugenia dowie się czegoś więcej o przyczynie śmierci Karola? Czy to prawda, że zmarł wkrótce po drugiej dawce na zakrzepicę? Nie, chyba nie wypada pytać tak przy grobie. Zaprosi Klementynę do siebie. Nie dziś, ale za kilka dni, gdy już smutek Klementyny trochę minie, bo że całkiem minie na to liczyć raczej nie można.

Stanisława.

Spojrzała na Eugenię, gdy ta odwróciła się w stronę Klementyny. Co też w nią wpadło na starość? Starcze szaleństwo? Jest taka choroba? Co zmieniło Eugenię? Jej bratanek? Istnieje w ogóle ktoś taki? Czy można zgłupieć po przekroczeniu pewnej bariery wieku? Nie, nie będzie o tym myślała, nie teraz. Skupi się na słowach księdza. Odmówi Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario. A jednak, nie potrafi. Słowa gdzieś uciekają. Myśli cisną się do głowy. Podejdzie do Klementyny jak tylko Eugenia się odsunie. Przy niej się nie odezwie. Nie i już. Owszem, ksiądz mówił o wybaczaniu, ale dlaczego niby ona i dlaczego teraz. Nie, nie czuje się na siłach. Nie jest doskonała i nigdy nie była i nie będzie. Może kiedyś. Stanisława westchnęła. Wypada coś powiedzieć Klementynie, że co, że on nie pierwszy nie ostatni, że jeszcze wielu umrze, jeśli się nie zaszczepią? Ale on się akurat zaszczepił. Pewnie za późno. Kto wie, czy nie był zarażony. O, rety, a jeśli ona Stanisława umrze, bo tutaj przyszła. Boże po co ona tu przylazła? Z ciekawości. Chciała zobaczyć, czy Eugenia przyjdzie i jak rodzina Karola będzie patrzeć na Klementynę, z którą mieszkał bez ślubu? Jak na nią ksiądz spojrzy? Rany, jej dawne koleżanki, nadal sąsiadki, jedna głupia, druga niemoralna. Tylko Florentyny brakuje. No, tak, ona nie chodzi na pogrzeby. Myśli pewnie, że jest nieśmiertelna, że jej to nigdy nie spotka. Zobaczymy, zobaczymy. Nie jedna mądra się tu znalazła. 

Narrator.

Ma już dość. Odsuwa się, choć nie zapisał jeszcze żadnego dialogu. Myśli bohaterek osiadają mu na barkach jak wielki ciężar. Jeśli zaraz stąd nie wyjdzie, to go zmiażdżą. Nie ma co liczyć na pogodzenie się Eugenii i Stanisławy. Choroba je podzieliła tak jak wiele innych ludzi. Ilu teraz patrzy na siebie wilkiem. Ci biali, że tamci czarni, że przez nich oni też tacy się staną. Czarni, że biali głupi i świat się kręci w złą stronę, bo oni właśnie tacy, nie inni. Czy Narrator coś może jeszcze dodać od siebie? Nie, już nic. Lepiej sobie pójdzie, napije się herbaty, zje czekoladę i poczeka na dalszy rozwój wydarzeń.

P. S. A Wy trzymacie się razem, czy też się podzieliliście?

Poprzednie części: EgoizmPrzyjaciółka,  Coś takiego.

Alternatywne historie Eugenii i Stanisławy: Eugenia i Stanisława - inne ścieżki.

Komentarze

  1. Smutne czasy podziałów... Ale cały czas mam nadzieję, że w końcu znów się pogodzą. Cieszę się, że wróciły na Twój blog, Aniu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Razem z Narratorem mamy taką nadzieję. W końcu na innych ścieżkach
      były razem, więc może tu też coś je połączy. Może Stanisława zobaczy,
      że jej strach jest wydumany i przestanie boczyć się na Eugenię?
      A może pojawi się coś innego? Zobaczymy.
      Też pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Smutny Aniu ten Twój wpis. I smutne to, że ludzi może podzielić różnica zdań, brak akceptacji, zrozumienia. Ludzie tak źle wzajemnie potrafią siebie traktować. Tylko dlatego, że im się wydaje, że tak mogą, że mają do tego prawo. A życie, mimo iż mamy nadzieję na wiele lat owego życia, to jednak wyjątkowo krótkie. I wiesz, patrzę na ten odgórnie nam zorganizowany podział nie od dziś, nie od momentu pandemii. Zaczął się grupo wcześniej, a ludzie dali się w niego wmanewrować. Zawsze wykorzystywano antagonizmy, by ugrać to i owo, diabli wiedzą w sumie co. Oby bohaterki miały dość odwagi na szczerość i uczciwość wobec siebie i nie wyrzucały pięknej przyjaźni do kosza. Kurcze, lubię szczęśliwe zakończenia Aniu i nic na to nie poradzę :) Pięknego weekendu, radości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda już wcześniej nas dzielono i wielu ludzi na podział się godziło.
      Teraz część protestuje, więc może ciągu dalszego podziału nie będzie.
      Jeśli tylko władza odczepi się od naszego zdrowia, będzie dobrze.
      Trzeba mieć nadzieję, że szczęśliwe zakończenie nastąpi.
      Również Ci życzę dobrego weekendu :)

      Usuń
  3. Fantastycznie zobrazowałaś problem... Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  4. alternatywne losy można mnożyć w głowie. dopóki tam pozostają albo trafiają na papier fikcji literackiej, to jest ok. gorzej, gdy zaczną się spełniać w naturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem te alternatywne lepsze od tych głównych, podstawowych.
      I jak wiele zależy od naszego spojrzenia. Gdy patrzymy z tej drugiej strony,
      ta tu i teraz wydaje się alternatywna.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Bardzo smutne, jeśli u Ciebie też ten podział aktualny.

      Usuń
  6. Jak nie podzieliłby ich wiarus, to zrobiłyby to zakupy w Lidlu, albo program w telewizji, książki, albo faceci, albo to, której kwiatek na stać na klatce schodowej bliżej okna. Ludzie mają swoje skłonności, a okolicznosci tylko, mam wrażenie, wywlekają je - te skłonności- na światło dzienne. Życie w soczewce. Pozdrawiam Aniu. Pisz dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak. Sytuacje tworzą okazje do podziału lub trwania w jedności.
      Dziękuję Ci Olgo za komentarz, za to że czytasz.
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty