Lęki.

Wiszą w powietrzu jak pajęczyny. Jedni przechodzą pod nimi bez problemu. Inni wpadają w sieć, szarpią się, chcą wyjść i czasem im się to udaje, znacznie częściej pozostają związani do końca życia.

  
Pająki

Nie wie, kiedy to się zaczęło. Czy można wyznaczyć wyraźną granicę między spokojem i jego brakiem? Czy gdyby wspiął się na wysoką górę, wszystko by zobaczył, zrozumiał i zszedł na dół już jako inny, nowy człowiek? Pytania pozostawały bez odpowiedzi. Lęk siedział w Janku nieporuszony. Pająki snuły pajęczynę i od czasu do czasu wpadały przez okno lub stawały na drodze, nie pozwalając iść tam, gdzie się chciało. Janek wzdychał, odwracał się, wybierał inną ścieżkę.

Monikę poznał na jednym z portali społecznościowych. Dobrze im się gadało o muzyce, filmach, książkach, jedzeniu, polityce, o tym i tamtym. Szybko ze świata wirtualnego przeszli do rzeczywistego. Monika okazała się sympatyczną trzydziestoletnią blondynką, tylko o parę miesięcy młodszą od Janka, w dodatku piękną kobietą. Janek od razu się w niej zakochał, ale czy ona pokochała Janka? To pytanie zadał sobie o wiele później.

Na początku trwała sielanka. Pocałunki wędrujące po ciele, trzymające się ręce, śmiech ze wszystkiego i niczego, uczucie lekkości, pełne zrozumienie, szczęście. I nagle się urwało, Janek zobaczył maszerującego po włosach Moniki pająka. Zamarł. Strużki potu popłynęły wzdłuż kręgosłupa. Serce załopotało jak ptak, który chce się wydostać na wolność. Monika niczego nie zauważyła albo udawała, że niczego nie zauważa. Beztrosko zrzuciła pająka na ziemię, a potem zamknęła w szklance i wyniosła do ogrodu. 

Minęło, jednak dziwny niesmak pozostał. W snach zamienił się w koszmar. Rysy twarzy Moniki wydłużyły się, nabrały ostrych kantów. Głos zabrzmiał twardo, gdy się odezwała:
- Zasłużyłeś.
- Co? Dlaczego? - niczego nie rozumiał.
- Wszedłeś mi w drogę i nigdy tego nie zapomnę. Będziesz cierpiał przez całą wieczność.
Z każdym kolejnym słowem z ust Moniki wylatywały pająki. Janek chciał, ale nie mógł się poruszyć. Pająki podeszły bliżej. Wspięły się po nogach, zajęły całe ciało, przez usta weszły do środka. Janek już nie był sobą. Stał się własnością pająków, jedną z ich wielu części.

Na jawie próbował zrzucić z siebie senne majaki, zapomnieć, zgubić się w pięknie kobiecego ciała. Nie wychodziło. Coraz częściej widział pająki w pobliżu Moniki. Jakby sama jej obecność wywoływała je z ciemnych kątów rzeczywistości. Jednocześnie nie potrafił z nią zerwać. Coś go do niej ciągnęło.

- Przeznaczenie. Jesteśmy ze sobą związani - Monika śmiała się w następnym koszmarze. 
- Na wszystko jest sposób - stwierdziła znajoma znajomej, która zawodowo zajmowała się różnymi dziwnymi sprawami. Uzdrawiała, odcinała więzy, odwracała klątwy, wróżyła. 

Minęło trochę czasu i pieniędzy. Janka przestały przerażać pająki, a Monika sama zaczęła się wycofywać ze znajomości. Koszmary się skończyły. Janek żył długo i szczęśliwie aż do następnego lęku, tym razem przed szczurami. 


Schody.

Patrząc na schody, Jowita myślała o spadaniu w mroczną przestrzeń bardzo podobną do czarnej dziury. Jak już tam wpadłeś, nie mogłeś wyjść ani umrzeć, musiałeś żyć wiecznie ze swoim cierpieniem. 

Matka uważała, że Jowita ma zbyt dużą wyobraźnię i trzeba to zmienić.Ciągnęła ją więc po miejscach ze schodami. Nie pomagały krzyki Jowity.
- Nie mogę, nie chcę.
- Masz już czternaście lat. Najwyższa pora przezwyciężyć swój strach. Ja w twoim wieku...
Jowita nie słuchała. Spadała w przepaść, trafiała do piekła. Dlaczego matka jej nie rozumiała? Dlaczego ojciec się nie odzywał? 

- Uwolnię cię - zaszeptał głos, gdy po raz kolejny matka wepchnęła ją na ruchome schody w galerii handlowej.
Jowita odwróciła się. Za nią stał mężczyzna w dużym czarnym kapeluszu i długim również czarnym płaszczu. Jedna część twarzy ginęła w mroku, druga się uśmiechała.
- Kim jesteś? 
- Czy to ważne? To jak pójdziesz ze mną?
Jowita wahała się tylko przez chwilę. Schody bardziej ją przerażały niż tajemniczy mężczyzna. 

I to był błąd. Nieznajomy wsadził ją do czarnego mercedesa i wywiózł za miasto. W lesie zgwałcił i zamordował. 

  
Misie.

Dawno, dawno temu siedziały na wystawie sklepu z zabawkami. Obok przechodziła Marianna, spojrzała na nie i kupiła. Jednego dała swojej bratanicy Zosi, dwa pozostałe postawiła u siebie w pokoju na kolorowych poduszkach. I na tym historia pluszaków by się skończyła, gdyby nie dziwne rzeczy, które zaczęły się dziać wokół Marianny i Zosi. Najpierw Zosia zauważyła, że w ciemności oczy misia Bartka błyszczą jak ślepia złej czarownicy. Potem autobus, którym jechali rodzice Zosi zderzył się z tramwajem. Później Marianna zobaczyła, że misie w nocy zmieniają miejsce i zamiast na poduszkach siedzą za tapczanem, w szafie, na balkonie, nawet w lodówce. Wyrzuciła je, ale następnego dnia znów były obok. Spaliła je na polu za miastem. I znów wszystko by się dobrze skończyło, gdyby nie Zosia.

Marianna musiała wziąć Zosię do siebie. Oprócz niej Zosia nikogo nie miała. Do domu cioci przeniosła się z misiem Bartkiem, którego mimo strasznego nocnego spojrzenia nadal kochała. Razem z misiem pojawiły się koszmary i lęki. Marianna i Zosia cierpiały. Jednak Zosia nie chciała rozstać się z misiem. 

Pewnej nocy Marianna wstała z łóżka. Poszła do kuchni. Wyjęła z szuflady największy i najbardziej ostry nóż. Precyzyjnym ruchem odcięła głowę Zosi. W następnej chwili się obudziła i zobaczyła co zrobiła. Kolejne chwile spędziła w więziennym szpitalu psychiatrycznym.

Tymczasem miś Bartek uśmiechał się w pokoju innego dziecka.


 
P. S. A jak Wasze lęki? Macie jakieś czy nie?
  



Komentarze

  1. Mierzyłam się długo ze swoimi lękami, ostatecznie je ujarzmiając. Te trzy historie, opisane tak przejmująco i przekonująco uświadamiają, że warto swoje lęki poznać i oswoić. Wymaga to ogromu pracy i wysiłku oraz chęci wyzwolenia się z jarzma, które narzuca nam lęk, ale ulga po zapanowaniu nad nim jest jak nowe życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja historia i sposób zapanowania nad lękami na pewno zainteresuje wielu ludzi, więc koniecznie spisz ją i wydaj :)

      Usuń
  2. Mam, mam, ale nie będę o nich pisać, bo raczej dotyczą ludzi niż zwierząt czy rzeczy, ale to prawda - trzeba je oswajać. Bardzo przyjemnie mi się czytało, wciągnęło mnie jak u S. Kinga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie czytam jego Instytut.
      Dziękuję za miłe porównanie :)

      Usuń
  3. Bardzo trudno jest oswajać swoje lęki. Jako dziecko baĺam się lalek u babci i maski psa wiszącej nad lustrem bo w nocy mu sie oczy świeciły. Moja siostra natomiast do dziś panicznie boi się pająków.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty