Zmiany w Sensbezsensie.
Świat wokół zaczyna przypominać Sensbezsens, miejsce do którego trafiają wszystkie istoty po śmierci. Tutaj wiodą swoje kolejne oparte na iluzji życie. I nic w tym złego, ale do czasu. Jakiego czasu? Co się dzieje w Sensbezsensie?
Pierwszy
Pierwszego nikt nie zauważył. Nikt nie odnotował w kronice dziejów Sensbezsensu. Media się nim nie interesowały. Dziennikarze nie biegli za nim z pytaniami dlaczego. Jego rodzina pozostała w cieniu. Pierwszy był od początku do końca nieważny i nikomu niepotrzebny. Gdy zniknął, jego kumple wzruszyli ramionami. Zapił się wreszcie, my póki co mamy się dobrze, nadal możemy ciągnąć wódkę z butelki albo wino albo cokolwiek, co pozwala nam zapomnieć, uwolnić od nadmiaru myśli.
Drugi.
Też pijaczek, ale ważny dla córki, która wciąż nie mogła się pogodzić z jego alkoholizmem, i dla pewnego dziennikarza, który zorganizował pomoc dla osób w kryzysie i program na ten temat.
Drugi po prostu rzucał się w oczy, więc, jego zniknięcie nie przeszło bez echa. Szukano drugiego w lasach, rzekach, wszelkich możliwych i niemożliwych miejscach. Nigdzie go nie było jakby zapadł się pod ziemię lub kosmici go porwali.
Trzeci.
Razem z trzecim zaczęła się panika. Trzeci zniknął na oczach swojej rodziny. W dodatku nie należał do świata bezdomnych, brudnych ludzi z marginesu. On pracował. Uczył dzieci w pobliskiej szkole. Dzieci go kochały. Kochała go żona i dwie córki.
Tragicznego dnia ubrał się, wziął teczkę z drugim śniadaniem i wyszedł z domu. Przeszedł kilka kroków od drzwi czteropiętrowego bloku, w którym mieszkał i zniknął. Tak szybko rozpuścił się w powietrzu, że nie wiadomo, czy proces znikania zaczął się od nóg czy od głowy. Patrzącej przez okno na męża Jadwidze krzyk zamarł na ustach. Śni mi się, to czy oszalałam, tak myślała, póki jeszcze mogła myśleć. Potem stres ją pokonał i musieli zamknąć ją w psychiatryku. Córkami zajęła się jej siostra.
Czwarty i kolejni.
Od tej pory czas jakby przyspieszył. Ludzie zaczęli znikać masowo. Nikt już nie nadążał z liczeniem. Władze załamywały ręce. Ci, którzy jeszcze pozostali, zaczęli zamykać się w domach. Prawie wszyscy narzekali, snuli najbardziej nieprawdopodobne teorie i przypuszczenia. Rozmyślano również o lekach, jakich użyć, by powstrzymać to dziwne zjawisko. Sprawą zajęły się, oprócz uczonych, mieszkające w Sensbezsensie wróżki, czarodzieje, wampiry oraz istoty z innych planet.
Cud.
Zanim się zdarzył, Sensbezsens opustoszał. Zamknięto sklepy, teatry, kina, odwołano wszelkie zbiorowe wydarzenia, nawet pociągi, którymi ludzie i istoty z różnych światów przybywały, zostały zatrzymane. Sensbezsens nie chciał nowych mieszkańców. Sensbezsens bał się, że razem z nimi nadejdą nowe zniknięcia.
Tyle, że profilaktyka nie działała. Kolejni ludzie i istoty rozpuszczały się jak cukier w wodzie. Sytuacja zrobiła się bardziej czarna niż najczarniejsza noc z koszmarami.
I gdy już wszyscy stracili nadzieję, zaginieni zaczęli wracać. Najpierw jeden tu, drugi tam, trzeci trochę dalej, a z czasem całe gromady. Rodziny ściskały ich przez szyby przymusowej izolacji, którą objęto powracających. Tak na wszelki wypadek, bo przecież nigdy nie wiadomo, co mogli ze sobą przynieść i najważniejsze, gdzie w ogóle byli. Na szczęście kwarantanna długo nie trwała. Jednak podejrzenie zostało. Inni patrzyli się na nich z pewną obawą, tym większą, im większą wyobraźnią dysponowali.
Dobrze się domyślacie, żaden z przybyłych nie powiedział, co działo się z nim po zniknięciu. W powietrzu unosiło się też inne pytanie, co się wydarzyło i czy owo coś jeszcze się wydarzy?
P. S. Korciło mnie złe zakończenie, ale po co mam dodawać złych emocji do Waszego pewnie dużego stresu. Teraz trzeba myśleć pozytywnie, uzbroić się w spokój i poczucie bezpieczeństwa. Chcecie się podzielić jakąś Waszą drobną, dużą lub wielką radością?
Ja się cieszę, że mogę czytać Twoje teksty :) I że mogę napić się herbaty z kruchymi upieczonymi ciasteczkami. I cieszę się, że byłam dziś z Wegą w lesie, gdzie przepięknie śpiewały ptaki. To moje drobne, ale o ogromnej wartości - radości :)
OdpowiedzUsuńUściski, Aniu!
Ja się cieszę, że mnie czytasz, że pijesz herbatę i jesz ciastka. Jednocześnie trochę tych ciastek Tobie zazdroszczę, ale przecież sama sobie narzuciłam rygor ciastkowy. Również chodzę na spacery, choć nie po lesie, a po tym co z lasu zostało.
UsuńŚciskam Ciebie i Wegę. Obyście były zdrowe :)
Takie powroty to tylko w Sensbezsensie
OdpowiedzUsuńJeszcze w serialu 4400. Tam też ludzie znikali i wrócili z dziwnymi zdolnościami parapsychicznymi. Wrócili od razu wszyscy w jednym miejscu. U mnie bez zdolności i nie w jednym miejscu.
Usuń
OdpowiedzUsuń:((
Jago aż tak źle?
UsuńSTaram się jak mogę ale chwilami zaworek bezpieczeństwa puszcza.
UsuńPrzytulam Cię więc mocno. Bądź zdrowa :)
UsuńSiedzę przy herbatce z imbirem. Czytam ulubione blogi. Szukam przyjemnych treści... Pozdrawiam... :)
OdpowiedzUsuńHerbatka z imbirem bardzo zdrowa i czytanie też.
UsuńPozdrawiam :)
Kawa, blogi i mądre treści. Lubię to połączenie i cieszę się zawsze jak coś dla nas publikujesz (choć nie zawsze komentuję). Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, że czytasz.
UsuńŻyczę Ci dobrej kawy i nastroju. Obyś była zdrowa :)
...pięknie by było , się, rozpłynąć ale po co wracać ?
OdpowiedzUsuńOdpowiem, nie wiem. Może ci ludzie tęsknili za tym, co zostawili?
UsuńMoże wracają bez sensu jak my bez sensu wracamy po telefon. Możemy spokojnie wyjść bez niego . Możemy po niego nie wracać . Wypada nauczyć się, nie wracać.
UsuńTak, wypada pamiętać, że się tu już było i nie wracać.
UsuńJa bym nie wróciła .
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem. Obawiam się, że bym tęskniła za tym co zostało.
UsuńSpokój w takich sytuacjach jest najważniejszy. Panika nie pomaga, nieważne, czy jest się w Sensiebezsensie czy Bezsensiesensu.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy bym wróciła. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na 100 procent.
Zgadzam się. Spokój najważniejszy i spokoju Ci życzę :)
Usuń