Miłość czy Pan Nikt?

Co by było gdybym, dobrze znała
dwie różne wersje swojej przyszłości?
Obie miałyby swoje wady i zalety.
Czy wybrałabym przyszłość A czy B?
Czy po prostu uciekłabym przed wyborem?
Dziwny pomysł zainspirowany pewnym filmem.



 
W rzeczywistości A rezygnuję
z napisania recenzji o niezbyt łatwym
i źle odebranym przez wielu ludzi filmie.

Dlaczego?
Ponieważ wiem, że nikt tego 
czytać nie będzie.
Jestem za to pewna, że recenzję
drugiego filmu przeczyta wiele osób,
chociaż i tu mogę się mylić,
ale w każdym razie ten drugi
jest łatwy, rozrywkowy
i można przy nim przestać myśleć.

Pan i pani spotykają się
na ceremonii zamknięcia
targów książki.
Od razu wpadają sobie
w oko i zaczyna się dziać.
Niestety głównie w wyobraźni
bohaterów, ale przypuśćmy, 
że w rzeczywistości.

On i ona szaleją za sobą
i łamią wszelkie 
własne zasady i bariery.
Ona, że nigdy nie pójdzie
do łóżka z żonatym facetem.
On, że nigdy nie zdradzi 
swojej żony.

Spragnione ciała lgną do siebie
zawsze, gdy mają na to okazje
i w najbardziej dziwacznych
miejscach i pozycjach.

Jednak reżyser filmu
wątku seksualnego aż tak
nie rozwija i daje do zrozumienia,
że te wszystkie historie łóżkowe
to ich marzenia czyli
jak się brzydko wyrażę 
film do dupy.

Jednak niezupełnie ma cudowny,
niepowtarzalny klimat.
I nie tylko.
Dwoje głównych bohaterów:
to całkiem ładna kobieta
Sophie Marceau i Francois Cluzet.

I niech mi nikt nie mówi o ich
wieku, bo takie gadanie to
moim zdaniem zazdrość niewyżytych
małolatów. Tamci mogą,
a my niekoniecznie 
albo namiętna miłość jest tylko
dla młodych, a ci starsi, to
sobie, co najwyżej niech popatrzą.

W moim umyśle nie ma takich
ograniczeń, co na pewno jeszcze
udowodnię nie jednym swoim opowiadaniem.

Ale do rzeczy.
Być może sama reżyserka filmu
Lisa Azuleos nie wyobrażała
sobie realnego seksu 
między starszymi ludźmi
i zostawiła go jedynie w domysłach.

Wracając do alternatywnych
wersji rzeczywistości.
Pisząc o pragnieniach cielesnych
dwojga niemłodych już ludzi,
krzywiłabym się trochę z nudy.

Książek i filmów 
na ten temat jest mnóstwo.
Można je czytać, oglądać
bez emocjonalnego zaangażowania.
Ot, taka rozrywka.

Jem sobie i oglądam.
Co jakiś czas sprawdzam,
co na innych kanałach,
oczywiście wtedy, 
gdy film mogę zatrzymać.
Nie muszę go bez chwili przerwy
oglądać. Typowe kino na sobotę.

Gdybym jednak wybrała
ten inny film?

Oglądalność mojej recenzji,
jeśli w ogóle byłaby jakaś,
gwałtownie by spadła.

W tym filmie mamy chaos.
Bohater, bardzo stary człowiek
wspomina swoje życie.
Niestety nie wiemy,
co jest realnym wspomnieniem,
a co dodanym po latach wyobrażeniem.

Przez to film nie jest łatwy
do obejrzenia. Zmusza do myślenia.
Chcąc nie chcąc
zadajemy sobie wiele pytań.

Czy staruszek jest prawdziwy,
a może młodzieniec leżący w śpiączce,
a może to dziecko, które ma dokonać
wyboru między jedną gorszą
wersją swojego życia z ojcem,
a nie wiele lepszą wersją życia z matką.

W każdej wersji pojawiają się kobiety.
Raz jest mężem tej.
Innym razem tamtej.
A jeszcze w innym życiu 
marzycielem o kobiecie, która odeszła.

Podobnie jest z jego pracą
i otoczeniem.Wszystko się zmienia
wraz z daną wersją.

Obawiam się, że mało kto
lubi takie niejasności.

Brak odpowiedzi
na zadawane sobie pytania.
Właściwie kto jest 
tu kim i o czym to.

Stąd niepochlebne opinie
o filmie wielu ludzi.

Jednak z drugiej strony
film ma w sobie to coś,
prawdziwą magię.
Moim zdaniem dość rzadko
spotykaną w filmach amerykańskich.

Są one najczęściej schematyczne,
często oparte na modnych
strzelankach, zabijaniu, mordowaniu,
gonitwach samochodami nie wiadomo
za czym i po co i innych tego
typu komercyjnych głupotach.
Od razu zaznaczę, 
że ja odbieram to jako głupoty.
Wy możecie uważać inaczej.

Zawsze pociągały mnie i pociągają
filmy, które sprawiają, 
że uruchamiam swoją wyobraźnię.

Ten film jest właśnie taki
czyli zupełne przeciwieństwo poprzedniego.

Niekoniecznie na sobotę
i na zły humor albo na taki, kiedy,
niedopowiedziane filmy raczej
by nas zdenerwowały niż zrelaksowały.

Jednocześnie film nie dla każdego
jak widać to po reakcji ludzi.
Film o wyborach.

Jakie one były w życiu bohatera?
Nie do końca wiemy.
Czy bohater istnieje?
Też nie wiemy.

Ten ostatni akcent to
według mnie odniesienie
do modnej teorii o iluzji.
My i cały świat wokół
jesteśmy iluzją.
Nie istniejemy.

Jeszcze raz wracając
do początku,wybierając życie A,
piszę tylko o niespełnionej miłości
dwojga ludzi w średnim wieku.
Powiedzmy, że ta recenzja
ma dużo czytelników.

W życiu B wybieram
pisanie recenzji o niełatwym filmie,
dość niezrozumiałym
dla takiego sobie przeciętnego widza.
Moja recenzja nikomu się nie podoba
tak jak film się nie podobał.

W obecnym życiu C,
piszę o jednym 
i drugim filmie jednocześnie.
Może się spodoba, a może nie.

W całkiem innym życiu D
nie piszę niczego.
Już wiem, kto będzie zadowolony.
Krytykujący wszystko Anonim.
Ja na pewno nie.

A która wersja Wam się podoba?
Może jednak napiszecie coś w komentarzach.

P.S. Omawiane przeze mnie filmy to:
       ,,Pożądanie,, i ,,Mr. Nobody,,.


 


 




Komentarze

Popularne posty